Rafał Bętkowski | 2009-01-25 23:03
Kamienica przy placu Bema (3)
Olsztyn nie potrafi zadbać o świadectwa swej przeszłości. Kamienica nr 2 przy placu Bema należy do najbardziej znanych budowli miasta. Niestety, nie za sprawą wartości architektonicznych i wyjątkowo bogatej historii. Obiekt, o który dbano przez cały okres powojenny, w dobie prywatyzacji opustoszał i zaczął zamieniać się w szpetną ruinę. Procesu destrukcji nie zdołał zatrzymać wpis do rejestru zabytków, ani fakt, że kamienica od trzech lat ma stałego właściciela i jest użytkowana. Budynek rozpada się na naszych oczach, władze miasta są bezradne. Przyjdzie czas, że na ratunek będzie zbyt późno. Utracimy tym samym coś więcej, niż tylko piękną, starą kamienicę.
Powrót do domu
Jakże inaczej wyglądało miasto, gdy pod koniec r. 1918 generał Scholtz powrócił do Olsztyna. Nie przypominało już tego sprzed wojny. Ulice i place wypełniał niespokojny, hałaśliwy tłum, w którym wyjątkowo często zauważało się żołnierskie szynele, czasem wypatrzyć można było kurtkę marynarza. Śpiewy i krzyki podchmielonych ludzi mieszały się z odgłosami padających gdzieś wystrzałów. Policja zniknęła z ulic. Nad dworcem, ratuszem, dowództwem korpusu i innymi budynkami publicznymi powiewały czerwone flagi. „Również ponad jego domem łopotała czerwona płachta. Przy wejściu bił w nozdrza silny odór alkoholu. Rozbite wielkie skrzynki po winie tarasowały korytarze i schody” - przypominał sobie po latach biograf generała, Friedrich v. Notz. Mieszkanie zostało kompletnie zdewastowane. Dokonało się to, czego nie odważyli się zrobić nawet Rosjanie, którzy w sierpniu 1914 r. „zwiedzali” mieszkanie generała. Wszechwładna Rada Żołnierska Korpusu upodobała sobie kwaterę Scholtza i schodziła się tu, by urządzać pijackie orgie. Z litości, a może przez wzgląd na pamięć dawnych zasług, oddano mu kilka pokoi. Scholtz wziął jeszcze udział w pogrzebie trzech oficerów 73. pułku artylerii polowej zastrzelonych na dworcu przez „milicję ludową”. Mimo agresji, jaką wzbudzały oficerskie dystynkcje, kondukt pogrzebowy poprowadził w pełnym mundurze pruskiego generała. Armia nie potrzebowała go już, w styczniu 1919 r. otrzymał oficjalną dymisję. Pod koniec roku na zawsze opuścił Olsztyn.
