Olsztyn24

Olsztyn24
02:31
24 listopada 2024
Emmy, Jana

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Jerzy Szczudlik | 2023-10-23 21:54
KULturĄ W PŁOT

Wesele Wspaniałych

Olsztyn
Wspaniały Teatr bez Nazwy (fot Kinga Nadolska Photography)

Wspaniały Teatr bez Nazwy obchodzi właśnie 30-lecie istnienia. To perłowe gody. A perły, jak wiemy, potrzebują sporo czasu, aby się wykształcić w doskonałą formę. Gietrzwałdzcy pasjonaci tworząc przed laty amatorską grupę teatralną może nawet nie zdawali sobie sprawy, że to nie będzie przelotny romans, tylko trwały długoletni związek. Chyba jednak coś przeczuwali, skoro nazwali go wspaniałym. Nawlekali więc kolejne aktorskie perełki na ten sznurek dobrej woli i dziś mamy lśniący w reflektorach wspaniały zespół.

Amator - to ktoś, kto zajmuje się czymś niezawodowo. Z tą definicją teatralni zapaleńcy poradzili sobie zapraszając do współpracy profesjonalistę - Andrzeja Fabisiaka. Andrzej - jaki jest - każdy widzi i wie, nie będę zatem po raz kolejny wyśpiewywał na łamach GG peanów na jego cześć, a skupię się na zespole. Drugie wytłumaczenie słowa „amator” - to ktoś, kto bardzo lubi jakieś zajęcie. W tę definicję aktorzy Teatru Wspaniałego bez Nazwy wpisali się koncertowo. To m. in. ta wspólna miłość do teatru, to wzajemne wkręcanie się w przygotowywanie kolejnych sztuk, wyjaśniają fenomen tego przedsięwzięcia. Reżyser ze spektaklu na spektakl każe swoim podopiecznym wchodzić coraz wyżej po magicznych scenicznych stopniach, byśmy zapomnieli, że są naszymi sąsiadami, byśmy zobaczyli w nich bohaterów Czechowa, Brešana, Fredry, Bojczewa, Kolady, de Gherderode, Wyspiańskiego i innych wielkich dramaturgów. Andrzej Fabisiak wierzy w ich możliwości, oni wierzą w jego teatralną intuicję, popartą wieloletnim doświadczeniem. Śledzę tę współpracę od lat, czasem poświęcam im rymowanki, które przypomnę w tym felietonie. Na początek taki wierszyk:

Aktorów jest nas trzech: Marek, Tadeusz i Michał.
Gnębi nas pech, każdy z nas do tej Jolanty wzdycha... ach jak wzdycha.
Zwalczmy tę chuć, nasza rola w teatrze nie taka:
Musimy knuć, ach musimy knuć, jak trafić do serca... Fabisiaka.

Wcześniej czy później musiało do tego dojść. Po srebrnych godach na „Weselu” Wyspiańskiego, rocznicę perłową czcimy na „Weselu u drobnomieszczan” według znakomitego niemieckiego dramaturga, Bertholda Brechta. Akcja sztuki trwa jeden wieczór i ukazuje przyjęcie weselne młodej pary z małomiasteczkowej rodziny. Idąc na premierę, mogłem oczekiwać, że wybór tej właśnie sztuki podyktowany został wszechobecną w Polsce hipokryzją, obłudą i fałszem. Że będzie to płynące ze sceny gietrzwałdzkiego Centrum Kulturalno-Bibliotecznego oskarżenie władzy, ale i naszego schizofrenicznego społeczeństwa. Że zespół postawi przed nami zwierciadło, w którym za pomocą groteski i ironii dostrzeżemy wyraźnie nasze drobnomieszczaństwo, dulszczyznę, parafiańszczyznę, zaściankowość, nietolerancję, wsteczność i głupotę. Poprzez ukazanie nieszczerych relacji rodzinnych i przyjacielskich, zobaczymy portret pogubionego i zakłamanego narodu. Na 25-lecie Teatru Wspaniałego bez Nazwy powstał felieton wierszowany :

Jak napisać o „Wspaniałym”?
Już od rana pęka głowa.
Tekst być musi doskonały.
Lecz skąd brać właściwe słowa?

Już pisałem setki razy
O dniach glorii ich i chwały.
Wszystkie znane mi wyrazy
Zamieniłem na pochwały.

