Helena Piotrowska | 2008-12-21 09:00
Przyjdź będziesz tańczyć... (1)
Przed szesnastu laty do wszystkich miłośników folkloru w Olsztynie, i nie tylko, dotarła smutna wiadomość, że odszedł (21 grudnia 1992 roku) autorytet w dziedzinie tańca ludowego, Wojciech Muchlado. Przez kilka tygodni Gazeta On-Line Olsztyn24 będzie publikować fragmenty książki Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado”.
Ze wspomnień Stanisławy Rewkowskiej, koleżanki z dzieciństwa: Największą przyjemnością dla nas było wchodzenie do głębokiej kałuży, jaka powstawała po deszczu na miedzy. Wojtek razem z nami rozrabiał wodę z błotem, potem po kolei wchodziliśmy do bagienka, aż robiły nam się czarne „buty” po kolana. Opłukiwaliśmy nogi w drugiej kałuży i bawiliśmy się od nowa. Ale to była radość!
Bardzo nam smakowały ziemniaki pieczone w ognisku. Rozpalaliśmy je przeważnie sami, daleko pod laskiem. Nikt się nami nie interesował, ani że pobrudziliśmy ręce i myjemy je w kałuży, ani co robimy całymi dniami.
Wiosną bardzo lubiliśmy chodzić na łąkę pełną kaczeńców albo obserwować, kiedy za rzeką, w gnieździe na drzewie, pojawi się bocian. Och, jakie to piękne zabugowskie (takie określenie funkcjonowało w mowie potocznej) wspomnienia... Lebiodka płynęła blisko, tuż za stodołą. Wiadomo, w domu człowiek mył się w balii, więc gdy tylko zrobiło się cieplej, zaraz wszyscy lecieliśmy kapać się w rzece.
(...) Ze wspomnień Witolda Dydzaka, tancerza zespołu Służba Polsce i Olsztyn: Jeżeli zbliżał się ważny występ w teatrze, próby przeciągały się nawet do drugiej w nocy. Czasem człowiek zasypiał, jak w kącie siadł... Takie były czasy. Nieraz pan Wojtek organizował samochód do rozwożenia nas; zawsze koło tego chodził. Był dla nas ojcem i matką. Wszystkim się interesował. Zawsze serdeczny, choć ustawicznie zabiegany. Ogólnie był szanowany - zasługiwał na to. Był po prostu jak starszy kumpel. Dał się lubić, mimo że czasem dał popalić.
(...)Co roku braliśmy udział w zgrupowaniach przed centralnymi dożynkami. Pan Wojtek znajdował się w grupie czołowych choreografów. Na stadionie tańczyło po tysiąc osób jednocześnie! Pamiętam, że na zgrupowanie w Warszawie w 1955 roku spóźniłem się o kilka dni, bo pracowałem. Pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłem koleżanki i kolegów trzymających się poręczy, tyłem schodzących po schodach, było oszałamiające.
- Zobaczysz jutro, pojutrze, też tak będziesz chodził - zapowiadali. Za dwa dni im zakwasy minęły, zaczęły się moje. Nic dziwnego - o trzeciej rano pobudka, mycie, bez śniadania, zajęcia na placu apelowym (zakwaterowani byliśmy w koszarach przy ulicy 11 Listopada) prawie do ósmej. Potem przerwa na mycie i śniadanie. Do sal trzeba było iść na odpoczynek, można było pospać. Po obiedzie, w godzinach 15-21, znów dostawaliśmy w kość. Mieliśmy satysfakcję, jeżeli dobrze udawały się występy. Nie traktowaliśmy tego wysiłku jako przymusu.
Helena Piotrowska
******
Książkę Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado” można nabyć w olsztyńskich księgarniach, jak również u autorki (kontakt: helenapiotrowska@poczta.onet.pl.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.