Szarość międzywojnia
Ogień rewolucji wypalił się wkrótce sam, lecz czasy świetności nie wróciły. Dom przy placu Bema nr 2 stał się w okresie międzywojennym typową czynszową kamienicą z wieloma mieszkaniami o zróżnicowanym standardzie. W r. 1924 budynek należał do Richarda Fuchsa, właściciela firmy ogrodniczej, zamieszkałego na stałe przy Roon-Str. 1. W 1927 był już własnością wdowy Erny Schroeder, prowadzącej restaurację na Dworcu Głównym. Była ona właścicielką przez kolejnych 10 lat, być może nawet dłużej - do roku 1945. Jako taka figuruje w księdze adresowej z roku 1938. Zarówno 1931 jak i 1938 nie mieszkała ona w swej kamienicy, lecz w należącym do kolei domu przy Bahnhof-Str. 38. Księgi adresowe z lat 1924-1938 wymieniają w kamienicy przy Bema 12 lokatorów. Na poszczególnych kondygnacjach znajdowały się najprawdopodobniej w tym czasie po 3 mieszkania. Możemy przypuszczać, że lepiej sytuowani mieszkańcy zajmowali lokale ulokowane we frontowej części budynku, zapewne różniły się też one wielkością. Trudno powiedzieć, w jaki sposób rozwiązano sprawę dostępu do kuchni i toalet. Przy większym niż dawniej „zagęszczeniu” bardzo ważne stały się obecnie trzy wejścia prowadzące do budynku. Głód lokalowy w Olsztynie zelżał nieco pod koniec lat 20., jednak liczba mieszkań nie uległa zmianie.Lokatorzy czasów demokracji
Lokatorzy reprezentowali obecnie pełen przekrój społeczny międzywojennego Olsztyna. W 1924 najemcami mieszkań w budynku byli: nauczyciel, kapitan Reichswehry, rotmistrz, pielęgniarka, wdowa, starszy kelner, krawiec, kasjer, kupiec, dwóch wyższych radców rejencyjnych, urzędnik kolei. W r. 1927 lokale wynajmowali: krawiec, kasjer, mistrz szewski, ślusarz kolejowy, gospodyni domowa, nauczyciel, wdowa po kupcu, dyrektor i dwóch radców urzędu rejencyjnego, ordynator lazaretu garnizonowego (doktor laryngologii w randze Generaloberarzt), kapitan. Ponad połowa lokatorów - 7 osób - mieszkała tu już w 1924 roku. Resztę stanowili nowi najemcy. W czasach Trzeciej Rzeszy nic się nie zmieniło. W 1938 poza „stałymi mieszkańcami” (nauczyciel, kasjer, wdowa, ślusarz) znaleźli się tu kolejni nowi lokatorzy, wśród nich zarówno ludzie ubożsi - np. wymienieni wyżej wdowa i ślusarz - jak również przedstawiciele dobrze sytuowanej klasy średniej. Możemy do nich zaliczyć wojskowych: kapitana, majora oraz dowódcę pionu medycznego olsztyńskiej 11. Dywizji Piechoty Wehrmachtu (Walter Scherf, dr medycyny w stopniu Oberfeldarzt), oraz dwóch przedsiębiorców: znanego inżyniera - fabrykanta i właściciela działającej przy pl. Bema firmy techniczno-handlowej. Tych ostatnich warto bliżej przedstawić.
Przedsiębiorcy i ich firmy
Inżynier Rudolf Roensch był synem założyciela fabryki maszyn i odlewni żelaza, długoletniego przewodniczącego Rady Miejskiej i zasłużonego działacza samorządowego, Karla Roenscha. Jako jego spadkobierca w latach 30. stał się współwłaścicielem zakładów działających pod marką „Karl Roensch & Co.” przy obecnej ul. Lubelskiej nr 3. Była to jedna z największych firm Olsztyna, specjalizująca się w produkcji kotłów parowych, maszyn dla tartaków oraz urządzeń dla przemysłu rolno - spożywczego. Do dziś leżą na ulicach żeliwne pokrywy studzienek kanalizacyjnych wyprodukowane w zakładach Roenscha. W branży maszynowej pracował również Herrmann Mülbach, prowadzący pod adresem Koppernikusplatz 2 handel i warsztat naprawy maszyn i urządzeń dla przemysłu i rzemiosła, ze specjalizacją w zakresie maszyn tartacznych i budowlanych.
Stojący na zapleczu kamienicy budynek nr 58 (tzw. „Belwederek”) należał na początku lat 20. do Waltera Halla. Właściciel prowadził pod tym adresem fabrykę maszyn rolniczych. W r. 1931 budynek był już własnością miasta. Mieszkał tu nadal Hall (określany jako „werkmistrz”), L. Wagner prowadził wynajem aut, zaś H. Mülbach handel maszynami oraz warsztat naprawczy maszyn i automobili. W r. 1938 budynek należał do firmy Deimler-Benz-A.G. Działała tu nadal w tym czasie firma wynajmująca auta „L. Wagner”. „Belwederek” przetrwał do czasów powojennych. W latach 1954-88 był siedzibą Olsztyńskiego Teatru Lalek „Czerwony Kapturek”. Potem został rozebrany.