Ale oni rozpuszczeni,
Rozbestwieni od laudacji,
Miłym słówkiem rozpieszczeni,
Pragną wciąż gloryfikacji.

Adoracja, aprobata,
Aplauz i apoteoza,
Teczka nagród już pękata,
A chcą więcej...; toż to zgroza!

Wyróżnienia i dusery,
I pochlebstwa, i peany...
Zamiar mam naprawdę szczery,
Lecz mój słownik wyczerpany.

Mają prawo do „kaprysów”,
Bo już pierwsze przedstawienie
Nie skończyło się bez bisów,
Gdy kłaniali się na scenie.

Tak od Klubu Kawalerów,
Po Ożenek i Wesele,
Piersi godne są orderów,
Nagród warte zaś portfele.

To są Damy i Huzary,
Jurni Chłopcy, hoże Gąski,
Zrozumiałe zatem dary
Oraz słowne smaczne kąski.

Dziwni Jeźdźcy oraz Ptaki,
Rewizorzy i Hamleci,
Każdy z nich nie byle jaki,
Każda z nich jak gwiazda świeci.

Bo ten teatr to zjawisko...
Powie ktoś, że jestem nudny,
Że się pcham na pośmiewisko,
Lecz ten Cud jest... taki cudny.

Rzecz to pewnie niepojęta,
Że felieton w rymach cały,
Ale jak tu, tak od święta,
Pisać prozą o Wspaniałym.

PS
O, autorze, ty lebiego!
Pominąłeś reżysera,
Przewodnika Wspaniałego
Mistrza oraz wizjonera.

Jego oko to i szkiełko
Wkład w zasługi ma niemały,
Że możemy zwać perełką
Ten bez nazwy nasz Wspaniały.

Moje podejrzenia, o których napisałem w poprzednim akapicie, jeszcze wzrosły, gdy dowiedziałem się, że Andrzej Fabisiak włączył do tekstu „Wesela u drobnomieszczan” fragmenty innych znanych dramatów B. Brechta: „Matkę Courage i jej dzieci” oraz „Baala”. Wszak pierwszy utwór jest ostrzeżeniem przed nazizmem, drugi ukazuje los jednostki wplątanej w bestialstwo i bezład wojny, bohaterem trzeciego zaś jest mężczyzna, w którym tkwi zło dostrzegane dopiero po bliższym poznaniu. Czyżby reżyser chciał nami wstrząsnąć, zmusić do refleksji? Do unaocznienia, że zło kryje się w nas? Że to nasza zazdrość, chciwość, czy żądza władzy, opakowane w hipokryzję i obłudę, prowadzą nas na skraj przepaści, do autorytarnych rządów i wojen, czego właśnie doświadczamy? Wszystkie sztuki mają charakter uniwersalny. Dzieją się w Niemczech, przed którymi przestrzegają nasze władze, a których błędy z przeszłości jednocześnie powielają. Andrzej Fabisiak nie byłby też sobą, gdyby nie nawiązał w aktualnym spektaklu do najsłynniejszego naszego wesela. Bo właśnie matka Courage i Baal pojawiają się tu jak duchy w dramacie Wyspiańskiego. Wzmacniają przekaz. Są pozornie nie z tego świata, ale pasują do niego jak ulał. Matka poświęca swoje dzieci chorym zapędom możnych tego świata, dążącym do jego opanowania, widząc w tych niecnych planach jakiś niewielki zysk i dla siebie. Baal udaje artystę, duszę towarzystwa, pozbawiony jednak korzeni i wartości gotów jest w każdej chwili wykorzystać to towarzystwo do własnych niegodziwych celów. Ich monologi zakłócają wesele, dają nam do zrozumienia, że nie przyszliśmy tu tylko dla zabawy. Ja, jako literat, staram się być przeciwieństwem Baala i wychwalać towarzystwo Wspaniałego Teatru bez Nazwy jak tylko mogę, jak w „Liście rozżalonego widza”:

Jubileusz... dopisała publika,
Ale nie ma Wspaniałego, niestety,
Tylko jakieś wypociny Szczudlika
I jego żony domowe pasztety.

To dla Wspaniałego musi być scena,
Bo ten ich teatr to najwyższa półka,
Po co Steranko i Telesz Irena,
Wszak są oni... Gardzielewski i spółka.

