Elżbieta Mierzyńska | 2008-08-19 14:39
Debata o architekturze miasta
Jak budować w Olsztynie?
Czy musimy żyć w architekturze z „second handu”? Takie pytania nurtowały moich rozmówców, gdy na progu 2000 roku (!) prowadziłam cykl dyskusji na temat Olsztyna XXI wieku. Dziś odkryłam usłyszane wtedy słowa na nowo i ze zgrozą widzę, że od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Olsztyn nadal jest w chaosie.
Dlaczego trzeba rozmawiać o architekturze? Bo architektura to ta forma sztuki, z którą wszyscy, chcą czy nie, muszą się zetknąć. Oszołomienie lub przygnębienie, wywołane obiektem udanym lub nieudanym, pozostaje w pamięci na całe życie. Kształtuje naszą wrażliwość na formę otoczenia i poziom wymagań. Doskonale o tym wiemy, kiedy występujemy w roli turysty. Oto skrót niektórych opinii, udzielanych mi przez architektów, planistów, urbanistów, artystów, historyków do cyklu publikacji w „Gazecie Olsztyńskiej” (rok 1999/2000). Myślę, że warto do tego wrócić choćby po to, by z pozycji dyskusji przejść wreszcie do działania i by skonfrontować z rzeczywistością wcześniej wypowiadane słowa.
Bolesław Wolski: - Sztuka ma swego nieodłącznego towarzysza, jakim jest kicz. Granica między kiczem a sztuką jest tak trudna do uchwycenia, że dzisiaj niektóre kicze zyskały rangę sztuki, a sztuka zniżyła się do poziomu kiczu. Musimy pamiętać, że o ile inteligencja jest cechą wrodzoną, tak estetyka musi być zdolnością wykształconą. Bez dobrego wykształcenia nie ma prawdziwych estetów, choć zdarza się, że ludzie intuicyjnie wyczuwają potrzebę estetyki w swoim życiu. Tej estetyki najczęściej uczymy się od architektów. Ale dobrych!
Piotr Rożen: - Potrzebę dobrej architektury budzi poczucie estetyczne. To było skutecznie tłumione przez lata peerelu. Kiedy jest dobra architektura? Kiedy jest na nią zapotrzebowanie i jeśli jest ktoś, kto za nią zapłaci i ktoś, kto ją zaprojektuje. Muszą też być pewne uwarunkowania prawne, w których ona może powstać. Przestrzeń to dobro wspólne, tylko co zrobić, by ją wszyscy tak traktowali? W tej chwili zamykamy się przy inwestycjach w granicach jednej działki, którą ktoś kupił i nie widzimy całości. Uwarunkowania prawne są takie, że mamy ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym, a w uwarunkowaniach prawnych nie ma zapisu, że architektura ma być dobra dla miasta i nie ma nawet mechanizmów, które mogą pomóc w uzyskaniu dobrej architektury. Dobrej architektury nie można zadekretować, ale można stworzyć warunki do jej powstawania. Obecny system prawny jej nie stwarza (A czy obecny ją stwarza? - pyt. EM). W związku z czym przychodzi człowiek z knotem i nie ma możliwości powiedzenia mu, że tego nie będziemy w Olsztynie budowali. Uważam, że powinniśmy jak najszybciej uzyskać miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego na newralgiczne miejsca w Olsztynie.
Marek Skurpski: - W ustawach o zagospodarowaniu przestrzennym jest mowa o tym, by miasto rozwijać w sposób zrównoważony. Tak do końca nikt tego nie zdefiniował, ale my rozumiemy, że jest to rozwój, który nie powoduje żadnych napięć i konfliktów we wszystkich dziedzinach - również w ekologii, w stosunku do dóbr kultury itp. Prawo budowane z kolei mówi o tym, że należy projektować w nawiązaniu do otoczenia. I znowu jest to sformułowane bardzo ogólnie. Stowarzyszenie Architektów RP od kilku lat lansuje tezę, że przestrzeń jest wartością publiczną. To nieważne, że ktoś w niej jest właścicielem działki. Ta działka jest w określonym miejscu i jest w jakimś kontekście do sąsiedztwa. Stare Miasto urosło wyżej o jedną kondygnację, bez żadnej możliwości wyegzekwowania tego. Jeżeli przychodzi ktoś z wnioskiem, że chce postawić budynek, a my mówimy, że wysokością powinien nawiązywać do sąsiedztwa, to gość mówi: „A dlaczego? W planie nie jest to zapisane, a teren jest mój”. Stare Miasto zatem nie wygląda jak Stare Miasto, a poza tym jest upstrzone pompatycznymi marmurami i cudacznymi wejściami.
