inf. pras. | 2023-09-25 17:17
Pokaz specjalny filmu Znachor Michała Gazdy w Lidzbarku Warmińskim
Prapremiera filmu „Znachor” w Lidzbarku Warmińskim (fot. mat. pras.)
Lidzbark Warmiński był kolejnym miejscem na mapie pokazów specjalnych, w którym „Znachor” krzepi i leczy. Przywraca nadzieję, wiarę i wlewa w serca czyste dobro. Film w reżyserii Michała Gazdy, wyprodukowany przez Netflix, już 27 września.
Trzecia adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza wywołała ogólnopolską dyskusję, czy aby na pewno potrzebujemy kolejnej wersji. Potrzebujemy! Entuzjastyczny odbiór widzów, mających
niepowtarzalną okazję zobaczyć ją tuż przed premierą, świadczą o jednym! Postać Wilczura vel Kosiby co prawda zstąpiła z nieba na ziemię, lecz nadal jest czystą emanacją dobra, którym chcemy się otulić w czasie dżdżystych, jesiennych wieczorów. Melodramat w baśniowym klimacie w dzisiejszym kinie, którym rządzą twardzi faceci, przemoc i mrok.
Sala w lidzbarskim Kinie Ignacy, licząca ponad 300 miejsc była pełna, a widownia podążająca za historią znachora, wstrzymywała oddech, śmiała się i z trudem powstrzymywała się od płaczu.
Po zakończonym seansie, Kinga Burzyńska zaprosiła na scenę bohaterów, którzy zabrali widzów w podróż przez malownicze Radoliszki, tętniące życiem matki ziemi, pachnącej zbożem, kurzem polnych dróg i sierpniowymi jabłkami. Anna Szymańczyk, czyli filmowa Zośka, Maria Kowalska, grająca Marysię Wilczurówną i wreszcie Ignacy Liss, w roli hrabiego Czyńskiego zostali powitani gorącymi owacjami.
Dla filmowej Zośki był to szczególnie wzruszający wieczór. Pochodzącą z Olsztyna aktorkę wspierały mama i przyjaciele, a gratulacjom, oklaskom i podziękowaniom nie było końca.
Profesor Rafał Wilczur/Antoni Kosiba jest szlachetny, prawy, na wskroś dobry, zaimpregnowany na niełaskawą codzienność, po piętnastu latach tułaczki, znajduje ciepły kąt we młynie i zaczyna pomagać ludziom. „Znachor” malowany wrażliwością Michała Gazdy jest filmem o miłości, o różnych jej odcieniach - tej dojrzałej, spokojnej, wynikającej z potrzeby bliskości i tej pierwszej, młodzieńczej, szalonej, nieobliczalnej.
Czy aktorzy nie mieli obaw mierząc się z historią, która dla wielu pokoleń jest monolitem, ikoną, dobrem narodowym? Ile z siebie dali kreowanym postaciom? Jak wyglądała praca na planie? Która ze scen była najtrudniejsza i dlaczego? - padały pytania z widowni.
- Nasz film jest zupełnie inny od poprzedniej adaptacji. Leszek i Marysia są dużo młodsi, a sama ich relacja bardziej współczesna. Każde pokolenie potrzebuje swojej, własnej wersji. (...)Uznaliśmy, też że pożądanie jest czymś pierwotnym i w tym kontekście, czasy, w jakich żyjemy nie mają żadnego znaczenia - powiedział Ignacy Liss.
- Mam poczucie, że wszyscy bohaterowie mają wiele z nas. Zależało nam na prawdzie, na tym, żebyśmy rezonowali również ze sobą. Chemia na planie i ekranie jest bardzo ważna, uwiarygadnia naszą historia (...) Uznaliśmy, że Marysia jest kobietą, która idzie po swoje, stąd sceny bliskości, w których przejmuje inicjatywę, a tym samym, uwspółcześniamy ich relację - dodała Maria Kowalska - filmowa Marysia.
- Już samo to, że Zośka zaprasza do domu włóczęgę jest aktem odwagi. Kosiba ją interesuje i fascynuje, ale jest zamknięty i początkowo ją odrzuca. Sceną, która zmienia wszystko w ich relacji jest scena z zadziabaniem kogutem, w której twarda Zośka odkrywa inną, wrażliwą stronę. Jest zakochana, zazdrosna i oczekuje ciepłego gestu ze strony Antoniego. Ich relacja nie jest jakimś wybuchem skrywanej przez lata namiętności włóczęgi i samotnej wdowy, a świadomą zgodą na bliskość i czułość. Między nimi nigdy nie pada fraza „kocham cię”. Jest to w czynach, nie w słowach. Ona stoi za nim murem, wierzy mu, ufa i otwiera przed nim swoje serce” - dodała Anna Szymańczyk.
Wielowymiarowość Zośki, jej siła, sprawczość i jednoczesna kobiecość, wrażliwość i czułość, sprawiają, że trudno jej nie kochać. Wiarygodność i lekkość, z jaką zagrała aktorka zasługują na największe uznanie.
Aktorzy podzielili się również kulisami pracy na planie, wskazując chociażby na kostiumowy charakter melodramatu. Wyobrażacie sobie cztery warstwy ubrań w 35 stopniowym upale? Zdajecie sobie sprawę, jak stado gęsi jest w stanie pokrzyżować dzień zdjęciowy? A stuletni samochód z przegrzanym silnikiem wydłuża dzień pracy?
Mając na uwadze, że młode pokolenie dopiero pozna znachora, warto nieco przybliżyć powieść sprzed niemal 100 lat, gdzie szanowany profesor, Rafał Wilczur z dnia na dzień traci wszystko. Rodzinę i pamięć. Nie wie kim jest i dokąd zmierza. Wielokrotnie skazany zza włóczęgostwo, zatrzymuje się we młynie i bezinteresownie zaczyna leczyć ludzi.
Ostatnim przystankiem „Znachora” będzie Stargard (Stargardzkie Centrum Kultury), a premiera „Znachora” Anno Domini 2023 odbędzie się już 27 września w serwisie Netflix.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.