Dosyć „Napoleonki” już, cholera!
Te Stoliki to jakaś istna zmora.
Pokażcie mi Jolkę... no tę z „Wesela”,
Bo jak nie, to dzwonię po... Rewizora.

Wróćmy jednak do gietrzwałdzkiej premiery „Wesela u drobnomieszczan”. Na scenie gromada przejaskrawionych postaci: pary młodej, ich rodziców i znajomych. Ale czy na pewno przerysowanych? Czy z ręką na sercu nie dostrzeżemy tam swoich bliskich, wujów i ciotek? Czyż to nie typowe polskie wesele, bal przebierańców, w czasie którego zabawa i alkohol obnażają nasze charaktery, obłudę i hipokryzję, każące się nam podszywać pod innych, stwarzać pozory dobrego towarzystwa. W miarę upływu czasu dobre maniery, wzajemna życzliwość ustępują miejsca przy weselnym stole zbiorowym oskarżeniom, docinkom, manifestowanej zawiści a nawet wrogości. Kolejne migawki tego rodzinnego portretu pokazują twarze coraz bardziej zniekształcone. Każde wesele jest przedstawieniem, dla najbliższych i ich otoczenia. Andrzej Fabisiak organizuje ten spektakl dla nas, widzów.

Aktorzy brawurowo odgrywają swoje role. Są równo rozdzielone, nie ma postaci pierwszo- i drugoplanowych. Każde z nich wypowiada ważne słowa, wzmacniając je mimiką, gestem, ruchem i śpiewem. Stereotyp, ale jedynie pozorny. Staroświecko eleganckie stroje, ufryzowane panie, lecz to tylko na pokaz. Weselny dom staje się areną walki, która ukazuje prawdziwe oblicza ucztujących. Mąż pantoflarz przemienia się w brutala, dobrotliwy i dowcipny kuzyn okazuje się nadpobudliwym obrażalskim, wylękniony pan młody niewdzięcznym zięciem i tak dalej. Ta bitwa na wzajemne pretensje ustaje na moment tylko wtedy, gdy pada komenda „sto lat!”. I znowu jesteśmy razem, przypominamy sobie, po co tu się zgromadziliśmy, co nas łączy. Nas, widzów, z pewnością wdzięczność dla twórców „Wesela u drobnomieszczan” za dobrą zabawę. Było dużo szczerego śmiechu, bo dopiero później nadeszła refleksja, że śmialiśmy się przecież i z siebie. Ten spektakl pozostanie w nas na długo, będzie swoistym katharsis.

Elementem sztuki, który wymaga oddzielnego potraktowania jest muzyka i piosenki. Reżyser zrezygnował z typowych weselnych śpiewów, z królującego od lat na naszych weselach kiczowatego disco-polo, a zaserwował nam kontemplacyjne i filozoficzne songi samego Brechta, znane nam choćby z „Opery za trzy grosze” z librettem autora „Wesela u drobnomieszczan”. Te wnikliwe teksty, wyśpiewane przez jednych, a wytańczone przez innych w stylu „danse macabre”, równoważą nieco groteskowy styl przedstawienia i wprowadzają właściwe proporcje powagi i rozrywki. Podzielę się z Państwem moją małą refleksją, bo prawdą jest, że Andrzej Fabisiak zaskoczył nas doborem weselnego repertuaru, ale czyż wielu z widzów nie uczestniczyło w ucztach weselnych i podobnych zabawach, pod koniec których lekkie i skoczne piosenki ustępowały miejsca pijackim wersjom rodzimych songów partyzancko-ułańskich? W każdym razie dobrze się stało, że reżyser po raz kolejny oddał na jakiś czas scenę kapeli Wspaniałego Teatru bez Nazwy, bo to przecież nieodłączna część tego nadzwyczajnego projektu. Idźcie zatem na to wesele, bo zabawa przednia, a w dodatku w pakiecie z mądrą nauką o społeczeństwie, którego jesteśmy nie tylko widzami. Na koniec ostatnia moja rymowana pochwała gietrzwałdzkiego teatru:

Nazwany, a bez nazwy przecie,
Samorodny, acz zawodowy,
Niby gminny, a znany w świecie,
Inteligencki i ludowy.

Powszechny, Polski, Narodowy?
Współczesny, Wielki, Stary, Mały?
Dramatyczny, Muzyczny, Nowy?
Nie! Wszystkie razem, to... Wspaniały!

Jerzy Szczudlik, Łupstych

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24