Nadal otrzymuję listy i fotografie na jeden temat: ratowania starych dworców. Piszę o tym od roku, bo prawie sto takich obiektów jest jeszcze na Warmii i Mazurach. Prawie połowa z nich zamienia się w ruinę na oczach niegdyś mocarnej PKP, parlamentarzystów, którzy reprezentują ten region, środowisk intelektualno-artystycznych, dla których dobro kulturowe leży na sercu, a nawet lokalnej społeczności, bo nie wierzy ona w odmianę losu na lepsze... Gdyby było inaczej, to na dworce już dawno znalazłoby się rozwiązanie i nie zamieniałyby się w one w kompromitujące nas wszystkich ruiny i chlew.
Dzięki Pawłowi Wagnerowi, niestrudzonemu dokumentaliście ginącego świata, mam częstą okazję oglądania krajobrazu zniszczeń, zapuszczenia, niewytłumaczalnej niegospodarności, obojętności, nieudolności w załatwieniu sprawy, jaką jest troska o mienie. Pewnie nie mnie rozstrzygać, kto winien najbardziej. Prawa do wołania o ratunek nikt mi jednak nie zabroni. Jako córka kolejarza czuję to szczególnie.
Zapraszam na wycieczkę do ginącego świata. Zdjęcia Pawła Wagnera pokazują oskubane z godności dworczyki, ginące w krzakach stacyjki, szkielety peronów, ślepe lampy wzdłuż nieistniejących torów, miejsca, w których zostały tylko schody i miejsca, które zaraz będą stertą cegieł. Kiedy w zielonym tunelu drzew lub gdzieś wśród łąkowych pagórków zobaczycie murowany wiadukt, pomyślcie, że tutaj była sobie kolej... I szkoda - bo jazda fajnym pociągiem to alternatywa dla przepełnionych dróg, na których luźniej nie będzie, nawet jeśli wytniemy wszystkie drzewa, robiąc nowe dziury w krajobrazie.
Jeszcze trochę starych dworców zostało. Popatrzmy na zdjęcia, by zobaczyć to, co może z nimi się stać.
Zainteresowanych tematem proszę o kontakt przez adres redakcji:
redakcja@olsztyn24.com.
Elżbieta Mierzyńska