Jacek Niedźwiecki/Przegląd Warmiński | 2010-03-03 08:00:00
Mieszkańcy Bęsi walczą o przywrócenie zabytkowego wiatraka do życia
Gdy słyszy o wiatraku, w oczach ma łzy
W przeszłości śpiewała w nim Anna German, z czytelnikami spotykała się tu Maria Zientara-Malewska, a prace wystawiał Hieronim Skurpski - mowa o zabytkowym wiatraku holenderskim w Bęsi. Cenny, ale bardzo zaniedbany obiekt, obchodzi w tym roku dwusetne urodziny. Czy doczeka się prezentu w postaci remontu i przywrócenia do życia?
Unikatowy obiekt w Bęsi w gminie Kolno powstał w obecnej formie w 1810 roku, o czym przypomina metalowa chorągiewka umiejscowiona na jego szczycie. To czterokondygnacyjna budowla postawiona na planie ośmiokąta, murowana w dolnej części i drewniana w górnej, zdobiona półkolistym szczytem.
- Zabytkowy wiatrak holenderski w Bęsi jest jednym z ostatnich stojących wiatraków w regionie - przypomina Wojciech Molga z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. - Niestety jego stan pogarsza się z każdym rokiem. Pokrycie dachowe wiatraka jest nieszczelne i niezabezpieczone przed wodami opadowymi, a ostatnio z głowicy wysunął się fragment skrzydła, który groził zawaleniem.
Zagraża bezpieczeństwu ludzi
Wysunięte pozostałości skrzydła zabytkowego wiatraka zauważył Stefan Bigus, sołtys Bęsi.
- Gdyby to skrzydło spadło, to poważnemu uszkodzeniu uległby cały obiekt - mówi Stefan Bigus.
Potwierdził to WUOZ w Olsztynie, który w październiku 2009 nakazał obecnemu właścicielowi usunięcie pozostałości drewnianego skrzydła i zabezpieczenie dachu przed opadami. O tym jak poważne było zagrożenie, mówi decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Olsztynie, wydana mniej więcej, w tym samym czasie. PINB nakazał wyłączyć wiatrak z użytkowania, zabezpieczyć go przed dostępem osób postronnych i umieścić zawiadomienia o stanie zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi. W grudniu przedstawiciel zarządcy wiatraka usunął pozostałości skrzydła. Obiekt został przy okazji zamknięty na kłódkę i oklejony ogłoszeniami o zagrożeniu dla bezpieczeństwa.
Obornik wywozili przyczepami
Zabytek w Bęsi sprawia obecnie przygnębiające wrażenie, ale nie zawsze tak było. W latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku tętnił życiem, był chlubą mieszkańców i stanowił jeden z ważniejszych punktów na kulturalnej mapie regionu. W latach 1973-74 za sprawą olbrzymiej pracy miejscowego oddziału stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”, mieszkańców i pracowników Wojewódzkiego Ośrodka Postępu Rolniczego, obiekt w Bęsi został wyremontowany i urządzony na prężne centrum kultury (wcześniej w wiatraku była obora dla krów i magazyn słomy).
- Żeby dokopać się do kamiennej podłogi trzeba było wywieźć grubą na kilka metrów warstwę zaschniętego obornika - pisze we wspomnieniach dr Irena Modrzejewska, mieszkanka Bęsi i ówczesna szefowa lokalnego oddziału stowarzyszenia „Pojezierze”. - Kolejne przyczepy obornika traktorzyści wywozili na okoliczne pola.
Po zakończeniu adaptacji i renowacji wiatraka, na parterze urządzono salę zabawowo-wystawową, wyżej była restauracja z kawiarnią, a na dwóch pozostałych kondygnacjach jedyne w Polsce Muzeum Młynarstwa Powietrznego z unikalną ekspozycją narzędzi i sprzętu młynarskiego m.in. sita, różnego rodzaju miary, wózki do przewożenia worków ze zbożem, gryczaki czy drewniane modele i makiety wiatraków. W wiatraku przez kilkanaście lat kwitło życie kulturalne. Śpiewała w nim Anna German, z czytelnikami spotykała się tu Maria Zientara-Malewska, a prace wystawiał Hieronim Skurpski. Nieocenioną rolę pełnił też zespół „Wiatrak”, który śpiewem umilał uroczystości i reprezentował miejscowość na ogólnopolskich konkursach i festiwalach.
- Wiatrak był dumą naszej wsi - mówi Stefan Bigus. - Zajeżdżali do niego turyści z całej Polski. Pamiętam, że przy okazji wizyty w Ośrodku Postępu Rolniczego zachwycał się nim także Edward Gierek.
