Elżbieta Mierzyńska | 2010-02-27 17:38
Refleksje po audycji
Śmierć w klatce
Jeszcze nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim - usłyszałam to w sobotę rano, w komentatorskiej audycji Radia Olsztyn. Słucham jej od kiedy jest na antenie, ale dopiero teraz, gdy zaproszeni do studia dziennikarze skupili się tylko na dwóch tematach, odczułam potrzebę dodania swojej opinii. Dwa tematy, które omawiano to śmierć człowieka w klatce (lub w łóżku przypominającym klatkę) w Bartoszycach oraz konferencja naukowa w Krakowie, podważająca prawdziwość odkrytych kości Kopernika we Fromborku.
O mękach młodego mężczyzny w Bartoszycach, uwiezionego w łóżko-klatce, samotnego i chorego, nie wiedział nikt z otoczenia. Bo mężczyzna był cały czas w domu, a w domu była matka i brat chorego. Kobieta utyskiwała na ciężar opieki nad chorym synem, brat brata nie oglądał, a reszty nikt nie poznał. Nikt też z instytucji pomocowych tam nie dotarł, bo w zasadzie na czyj sygnał miał to zrobić?
W tym miejscu uświadomiłam sobie, że my (w dominującej większości, bo inaczej by nie było takich historii) w zasadzie jesteśmy zawsze gotowi, aby kogoś ośmieszyć, skompromitować, zamknąć drogę, zgasić uśmiech czyjegoś zadowolenia. Nie ma nas zaś, gdy trzeba komuś pomóc. Bo ośmieszyć kogoś, wystawić w maliny i podpuścić, to my możemy. To jest nawet uzasadnione społecznym zapotrzebowaniem na powszechny ubaw i emocje, medialne jest i w związku z tym redakcjom potrzebne. No i jest to bezkarne, czyli dozwolone.
Sami nie wiemy zaś, dlaczego tak rzadko interweniujemy, gdy dzieje się komuś krzywda, dlaczego nie interesuje nas sytuacja, która nasuwa takie podejrzenie? Dlaczego uważamy za wstyd mówić o tym? Dlaczego interwencja w sprawie budzącej niepokój jest wstydem, a podglądactwo w intymnej sprawie już nie? Dlaczego w pewne rejony nie chcemy się mieszać, choć właśnie te rejony czekają na to jak na łaskę bożą?
I druga sprawa minionego tygodnia, to Kopernik. Wiemy, że jego miejscem życia był Frombork i Warmia. Żadne inne miejsca, z faktu, że tam się urodził czy kształcił, nie wypełniły jego życia tak głęboko. Teraz, gdy szykowany jest wielki pochówek tego światowej sławy astronoma, gdy dokonano wielu korekt w poszukiwaniu grobu, a następnie badań potwierdzających naukowe przypuszczenia, zaczyna się wiercić dziurę w brzuchu opinii publicznej, że odkryte szczątki nie są szczątkami Kopernika.
Kraków mądrzy się, że wie lepiej, a Toruń wypina się, że to on ma większe prawa do promocji miasta osobą Kopernika. Jakoś wciąż za mało mówi się o tym, że to mury olsztyńskiego zamku mają tablicę zrobioną ręką sławnego astronoma. Nie funkcjonuje głęboko w świadomości powszechnej turysty, że Kopernik był swojego rodzaju Balcerowiczem, lekarzem, administratorem, a nawet poetą. I większość życia był tutaj. Że w zasadzie każde miasteczko ma jakiś związek z jego osobą. Na przykład Bisztynek, zapomniane miasteczko na Warmii - to u tamtejszego stolarza składał Kopernik zamówienia. Bawimy się Kopernikiem, fundując mu zabawny beret - w porządku, rozwścieczył się Toruń, bo jego komiks czy filmik z podwórkami Kopernika to na razie pikuś przy berecie. Ale co dalej?
Taki Napoleon też przemaszerował nasz region i to akurat silnie zakochany w pięknej Polce i co? Dużo o tym wiemy? Bardziej znamy krzaki, w których opala się latem aktorka z telenoweli, niż to, co przytrafiło się Edwardowi z Ostródy, gdy Napoleon poprosił o zupę. A przecież jedno (zupa Napoleona) i drugie (krzaki) są jednakowo w jakiś sposób interesujące. To dlaczego interesuje nas tylko jedno?
Przy okazji porannej audycji w radiu, pomyślałam sobie, że trwonimy energię na tyle niepotrzebnych rzeczy, gdy te ważne czekają - a przez to leżą odłogiem zapuszczone ziemie, murszeją zabytkowe mury, potykamy się na dziurawych drogach i ze zdumieniem przyjmujemy do wiadomości, że po sąsiedzku umarł człowiek w klatce.
Pomyślałam też sobie, że chyba potrzebna nam jest jakaś federacja dobrych myśli, windująca wyżej postawy obywatelskie. Bo to, co mamy obecnie, na przykład dzięki partiom znanym z telewizyjnego show, absolutnie nie wystarcza i otumania, w nisze zsyłając np. dysputy uczonych, czy po prostu łebskich. Pisząc „łebski” nie myślę o błyskotliwości prześmiewczej sławnego Kuby Wojewódzkiego - to tak dla wyjaśnienia.
Elżbieta Mierzyńska
******
Zainteresowanych podobnymi tematami proszę o kontakt przez adres redakcji.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.