Elżbieta Mierzyńska | 2010-03-19 09:00:00
Co z ta kulturą?
Bunt maszyn
Na zdjęciu Anna Jasińska (fot. archiwum prywatne)
Nie tylko ja często spotykam się z pytaniem o to, czy w Olsztynie i regionie wystarcza miejsc dla twórców? I czy to prawda, jak zdarza się poznać z wygłaszanych opinii (oficjalnie lub nie), że domy kultury w obecnej formie to przeżytek? Na tego rodzaju pytania odpowiedział Marcin Kapłon, zastępca dyrektora z Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie, podejmujący dialog na temat innowacji, kultury i kapitału społecznego (w opinii postawił veto „paradzie słoni”). Teraz na pytania o współczesną moc i niemoc oraz rolę domów kultury odpowiada Anna Jasińska, animator kultury i dyrektor domu kultury w Górowie Iławeckim.
A zatem na pytanie główne „Co z tą kulturą?” oraz „Czy domy kultury to przeżytek?”, odpowiada Anna Jasińska:
„Pytania bardzo ważne. Już od jakiegoś czasu CEIK organizuje spotkania poświęcone tym zagadnieniom. Szczerze mówiąc, zgadzam się z ich przedstawicielami - potrzebna jest rewolucja. Głównie w głowach prowadzących placówki kultury (przecież w niektórych takich miejscach jeszcze wieje PRL-em! - i nie tylko o same paprotki na cudnych postumentach mi chodzi, ale i o organizację różnego rodzaju obchodów „histeryczno-narodowych”, których forma nie jest już strawna nawet dla średniego pokolenia, nie mówiąc o najmłodszym), ale przydałby się też pewnie jakiś „bunt maszyn”, żebyśmy jako prowadzący placówki kultury mieli szanse dotarcia do młodego pokolenia przyklejonego do ekranu.
Teoretycznie człowiek naprawdę pomysłowy i wierzący w to, co robi, ma takie szanse, ale praktycznie okazuje się, że niekoniecznie. Oczywiście tak samo ważne jak te sprawy, jest finansowanie nowatorskich pomysłów animatorów kultury - i tu raczej klęska sromotna - znowu teoretycznie niby można gdzieś pisać wnioski, ale w praktyce okazuje się, że trzeba mieć:
a) stowarzyszenie (w małych miasteczkach jest to często nierealne - pozostaje jedna osoba - bo gdzie więcej społeczników znaleźć, która musi prowadzi: pełną księgowość, płacić za utrzymanie konta, pamiętać o kupie biurokratycznych przepisów, żeby w końcu okazało się, że nie wiadomo dla kogo to robi, bo nie ma odbiorców),
b) wkład własny,
c) naprawdę nowatorski pomysł, żeby wzruszyć komisję rozpatrującą wnioski, ale np. okazuje się, że wiele rzeczy nie może być dofinansowanych i pomysł dobry, tylko trzeba szukać pieniędzy na zakup niezbędnego do przeprowadzenia projektu sprzętu u sponsorów, czyli spokojnie można z takiego pomysłu zrezygnować, bo przecież to nie na chore dzieci, a dom kultury niech szuka w budżecie.
Jeśli placówka ma być nowoczesna, iść z duchem czasu i być konkurencją dla komputerów i pubów, to przede wszystkim trzeba ją odpowiednio wyposażyć - nie tylko w sprzęt, ale i w pełną pasji, dobrych pomysłów i odpowiednich kwalifikacji kadrę. I tu znowu małe miejscowości mają pod górkę, bo i mały budżet i brak odpowiednich ludzi na miejscu - z reguły większość osób, które coś ciekawego potrafią wybywa w większy świat. No i tak sobie funkcjonują te nasze małe placówki trochę na zasadzie „po najmniejszej linii oporu”, czyli żeby się zmieścić w budżecie, realizując starą utartą i sprawdzoną ścieżkę, czyli dać to, co jest najbardziej łatwostrawne w odbiorze i ucieszy większość. Chleba i igrzysk. Kultury niewiele.
Myślę, że nowoczesny dom kultury powinien być miejscem spotkań ludzi, którzy chcą coś dla siebie lub innych zrobić, nie paprotkarnią, w której nie można niczego ruszać pokrytą patyną wspomnień o lepszych być może czasach, kiedy ją odwiedzali prominenci i tabuny szachistów z brydżystami.
Gdyby przyszła do mnie grupa osób, która chce coś ciekawego zrobić w dziedzinie kultury i zrealizowałaby te zamiary, padłabym z wrażenia i po rękach całowała! No po to jest przecie Ośrodek Kultury, żeby wpuszczać takich ludzi i ich motywować. Inna sprawa, że niepełnoletni powinni przy jakiejś ekwilibrystyce mieć opiekuna, nie mówiąc o instruktorze. I jeśli takowego nie ma, może być pewna trudność, bo ryzyko połamań i powikłań istnieje. Ale jeśli mamy odpowiednie osoby na miejscu - tylko działać i chuchać i dmuchać, żeby chcieli dalej. Twórców u nas niewiele, a szkoda, ale rozumiem potrzebę tworzenia w samotności, bo ja tak mam. Oczywiście twórcy też mile widziani, robimy mnóstwo wystaw i spotkań z ciekawymi ludźmi. Salę udostępniamy na różnego rodzaju próby i zajęcia, czekamy na pasjonatów! Kulturę twórzmy ludzką nie koturnową. Paprotki precz! Szaleńcy wystąp!
Marudziłam? Ale to temat, który kłuje nie tylko mnie...”.
Dziękuję za dotychczasowe wypowiedzi i proszę o następne, bo chodzi przecież o miejsce publiczne oraz przestrzeń twórczą. Kontakt przez adres redakcji tego portalu. Pytania „Co z tą kulturą?” stawiam jako członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Fundacji Środowisk Twórczych.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.