Ktoś wywiózł kamienne koła
Gorsze czasy dla wiatraka i stojącego po drugiej stronie ulicy pięknego zespołu pałacowego z 1720-30 roku nastały po transformacji ustrojowej w 1989 roku. W początkach lat 90-tych wiatrak i pałac przeszły w prywatne ręce. Od 1998 roku właścicielką terenów z obydwoma zabytkami jest Maria Skowrońska z Warszawy (obecnie dzierżawcą i zarządcą wiatraka jest spółka Agro Biznes z Sorkwit).
Nieużytkowane obiekty zaczęły popadać w błyskawiczną ruinę. W 2008 ktoś pod osłoną nocy wywiózł dwa zabytkowe, kamienne koła młyńskie. Po nagłośnieniu sprawy przez „Gazetę Olsztyńską” sprawcy wystraszyli się konsekwencji i podrzucili kamienne koła przy drodze.
Mieszkańcy Bęsi i władze gminy Kolno ubolewają nad postępującą degradacją wiatraka.
- Chcemy przejąć wiatrak i wspólnie z powstałym w grudniu 2009 stowarzyszeniem „Nasza Bęsia” przywrócić mu dawny blask, ale nie jest to takie łatwe - mówi Henryk Duda, wójt gminy Kolno. - Jego obecny wygląd to wstyd dla wszystkich, począwszy od nas, przez właściciela obiektu, aż do konserwatora zabytków, a nawet władz centralnych i Ministerstwa Kultury.
Najbardziej emocjonalnie na stan wiatraka reaguje dr Irena Modrzejewska, która włożyła mnóstwo pracy i serca w jego reaktywację w latach 70-tych.
- Gdy słyszy o wiatraku, w oczach ma łzy - mówi sołtys Stefan Bigus.
To właśnie Stefan Bigus jest inicjatorem powstania stowarzyszenia „Nasza Bęsia”, które zrzesza 25 mieszkańców wsi.
- Nie ukrywam, że nasz pierwszy i główny cel to odzyskanie wiatraka i w dalszej kolejności pałacu - mówi Stefan Bigus. - Wiatrak wewnątrz jest w dobrym stanie. Co więcej, w środku jest jeszcze mnóstwo eksponatów z Muzeum Młynarstwa Powietrznego, więc jego ponowne otwarcie nie byłoby wielkim problemem. Nasz wiatrak mógłby być znowu perełką turystyczną powiatu i regionu.
Będzie „okrągły stół dla wiatraka”
Największym kłopotem dla wszystkich osób zainteresowanych przywróceniem wiatraka do życia jest skontaktowanie się z jego właścicielem i zorganizowania „okrągłego stołu o przyszłości wiatraka w Bęsi”.
- Współpraca z właścicielem jest praktycznie żadna - przyznaje Wojciech Molga z WUOZ w Olsztynie.
Nam udało się porozmawiać z Marią Skowrońską, właścicielką wiatraka. To starsza kobieta, która dobiega dziewięćdziesiątki.
- W moim wieku nie mam sprecyzowanych planów, co do przyszłości obiektu w Bęsi - mówi Maria Skowrońska. - Tymi sprawami zajmuje się mój pełnomocnik. Proszę się z nim kontaktować.
Udało nam się dotrzeć do Kazimierza Bolesty, mieszkańca Bęsi, który w imieniu obecnego dzierżawcy (spółki Agro Biznes z Sorkwit) zarządza wiatrakiem.
- Widzę degradację tego zabytku, ale mam ograniczone możliwości - przyznaje Kazimierz Bolesta, którego poprosiliśmy, o przedstawienie prezesowi spółki Agro Biznes, propozycji zorganizowania spotkania z wszystkimi osobami zainteresowanymi przyszłością wiatraka.
Mniej więcej po tygodniu usłyszeliśmy bardzo dobrą wiadomość.
- Pani prezes jest zainteresowana zorganizowaniem takiego otwartego spotkania - mówi Kazimierz Bolesta.
Udział w spotkaniu zaplanowanym na 24 lutego w Sorkwitach zapowiedzieli: Stefan Bigus, wójt Henryk Duda, Andrzej Bancerz, przewodniczący Rady Gminy Kolno, przedstawiciel Starostwa Powiatowego w Olsztynie oraz wojewódzkiego konserwatora zabytków.
O wynikach rozmów poinformujemy Państwa w najbliższym numerze Przeglądu Warmińskiego.
- Wierzę głęboko, że to będzie przełomowe spotkanie - uważa Stefan Bigus.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.