Elżbieta Mierzyńska | 2008-11-07 15:41
Co i jak promować?
Nie ma Olsztyna bez Bisztynka
Olsztyn pracuje nad strategią promocji. Wynajął firmę. Bardzo przepraszam zainteresowanych, ale mam w tym wszystkim zdanie odrębne. Po fachowcach wielkiej klasy z firmy Eskadra Market Place oczekiwałam czegoś więcej, niż stwierdzeń o pięknym położeniu Olsztyna i napędowej sile młodości. W fachowość uwierzyłabym, gdyby pomysły na miasto wynaleziono dla zapomnianego Bisztynka czy dość posępnego Biskupca. To dopiero wyzwanie!
Wiemy, czego chcemy
Na konsultacjach społecznych o strategii promocji Olsztyna tłumów nie ma, ale ci, co znajdują czas, żeby być, nieobecnych reprezentują znakomicie (ciekawostka - spośród radnych były tylko cztery osoby!). Jasno precyzują swoje uwagi, w dużej kulturze zgłaszają krytykę - widać, że zależy im na mieście i przestrzeni dobra wspólnego. A wynajęci do promocji fachowcy? Fachowcy dotąd mnie (i czułam, że nie tylko mnie) nie zaskoczyli.
Podczas pierwszego spotkania mieszkańcy sami wskazali kotwice spraw do promocji, takie jak: sport i nauka, głównie z powodu jezior i kilku dużych jak na Olsztyn uczelni; koniecznie Kopernik, bo mamy zamek w centrum miasta, a w nim tablicę pracy badawczej astronoma; jeszcze raz Kopernik - hologram - postać wirtualna astronoma oprowadza po zamku, bo konieczne jest dziś oprawienie zabytków w nowe technologie przekazu; po raz trzeci Kopernik, jako styl życia, pochwała nauki, humanistyki, odkryć, astronomia; młodość i wszystko co ma się z nią kojarzyć; porządny festiwal i liczne wydarzenia w kulturze, także o charakterze unikatowym, oryginalne; jeziora w scenerii filmów fantastycznych, bo łódka na jeziorze to za mało; parki specjalistyczne, na przykład akwariowe, o ciekawej formie wizualnej i dużej wartości edukacyjnej; dobre i zdrowe jedzenie, bo mamy tradycje regionalne i uczelniany wydział technologii żywienia. Mieszkańcy wiedzą zatem, co jest siłą ich miasta.
Młodzi i marudni
Podczas ostatniego spotkania fachowcy zaprezentowali wyniki swej pracy i... „pojechali” na tym, co znamy. Czyli, że Olsztyn wyróżnia położenie wśród jezior, że Olsztyn ma ciekawą historię i imprezy szlagierowe, znane w kraju (wskazali poezję i blues), że Olsztyn nie ma obwodnicy, ale jest bramą do Warmii i Mazur, wiedza o Olsztynie jest w kraju znikoma. Usłyszałam nawet takie stwierdzenie: Olsztyn jest bardzo fajny, ma rzeczy unikatowe, ale niewielu o tym wie. I z jednej strony mieszkańcy ciągle marudzą na miasto, choć wiedzą, że Olsztyn jest fajny, a z drugiej strony - o tej fajności Olsztyna kraj nie wie niczego. Z zaskakujących mnie wniosków był tylko jeden. Taki, że najbardziej w Olsztynie marudzą ludzie... młodzi, a głównie single! Starsi mieszkańcy kochają miasto i zależy im na ulepszaniu go.
Trzy sposoby na Olsztyn
I teraz to, co fachowcy wymyślili. Wskazali trzy kierunki promocji, z czego wybiorą jeden. Pierwszy kierunek: dwa kolory. Drugi kierunek: zawsze młody. Trzeci kierunek: Przestrzeń radości.
Pierwszy kierunek - dwa kolory - ma odnosić się do lasów i jezior, ekologii i zdrowia, sportu i rekreacji. Drugi kierunek - zawsze młody - do szeroko rozumianej kondycji i aktywności, utrzymywanej tu bez względu na wiek. Jeśli historia to trzeba w nią tchnąć nowe życie. Trzeci kierunek - przestrzeń radości - to piękno i adrenalina, akcje uwalniające twórczość na wielu poziomach. Wśród przykładów na konkretne imprezy podano: zawody w grzybobraniu, kajakarstwo, trasy rowerowe, Parady Kopernikańskie na Dzień Wagarowicza, festiwal serów. Proponowano wzmocnienie umocowanych w świadomości turystów krajowych wydarzeń kulturalnych, np. w poezji śpiewanej. Bardzo mnie zaskoczyło, że historia z Kopernikiem w tle została zepchnięta na margines, choć mieszkańcy upominali się o dowartościowanie tą postacią ich miasta (czy Kopernik został zarezerwowany dla Torunia?). Rodzi się też pytanie: Dlaczego to koniecznie inni muszą nam mówić, że nie wolno ograniczać pieniędzy na kulturę, że trzeba wybudować obwodnicę, posprzątać miasto?
A Bisztynek czeka i czeka
Dlatego ja na razie (zaznaczam - na razie) nie podniecam się Eskadrą. Poczekam na dalszy etap jej pracy. A najchętniej bym sprawdziła tych panów w Bisztynku. Zapomnianym i biednym, które jak kilka podobnych w tym regionie trzeba ratować. Dla przypomnienia podam, że Bisztynek (zapadł mi w pamięci, bo niedawno poznałam tam fajnych ludzi) ma historię cudu eucharystycznego, diabelski kamień (jeden z największych głazów w środkowej Europie!), Bramę Lidzbarską z legendą o podziemnym przejściu do kościoła i ciągłą walkę z biedą. Wszystko co złe i smutne zahaczyło w historii o to miasteczko. Samo jego powstanie też nie było ciekawe. O założeniu miasta decydował jedynie motyw fiskalny. Bisztynek miał być centrum osadniczym w rejonie, w którym należało stworzyć rynek dla wsi położonych między Lidzbarkiem i Reszlem. Bisztynek od początku należał do najuboższych miast Warmii, a że bieda trzyma się ubogich, ubóstwo pogłębione co rusz kolejnymi nieszczęściami - pożarami, dżumą, najazdami wojsk - stało się jego udziałem w ciągu kolejnych stuleci. Piszę to, bo zgadzam się z opinią innych fachowców, którzy twierdzą, że nie zbuduje się i nie wypromuje potęgi stolicy regionu, gdy w otoczeniu będzie bieda.
Oczywiście, fachowcy z Eskadry nie pojadą do Bisztynka, bo władz tamtego miasteczka nie stać na takie zlecenie. Ale pomarzyć można...
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.