W mediach szał. 14 lutego Walentynki....Walentynki... Walentynki... Reklama, jaką robi się amerykańskiemu świętu zakochanych przekracza wszelkie granice. Walentynkowy biznes zaciera ręce - będzie kasa! W kolejce czeka „indyk” i adaptowanie do polskich warunków amerykańskiego Święta Dziękczynienia.
Hołubimy wszystko co zachodnie, nie zawsze przydatne w naszych warunkach. Szukanie kwiatu paproci w czerwcową noc z pewnością jest milsze aniżeli w mroźną, lutową... A takich zakochanych, oślepionych świętem miłości „biedaków” jest wielu...
A przecież my Polacy - Słowianie, swoje święto miłości mamy. Jest nią Noc Kupały, zwana też Nocą Kupalną, Kupalnocką lub Nocą Świętojańską, czy też potocznie Sobótką lub Sobótkami. Święto obchodzone w najkrótszą noc w roku przez pokolenia ojców i dziadów, skrzętnie piastowane. Aktualnie z powodu Walentynek coraz częściej przez nas zapominane.
Noc Świętojańska, obchodzona z 23 na 24 czerwca, to święto nie tylko sięgające głęboko w obyczaje słowiańskie, ale zawierające też pierwiastki celtyckie, germańskie i indoeuropejskie. Obchodzone w okresie letniego przesilenia, było świętem jedności, połączenia ognia i wody, słońca i księżyca, mężczyzny i kobiety, urodzaju i płodności, miłości i radości, pełnym magii i wróżb. Aktualnie w żadnym z kalendarzy nie uświadczysz wzmianki o nim. Smutne, ale prawdziwe.
Osobiście nie mam nic przeciwko Walentynkom. To „nowe”, które przyjęło się u nas. Tej fali już chyba nikt nie zatrzyma. Pamiętajmy jednak, że my Polacy, mamy też swoją kulturę, język, tradycję. Niestety, często o nich zapominamy. Pamiętajmy, że naród bez tradycji zatraca swoją tożsamość.
Życzyłbym sobie, aby Walentynki i Noc Kupały trwały nie tylko w ten jeden dzień - noc, ale cały rok, codziennie. Bo nie ma nic piękniejszego niż miłość, szacunek kochających się ludzi. A jak jest? Rozejrzyjmy się wokół siebie, znajomych, przyjaciół.