AS/Mas. | 2020-07-22 08:25
W czytelniczym świecie istnieją nazwiska, które wywołują burzę. Wystarczy wspomnieć o nim na facebookowej grupie książkowej i czekać, aż pod postem pojawią się setki komentarzy, mimo że ten sam temat był wałkowany zaledwie tydzień temu. Jednym z takich nazwisk jest to należące do autorki „polskiego Greya”. Lipińska ma tyle samo fanów, ilu krytyków, a obie te formy uwagi napędzają jej popularność zgodnie z powiedzeniem, że nie ważne, jak mówią, byle mówili.
Piękna i BestiaKsiążki o Anastasii Steele i jej ekscentrycznym miliarderze, które stworzyła E L James, cieszą się na świecie ogromną popularnością, ale jednocześnie nie są uznawane za literaturę dobrą. Niektórym czytelnikom wręcz wstyd jest przyznać, że po Greya sięgnęli, albo co gorsza - że im się podobało. Grey rozbudza wyobraźnię kobiet na całym świecie, jest małym, wstydliwym sekretem, czymś, o czym zasadniczo większość źle mówi, ale jednak po cichu czerpie z tych książkę satysfakcję. Podobnie sprawa ma się z książkami o Laurze Biel.
Blanka Lipińska zadebiutowała w 2018 roku powieścią „365 dni”. To erotyczny kryminał, w którym polska bohaterka, Laura, wyjeżdża z przyjaciółmi na Sycylię. Tam zostaje porwana przez szalenie przystojnego, mafijnego dona, Massimo Toricelliniego. Po raz pierwszy ujrzał on Laurę w swoich snach, kiedy kilka lat temu był na granicy śmierci. Mafioso daje dziewczynie tytułowe 365 dni na to, żeby się w nim zakochała i z własnej woli zdecydowała z nim zostać.
Dalsze losy LauryLipińska nie zakończyła jednak przygód Laury Biel na jednym tomie. Zaledwie trzy miesiące później na rynku pojawił się drugi tom serii o tytule „Ten dzień”. Co ciekawe, postać na okładce książki to sama autorka. Kolejny tom o burzliwej miłości Polki z mafijnym donem pojawił się w maju 2019 roku. Wszystkie trzy książki odniosły sukces do tego stopnia, że powieść szybko postanowiono zekranizować.
W lutym 2020 wypuszczono film „365 dni” w reżyserii Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa. Polacy mogli obejrzeć ekranizację książki Lipińskiej w ramach walentynkowego seansu. I ponownie „365 dni” odniosło sukces, zwabiając do kin rzeszę ludzi. Popularność filmu, jak i książek pokazuje, że wcale nie nudzą nam się takie historie i mimo wszechobecnej krytyki chcemy je oglądać. Autorka świetnie wykorzystała swoje pięć minut, tworząc polskie „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i - czy to się komuś podoba, czy nie - odnosząc dzięki niemu kolejne sukcesy. A to wcale nie koniec historii Laury i Massimo, ponieważ w planach jest tom czwarty.