Olsztyn24

W Vinyl Pubie w Olsztynie odbyła się wczoraj (17.01) konferencja pod hasłem „Dlaczego burzą naszą kulturę?” zorganizowana przez Stowarzyszenie Wartownia, zaś spowodowane wyburzeniem budynku po dawnym klubie Masarnia.

Zdarzenie to było przyczynkiem do poruszenia przez organizatorów spotkania tematu stanu olsztyńskiej kultury pozainstytucjonalnej, podejścia do niej władz miasta oraz sytuacji niszczejących zabytkowych pustostanów na terenie stolicy Warmii i Mazur (ze szczególnym uwzględnieniem Koszar Dragonów).

Opierając się na informacjach i stwierdzeniach organizatorów trwającego ponad trzy godziny spotkania można stwierdzić, że sytuacja jest co najmniej nieciekawa, żeby nie powiedzieć - tragiczna. Szczegółowe przedstawienie poglądu na sprawę oraz przykłady według członków Wartownii obrazujące ich słowa będziemy sukcesywnie publikować z formie filmów wideo (w trzech częściach).

Wartownicy alarmują, że niezbędne jest jak najszybsze zajęcie się odbudową olsztyńskiej kultury alternatywnej (nie prowadzonej przez instytucje kultury), w oparciu o inicjatywę obywateli miasta, szczególnie z wykorzystaniem obecnie niszczejących pustostanów. Członkowie stowarzyszenia podnoszą, że to nie władza tworzy kulturę, tylko ludzie. Ta zaś powinna ich wspierać, a nie podcinać skrzydła (tu przytaczają m.in. sprawę wynajęcia budynku w koszarach na magazyn banku żywności i „utrącenie” działań kulturalnych pod egidą zmarłego w 2016 roku prof. Eugeniusza Geno Małkowskiego).

Gospodarze spotkania zaprezentowali również działania jakie podjęli, chcąc przywrócić świetność niszczejącym budynkom i przeznaczyć je na miejsca wydarzeń kulturalnych oraz z jakim odbiorem spotkali się ze strony urzędników (stowarzyszenie zaproponowało zmiany prawne oraz plan przeprowadzenia przez nie eksperymentu - nie generującego kosztów po stronie miasta, wspartego o fundusze samych przedsiębiorców - stworzenia miejsca przyjaznego kulturze).

Z rozmowy bezsprzecznie biła frustracja prezentujących, którzy podnosili, że pomimo wielokrotnie podejmowanych prób nie mogą się przebić ze swoją inicjatywą do władz miasta i że odbijają się od muru z hasłem „nie ma pieniędzy”, chociaż gotowi są wyłożyć środki na sfinansowanie swoich pomysłów. Nie chcą się pogodzić z faktem, że obywatelskie inicjatywy według nich nie są szanowane przez urzędników, a miasto się degraduje i opuszczają je zdolni ludzie.

Niezależnie od tego, czy przekazane na spotkaniu informacje trafią na podatny grunt, sprawa powinna być rozpatrzona i rozstrzygnięta już dawno, ponieważ wkrótce może nie być czego ratować, a jedna z perełek olsztyńskiej architektury nadal nie została w pełni zagospodarowana.