- Renesans to fascynacja, czy przygoda?
Elżbieta: - Myślę, że prezent z nieba!
Andrzej: - Tak możemy określić propozycję, jaką przed rokiem otrzymaliśmy od dyrektora Olsztyńskiego Planetarium, pana Jacka Szubiakowskiego, który spytał nas, czy nie zechcielibyśmy się sprawdzić w czymś „odlotowym”. Nie wycofaliśmy się z przyjęcia zadania, gdy okazało się, że mamy robić kompozycje w klimacie renesansowym! Pomyśleliśmy, że renesans był epoką odkryć i przewrotów, więc czemu się nie spróbować?
- Czy to było trudne, gdy na co dzień nie zajmujecie się przecież muzyką poważną, klasyczną?
Andrzej: - Ale rozrywkową, „pod nóżkę”, także się nie zajmujemy! Na co dzień gram muzykę ilustracyjną na instrumentach klawiszowych - syntezatorach. Renesans natomiast potraktowaliśmy jako istotnie „odlotowe” zadanie, jako sprawdzian naszych możliwości, doświadczenie kompozytorskie i przygodę z dźwiękiem. Nie mam własnej orkiestry, więc musiałem na nowoczesnym instrumentarium stworzyć brzmienia podobne do instrumentów obecnych w renesansie, czyli na przykład lutni, wioli, fletów, klawesynu... Wykorzystałem też swoje własne proste bębenki, bo w renesansie nie było jeszcze klasycznych zestawów perkusyjnych. Dodam, że wszystkie partie instrumentalne zagrałem osobiście, jak to się mówi „z palca”.
Elżbieta: - Przygodą dla mnie w tym wszystkim było też to, że co prawda mogłam śpiewać w tonacjach, które lubię, ale musiałam wczuć się w klimat, odległy od współczesności. Musiałam się wysilić, by w to wejść całą sobą.
Andrzej: - I tu należą się słowa uznania dla Eli, bo spisała się znakomicie, gdyż partie wokalne nie są łatwe i sporo z nich jest na wysokich rejestrach. Dodam też, że dla wywołania efektu śpiewania w dużych zimnych murach, głos Elżbiety powieliłem, dodałem pogłos, by stworzyć efekt większego chóru, a na przedzie jest oczywiście czysty głos Elżbiety.
- Czy mieliście jakieś wzory do naśladowania?
Andrzej: - Szukaliśmy inspiracji, czytaliśmy, i słuchaliśmy muzyki renesansowej. Często w poznawaniu muzyki renesansu pojawiało się stwierdzenie, że pierwszeństwo mają kompozytorzy włoscy, ale większość tych wybitnych pochodziła z północnych rejonów Europy. W pewnym momencie, gdy już robiliśmy próbne nagrania, odkryliśmy, że fragmenty naszej muzyki bardzo klimatem przypominają to, co stworzył Wacław z Szamotuł, a ten wzorował się na muzykach niderlandzkich!
Elżbieta: - Szczególnie moje ucho wyłowiło kompozycję na chór mieszany „Już się zmierzcha”, który jest modlitwą do Boga o to, by chronił od złych czortów. Może i nas uchroni?
- Waszą neorenesansową muzykę będzie można słyszeć podczas filmu „Co się stało z kalendarzem?”, który wchodzi do programu Olsztyńskiego Planetarium, a czy gdzieś jeszcze?
Andrzej: Cały materiał muzyczny został wydany na płycie CD „Renesans A.D. 2017”. Okładkę ilustruje pogodne malarstwo Małgorzaty Śrutkowskiej-Felińskiej. Także niedawno można było usłyszeć fragmenty podczas prezentacji malarstwa Miry Bieleckiej i Jerzego Wojciecha Bieleckiego, gdy odbierali prestiżową nagrodę na olsztyńskim zamku. Słyszeliśmy opinie, że razem to bardzo dobrze zagrało. Cieszymy się, gdy naszej muzyce towarzyszy dobre tło, malarstwo, wizualizacje... Zaraz po Nowym Roku ukaże się nasza kolejna płyta, inspirowana muzyką Antonio Vivaldiego, gdzie oprawą wizualną będą walizki ze sławnego cyklu malarskiego Miry Smerek-Bieleckiej.
Elżbieta: - Mijający rok był dla nas dość trudny z wielu powodów, ale skrzydeł dodali nam piękni i utalentowani ludzie, których udało się nam spotkać na naszej drodze. Dziękujemy im za zaufanie, jakim nas obdarzyli.
rozmawiał: Wacław Brudek