FWM | 2021-09-28 19:50
Inauguracja 76. sezonu artystycznego – Międzynarodowy Dzień Muzyki w piątek w filharmonii
Filharmonia Warmińsko-Mazurska w Olsztynie koncertem z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki w nadchodzący piątek (1.10) rozpocznie 76. sezon artystyczny. Początek wieczoru o godzinie 19.00.
Wystąpią:
» Piotr Sułkowski - dyrygent
» Mariusz Patyra - skrzypce
» Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej.
Program:
» Niccolo Paganini - I Koncert skrzypcowy D-dur op. 6
» Aleksandr Głazunow - Pory roku op. 67.
Czasami w muzyce nie szukamy trudnych emocji i skomplikowanych konstrukcji, ale po prostu piękna. A także ucieczki i wytchnienia od otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego w Międzynarodowy Dzień Muzyki usłyszymy dwa dzieła - wirtuozowski koncert włoskiego mistrza oraz bajeczną rosyjską suitę baletową - które łączy to, że uwodzą czystą urodą brzmienia. Niech spotkanie z tymi perłami XIX-wiecznej klasyki przyniesie nam na rozpoczęcie nowego sezonu koncertowego wytchnienie i nadzieję, nich będzie jak wyprawa do miejsca, którego samo istnienie pomaga przetrwać kolejny dzień.
Niccolò Paganini, włoski demon wiolinistyki, nie przebierał w środkach, a legendy krążące o nim w całej Europie były mu na rękę i bynajmniej plotek nie dementował. Nie jest wykluczone, że część z nich była zresztą autorstwa samego skrzypka. Mówiono, że zaprzedał duszę diabłu, a struna G, na której grał w szczególnie wirtuozowski sposób, była zrobiona z jelit jego żony, własnoręcznie przezeń uduszonej. Niektóre okresy z życia wirtuoza pozostają tajemnicą do dziś, a pytany o nie dawał wymijające odpowiedzi, podsycając w ten sposób pogłoski, jakoby był wówczas w więzieniu za zabicie kochanki. O manipulacjach Włocha, który miał dobrze zorganizowaną grupę pomagierów, donosiły warszawskie gazety: „Nim Paganini do Paryża przyjechał, ileż to płatni przyjaciele jego nie używali środków, ażeby obeznać z nim publiczność paryską, lecz nie pisali o jego talencie, o jego zasłudze muzykalnej. Bynajmniej - oto rozpisywali biografie jego, w których dziwne rzeczy o nim głosili: to żonę zabił, to zjadł serce kochanki, to całe życie w więzieniu przesiedział i tam nauczył się grać na jednej strunie piekielnie. To wszystko zaostrzyło ciekawość, a gdy mu Włosi w swej operze salę odstąpili, śpieszyło wszystko... widzieć Paganiniego”. Po takich notatkach prasowych występy mistrza z Genui musiały robić jeszcze większe wrażenie. Ale przecież kompozycje same w sobie, karkołomne, uważane wówczas za niewykonalne, były równie spektakularne - do dziś zadziwiać mogą ich fajerwerki techniczne.
I Koncert skrzypcowy D-dur op. 6 Paganiniego powstał pod koniec drugiej dekady XIX wieku, gdy Chopin miał 8-9 lat i komponował swoje pierwsze dwa polonezy, Beethoven rozpoczynał szkicowanie IX Symfonii, a Rossini dawał premiery m.in. Kopciuszka i Sroki złodziejki. Ten ostatni był niewątpliwie najbardziej wówczas popularnym kompozytorem europejskim i właśnie muzyką Rossiniego, stylem włoskiego bel canto inspirował się Paganini, pisząc swój koncert. W tamtym czasie modny był również (od końca XVII wieku) styl turecki, kojarzony z muzyką militarną: marszowe rytmy, kotły i trąbki, czasami jeszcze dodatkowe instrumenty perkusyjne, zwane „banda turca”. Liczne dowody popularności tego stylu znajdujemy w twórczości Mozarta, Schuberta, Beethovena, a w muzyce polskiej - Dobrzyńskiego czy Lipińskiego. Paganini komponował zgodnie z modą, dlatego w jego koncercie tak ważną rolę odgrywają perkusja i marszowe rytmy.
Koncert zbudowany jest klasycznie z trzech części: pierwsza to efektowne Allegro, wykorzystujące tematy niczym z opery komicznej. Warto dodać, że Paganini zawsze improwizował kadencję na zakończenie tej części koncertu i nigdy jej nie zapisał: autorem, który dopisał najsłynniejszą wersję kadencji był francuski kompozytor Émile Sauret. Drugie ogniwo, Adagio, według jednej z wczesnych recenzji, jest „wyrafinowaną, anielską pieśnią o wielkiej szlachetności i prostocie, która dotknęła serc słuchaczy [...]. Na koniec tej części nie było oklasków, a publiczność siedziała jak sparaliżowana”. W finałowym Rondzie powracają szatańskie popisy: skrzypce momentami udają flet, by innym razem zachwycić grą na kilku strunach naraz - była to jedna z technik udoskonalonych przez Paganiniego.