Ryszard Pawłowski: - Jest architektura dobra lub zła. Inkubator Przedsiębiorczości naprzeciw Hotelu Park jest złą lekcją. Nie wierzę, że władze miasta nie mają wpływu na szereg zagadnień. Przepisy obowiązują w całej Polsce, a tylko Olsztyn jest bezsilny na podobne przypadki. Obiekty o dobrej architekturze w Polsce powstają. Tylko w Olsztynie im nikt na to nie pozwala. Jeśli chcemy mieć w Olsztynie filharmonię, to dlaczego nie podjechać do znakomitego architekta prof. Józefa Chmiela, który jest specjalistą w tym zakresie? Ten wybitny specjalista wygrał ponad trzydzieści konkursów na podobne obiekty w Europie. Może trzeba by mu więcej zapłacić, ale dla efektu warto.
Zbigniew Pochwała: - W Olsztynie są takie miejsca, których nie można spartaczyć. Chodzi o obiekty budowane na kluczowych posesjach. Muszą one zamykać pewne osie i to musi być dopracowane. Dotąd są jakieś przypadkowe historie. Nie wyobrażam sobie, aby dalej tak miało być. Ten Olsztyn jest taki piękny, czy my wykorzystujemy jego konfigurację? Przecież my to wszystko tniemy! Myślę, że środowisko architektoniczne nie potrafi sobie poradzić z tym problemem. Za sto lat przyjdzie ktoś i powie „Co ci tutaj narobili z tym miejscem i po co?!”. Nie ma dla nas usprawiedliwienia. Powiedzą „Ale to społeczeństwo musiało być biedne”. I będzie mieć na myśli biedę w głowie.
Marek Skurpski: - Ja powiem, jak powstają knoty w mieście. Nikt w mieście nie sprzedaje gruntów z określeniem uwarunkowań zabudowy, w oparciu o koncepcje zabudowy, konkursy. Owszem, przygotowuje się uwarunkowania, które potem nie są zapisywane w warunki sprzedaży. Efekt tego jest taki, że najpierw jest właściciel, a potem my chcemy od niego wymagać. Tymczasem jedyne co on wie, to to, pod jaki cel jest przeznaczona działka, ale też nie do końca. Mamy przykład - koło hali Urania został kupiony teren, ponieważ inwestor nie był w stanie podołać tak dużej inwestycji, to znalazł sobie partnera w postaci firmy sprzedającej paliwo i chciał tam postawić stację benzynową. Całe szczęście, że w umowie notarialnej sprzedaży było określone, po co działka jest. Trzeba bardzo eksponowane tereny sprzedawać z określonymi uwarunkowaniami i według bardzo precyzyjnie obmyślanej koncepcji. Błąd polega na tym, że nie ma konkursów i ofert pisemnych z rozwiązaniami, gdzie można by wybrać najlepszy projekt.
Janusz Wierzyński: - Architekci nie mogą tłumaczyć się, że głównym projektantem jest zleceniodawca. Bo jeśli tak, to szaleństwo byłoby nie do opanowania i mieszkalibyśmy w domu wariatów. Uważam, że ogromną rolą jest odpowiedzialność i etyka architekta. Nie boję się nazwać jednego architekta jako zdolnego, a innego jako beztalencie. Architekt jest narzędziem w rękach zleceniodawców, ale obowiązkiem architekta jest również ciosanie wstępnych planów. No, nie można mówić, że architekt nie zrobił wentylacji, bo zleceniodawca nie miał na nią pieniędzy. Efekt tego taki, że w obiekcie publicznym śmierdzi jak w sraczu cały rok. Architekt nie przypomniał oszczędnemu zleceniodawcy, że w obiekcie bez wentylacji tak właśnie będzie. Pamiętajcie panowie fachowcy, że nikt w ocenie obiektów w mieście nie będzie pamiętał, że w przepisach zabrakło szczegółowych uwarunkowań zabudowy. Powie, że to architekt X dzieło spartaczył. Jeśli nie ma przepisów do dogodnego działania, to sprowokujcie władze, żeby były. Nie milczmy. To co zostało zepsute, pewnie nie da się naprawić. Na przykład ulica Tobruku zakryła Łynę. Rzeka zginęła w miejscu, w którym była widoczna!
Bolesław Wolski: - Omawiając problemy architektonicznej zabudowy Olsztyna nie sposób jako przykład ominąć historii gmachu sądu, który został zaprojektowany przez profesora Zygmunta Gorgolewskiego, jednego z najwybitniejszych polskich architektów, projektanta gmachu Teatru Wielkiego we Lwowie, zbudowanego w latach 1897-1900. Wygrał konkurs międzynarodowy. To on zbudował w Olsztynie gmach sądu w neogotyku, z pięknym otoczeniem na narożniku ulic. Potem zaczęto wycinać drzewa, choć wiadome było, że mur więzienny i tak nie pozwoli zmienić układu ulic. Po pożarze zniszczono obiekt. Zrobiliśmy z niego szare pudło, kopnięte w głąb ulicy Dąbrowszczaków, która zamieniła się w gigantyczny parking. Czy taki ma być Olsztyn?!
Pytanie na dziś jest powtórzeniem tego zawołania: Czy taki ma być Olsztyn?!
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.