Urząd Likwidacyjny
Bez uszczerbku przetrwała kamienica zacięte boje, toczone w rejonie dworca 22 stycznia 1945 r. Po wojnie jako własność poniemiecką budynek przejął Skarb Państwa. Obiekt pełnić zaczął funkcję biurowca. W r. 1947, kiedy plac nosił jeszcze nazwę placu Kopernika, w budynku miały siedzibę państwowe urzędy: Brygada Ochrony Skarbowej, Okręgowy Urząd Likwidacyjny, Urząd Akcyzowy. Rok później lokatorami były już tylko dwa ostatnie urzędy, przy czym większość pomieszczeń zajmowały biura rozrośniętego Urzędu Likwidacyjnego. Organizowane na mocy Dekretu z dnia 8 marca 1946 o majątkach opuszczonych i poniemieckich Urzędy Likwidacyjne za zadanie miały „zabezpieczanie” nieruchomości i majątku ruchomego uznanego za opuszczony lub poniemiecki, kontrolę i sporządzanie inwentarza tychże, przekazywanie jego składników instytucjom państwowym i spółdzielczym, sprzedaż lub oddawanie ich w dzierżawę. Działalność owych państwowych urzędów przypominała często rabunek w majestacie prawa. Dostęp do bogactwa „dóbr niczyich” prowokował różnego rodzaju nadużycia. Jak podaje Emilia Sukertowa-Biedrawina urzędującego przy pl. Bema 2 dyrektora olsztyńskiego urzędu, Mielczarka, za przywłaszczenie mienia poniemieckiego (wtedy mówiło się „społecznego”) skazano na siedem lat więzienia.
Czerwony „Biały Dom”
Po 30 latach nad kamienicą znów załopotała czerwona flaga. W latach 1949-1953 budynek awansował na siedzibę Komitetu Wojewódzkiego nowo utworzonej PZPR. Stanowił w tym okresie faktyczny ośrodek władzy w Olsztynie i jako taki nazywany był przez mieszkańców miasta „Białym Domem”. Urzędowali tu kolejno I sekretarze KW: przedwojenny komunista, były AL-owiec Paweł Wojas (zarazem I sekr. KM), po nim Bolesław Bendek (od lipca 1950), a następnie Jan Krupa (od 1952). W czasach stalinowskich komitet był strukturą nieustannie rozbudowywaną. W r. 1949 w biurowcu znajdowały się gabinety I, II i III sekretarza, wydział propagandy, referat sprawozdawczy oraz Wojewódzka Szkoła Partyjna. Ciasnota wymusiła w końcu budowę nowej siedziby, do której władze partyjne przeniosły się w roku 1953. Plac nazywany był wtedy Placem Armii Czerwonej. Już w 1948 r., zanim w budynku umieszczono PZPR, Miejska Rada Narodowa podjęła uchwałę o zmianie nazwy placu i wzniesieniu przy nim pomnika „Wdzięczności dla Armii Czerwonej”, ufundowanego ze składek społecznych. Kamień węgielny wmurowano w niedzielę 20 czerwca 1948 r. Model monumentu zaprezentowany został przez autora, prof. Horno-Popławskiego z Torunia, podczas oficjalnego pokazu na zamku, w styczniu 1949 r. Projekt wzbudził kontrowersje, uznano również, że lokalizacja nie jest właściwa ze względu na planowaną przebudowę placu. Pomnik wzniesiono ostatecznie w innym miejscu - nazwa placu pozostała. Podczas studenckich manifestacji z października 1956 r. protestujący chcieli, by Armię Czerwoną zastąpiło imię Powstańców Węgierskich. Władze ugięły się, jednak kilka miesięcy później przemianowały plac, nadając mu za patrona gen. Józefa Bema. Krótki okres „odwilży” mijał.