Zmieniające się pory roku, w naszej szerokości geograficznej cztery, od wielu setek lat były wdzięcznym tematem dla kompozytorów. Najsłynniejsze oczywiście są koncerty Vivaldiego, ale nie zapominajmy o porach roku Haydna, Czajkowskiego, Piazzolli czy Glassa. Dzisiaj usłyszymy jedno z najwdzięczniejszych i najbardziej kolorowych brzmieniowo opracowań prastarego motywu: Pory roku op. 67 Aleksandra Głazunowa. Ten niezwykle zdolny uczeń Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, nauczyciel Prokofiew i Szostakowicza, tworzył w bardzo efektownym stylu późnego romantyzmu. Pory roku powstały jako muzyka do baletu z choreografią słynnego Mariusa Petipy, autora choreografii m.in. do Śpiącej królewny i Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego. Czarująca muzyka Głazunowa może przywodzić na myśl Czajkowskiego: odnajdziemy tu ten sam słowiański liryzm oraz inwencję melodyczną. Balet, którego prapremiera odbyła się w 1900 roku, ma bardzo prostą treść i jest właściwie afabularny: oto oglądamy cztery obrazy przedstawiające personifikacje różnych zjawisk pogodowych, np. grad, śnieg, szron, a także gnomy, najady, satyrów, bachantki i tańczące kwiaty (tu znów ukłon w stronę Czajkowskiego). Pogodne, sielskie obrazy pozwalają przenieść się w beztroski świat niczym w greckiej Arkadii, gdzie wszystko spokojnie toczy się swoim rytmem, a pory roku niezmiennie następują po sobie. Suita baletowa rozpoczyna się od zimy, potem po krótkiej wiośnie następuje imponujące lato z Walcem chabrów i maków, a zakończenie tego muzycznego roku przypada jesienią. To właśnie ta pora została chyba najpiękniej oddana przez Głazunowa: najsłynniejszy fragment suity, eksplodujące energią Bachanalia, a następnie uwodzące niezapomnianą melodią jesienne Adagio stanowią pogodną, słoneczną codę. W metaforycznym sensie mogą być traktowane jako łagodne pogodzenie się z przemijaniem, najbardziej odczuwalnym właśnie jesienią.
Mariusz Patyra - skrzypce
Urodził się 21 listopada 1977 roku w Orzyszu. Naukę gry na skrzypcach rozpoczął w wieku siedmiu lat. Jego nauczycielami byli: Zbigniew Ciucias i Antoni Hoffmann w Olsztynie, Agnieszka Cypryk-Chmielewska i Janusz Kucharski w Warszawie, a także Krzysztof Węgrzyn w Hanowerze i Salvatore Accardo w Cremonie. W 2018 roku ukończył z wyróżnieniem studia magisterskie na Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Obecnie prowadzi tam klasę skrzypiec.
Jest pierwszym Polakiem, który wygrał Premio Niccolò Paganini w Genui (2001) i zdobył specjalną nagrodę za najlepsze wykonanie kaprysów Niccolò Paganiniego oraz kopię skrzypiec „Il Cannone” (Armata), które należały do wielkiego wirtuoza. Mariusz Patyra jest także laureatem Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego Josepha Joachima w Hanowerze (1997) i finalistą Międzynarodowego Konkursu Stradivariusa w Cremonie (1988). Artysta zdobył czwartą nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym Carla Nielsena w Odense, a także nagrodę specjalną Odense Sinfonie Orchester (2000). W 2006 został zwycięzcą konkursu na stypendium Japońskiej Fundacji Muzycznej J.E.S.C. oraz laureatem nagrody Premio Pressenda 2006 (Alba, Włochy).
Mariusz Patyra występował w Europie, Japonii, Stanach Zjednoczonych i w Ameryce Południowej. Koncertował m.in. z Royal Chamber Orchestra Tokyo, Orchestra Fondazione Arturo Toscanini, Orchestra di Roma, Orchestra Filarmonica Marchigiana, Polską Orkiestrą Radiową, Orkiestrą Kameralną Polskiego Radia „Amadeus”, Orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie, Orkiestrą Sinfonia Varsovia.
Nagrywał dla Polskiego Radia, a także rozgłośni niemieckich (NDR, WDR) i włoskich (RAI TRE). Opublikował pięć płyt, na których znalazły się między innymi Cztery pory roku Antonia Vivaldiego, I Koncert skrzypcowy Niccolò Paganiniego, oba Koncerty skrzypcowe Henryka Wieniawskiego i Medytacja Julesa Masseneta. Ostatnia płyta Mariusz Patyra No 24 zawiera popularne utwory skrzypcowe lub kompozycje opracowane na skrzypce w aranżacjach Krzysztofa Herdzina, m.in. Oblivion Astora Piazzolli, jeden z nokturnów Fryderyka Chopina i czy Humoreskę Antonína Dvořáka.
Mariusz Partyra gra na kopii skrzypiec Guarneri del Gesù autorstwa Wojciecha Topy z 2020 roku.
Zapraszamy!
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.