Olsztyn24

Olsztyn24
19:51
24 listopada 2024
Emmy, Jana

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Łukasz Czarnecki–Pacyński | 2022-11-10 19:14
Wspomnienia terytorialsa

Szlakiem rodzinnej tradycji

Olsztyn
 

Kiedy na Ukrainie zaczęły wybuchać rosyjskie bomby - sam już nie wiem, jak szybko - znalazłem się w olsztyńskim biurze Wojskowego Centrum Rekrutacji, podpisując dokumenty związane ze wstąpieniem do Wojsk Obrony Terytorialnej.

- O, idziesz w ślady dziadka - ucieszył się mój ojciec, syn przedwojennego oficera Wojska Polskiego. I wtedy dotarło do mnie, że to co nam, mieszkańcom Europy przełomu wieków, wydaje się być doświadczeniem dosyć niezwykłym - konieczność bycia gotowym do odparcia ewentualnej agresji militarnej ze strony sąsiada na mapie - dla pokolenia mojego dziadka było zwykłą codziennością. Nie miałem okazji poznać go osobiście, odszedł bowiem z tego świata jeszcze przed moim urodzeniem, zmęczony udziałem w trwających blisko 60 lat bataliach o Polskę. I nagle teraz, kiedy świat przestał być znowu przewidywalnym, bezpiecznym miejscem, zaczynam - chcąc, nie chcąc - podążać tropem swojego znakomitego protoplasty, majora Teodora Czarneckiego, służąc jako żołnierz OT w 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej.

******

Urodził się w ostatniej ćwierci XIX wieku, jako syn Ludwika Czarneckiego, powstańca styczniowego zesłanego, po rozbiciu jego oddziału, na Sybir. Jak podaje rodzinny przekaz, Ludwik nie został wtedy stracony wraz z innymi towarzyszami walk powstańczych dzięki łapówkom dla carskich urzędników, które pochłonęły znaczną część rodzinnego majątku. Spędził potem 20 lat nad Bajkałem, aż wreszcie w 1883 roku, dzięki amnestii ogłoszonej z okazji koronacji nowego cara, Aleksandra III, mógł stamtąd wyjechać. Osiedlił się wtedy na Kaukazie, w stolicy Gruzji zwanej wówczas Tyflisem, dzisiaj Tbilisi. I właśnie tam przyszedł na świat Teodor. Niestety w roku 1896 zabrała pradziadka Ludwika gruźlica, którą przywiózł z Syberii. Prababcia Klementyna zaczęła wtedy zarabiać na życie korepetycjami, w czym wspomagał ją Teodor, kiedy tylko osiągnął wiek gimnazjalny i mógł pracować jako korepetytor.

A potem wydoroślał, wyjechał na studia na Politechnice w Petersburgu, został inżynierem i pracował tak aż do wybuchu I wojny światowej. Wcielony do carskiego wojska zdobywał turecką Armenię a potem, w czerwcu 1917, jako znający języki kaukaskich plemion emisariusz rządu rosyjskiego podróżował wraz z oficerem brytyjskim po tureckim Kurdystanie próbując namówić Kurdów do powstania antytureckiego. Ta misja nie powiodła się i ostatecznie dziadek zakończył udział w wojnie w roku 1920, odpływając z Krymu do Konstantynopola angielskim kontrtorpedowcem. W archiwum rodzinnym zachował się dokument wystawiony po francusku w listopadzie 1920 r. przez poselstwo polskie w Istambule stwierdzający, iż „Mr Theodor Tcharnetzky wraz z żoną” są obywatelami polskimi.

Przyjazd do Polski nie był specjalnie trudny: z Istambułu do rumuńskiej Konstanzy statkiem pasażerskim, a dalej do granicy polskiej pociągiem. Po I wojnie światowej Polska graniczyła przecież z Rumunią. Kiedy przybył do kraju, wstąpił - jako inżynier - do korpusu saperów i służył w różnych jednostkach, także m.in. na kresach wschodnich. Powojenna epidemia grypy hiszpanki zabrała mu żonę w 1924 roku i trzeba było czekać aż do roku 1938, kiedy poznał w Poznaniu moją babcię, która została jego drugą żoną.

W tamtym czasie polski sztab generalny przewidywał rychłe rozpoczęcie wojny z agresywnym, zachodnim sąsiadem, Niemcami, i major Teodor Czarnecki dostał przydział do Łodzi, w której zajął się organizacją obrony cywilnej miasta. Po zajęciu kraju przez niemieckie wojska aktywnie działał w grupie oficerów organizujących w Łodzi ruch oporu. Dosłownie minął się w drzwiach z plutonem Gestapo, który przyszedł go aresztować i uciekł pieszo do Koluszek, przekradając się tam nocami. Stamtąd dotarł do Warszawy, gdzie nawiązał kontakty z ludźmi organizującymi ruch oporu w Generalnym Gubernatorstwie, po czym pojechał na wschód, do powiatu Biała Podlaska, gdzie po jakimś czasie dotarła do niego żona z malutkim synem. Na resztę wojny osiedli w małej wiosce o nazwie Wólka Kościeniewicka, gdzie dziadek zatrudnił się w skupie chłopskiego mleka. Dzięki temu mógł swobodnie jeździć po wsiach i kontaktować się z komórkami Armii Krajowej. Jego bezpośrednim dowódcą w konspiracji był kierownik pobliskiej szkoły powszechnej. Babcia zarabiała z kolei na utrzymanie rodziny szyjąc suknie na pożyczonej maszynie i robiąc na drutach swetry. Błogosławiła wtedy swoją mamę, która kazała swoim córkom nauczyć się takich pożytecznych rzeczy.

I tak doczekali wkroczenia Armii Czerwonej w lipcu 1944. Do Łodzi powrócili rok później, gdzie inżynier Teodor Czarnecki zatrudnił się w Zarządzie Miasta jako inspektor budowlany, a także nauczał przedmiotów zawodowych w tamtejszych szkołach technicznych.

Czy warto opowiadać teraz tę historię, zakończoną w roku 1959 wraz z odejściem dziadka z tego świata? Czy to jako przestrogę, czy jako naukę na przyszłość, warto pamiętać, że II RP powstała dzięki ofiarnej służbie setek tysięcy wiernych ojczyźnie Polaków i pod tym względem nic się przecież na świecie nie zmieniło.

Kpr. Łukasz Czarnecki-Pacyński
4 Warmińsko-Mazurska Brygada Obrony Terytorialnej

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24