Internat i seminarium
W 1953 r. kamienica nr 2 nie od razu przestała pełnić funkcję biurowca. Zajęły ją początkowo różne instytucje, m.in. Wojewódzkie Biuro Projektów. Dopiero we wrześniu 1958 r. w budynku ulokowano internat oraz część sal lekcyjnych Państwowej Szkoły Pielęgniarskiej. Zajmowała ona budynek przez kolejne cztery lata. Obiekt przejęło następnie Wyższe Warmińskie Seminarium Duchowne „Hosianum”, któremu kamienica przekazana została w zamian za użytkowany dotąd budynek przy ul. Mariańskiej 3 - przed wojną Miejski Dom Opieki. Poświęcenie nowej siedziby „Hosianum” nastąpiło 22 września 1962 roku. Nieruchomość wraz z budynkiem w dziesięć lat później przeszła na własność użytkownika. Warunki lokalowe w kamienicy przy placu Bema od początku były dla potrzeb seminarium niewystarczające. Przy Mariańskiej pozostać musiała biblioteka i archiwum. Klerycy - wtedy 124 alumnów - w nowej siedzibie mieszkali po sześciu w pokojach. Na pierwszym piętrze gmachu od strony placu Bema, tam gdzie niegdyś mieszkali prezydenci rejencji i gen. Scholtz, a potem mieli swe gabinety partyjni dygnitarze, urządzono kaplicę. Połączono w tym celu cztery dawne pomieszczenia. W r. 1976 za zgodą konserwatora przeprowadzona została renowacja fasady od strony pl. Bema. Usunięto stare, zniszczone tynki i założono nowe w elewacji od strony podwórza. Szczyt narożnika budynku przyozdobił metalowy krzyż. Wiosną 1977 r. przeprowadzono powiększenie kuchni, która rozbudowana została w formie parterowej przybudówki od strony podwórza. Trzydziestoletni okres użytkowania budynku przez „Hosianum” dobiegł końca na początku lat 90.
Czas upadków
W roku 1991 seminarium przeniosło się do nowych obiektów, wzniesionych w latach 1988-1991 w olsztyńskich Redykajnach. Dom przy pl. Bema 2 przez władze kościelne sprzedany został w styczniu 1991 r. Spółdzielczemu Zakładowi Ubezpieczeń na Życie „Westa-Life” z siedzibą w Łodzi. Firma przejęła i opieczętowała budynek 15 czerwca 1991 o godzinie czternastej. Nowy właściciel przygotował kompleksową renowację obiektu, której z powodu upadłości nie zdążono rozpocząć. Prace podjął kolejny właściciel, którym od r. 1993 było Towarzystwo Ubezpieczeniowo - Reasekuracyjne „Polisa” S.A. Stan techniczny budynku określany był wtedy jako dobry. Stwierdzono tylko, że elewacja frontowa wymaga naprawy, szczególnie w partii gzymsu mansardowego. W marcu 1998 r. ukończono prace adaptacyjno-remontowe parteru. Ponad chodnikiem zainstalowane zostało prowizoryczne drewniane zadaszenie, które chronić miało przechodniów podczas remontu. Robót planowanych na I. piętrze już nie podjęto z powodu ogłoszonej w 1999 r. upadłości właściciela. W r. 2000 gmach zakupił Kredyt Bank S.A.. Rozważano wtedy przeniesienie do budynku siedziby banku, jednak ze względu na koszt adaptacji zrezygnowano z pomysłu, decydując się na sprzedaż nieruchomości. Poszukiwania nabywcy trwały kilka lat. Przez cały ten okres obiekt stał pusty, coraz bardziej niszczejąc. Swój raj miały tu tylko szczury i gołębie.
Rafał Bętkowski
(artykuł opublikowany w mieś. DEBATA nr 1/2009,
- ze zmianami autorskimi dla Olsztyn24.)
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.