Łukasz Czarnecki-Pacyński | 2017-04-23 16:18
IX Seminarium Meteorytowe w OPiOA
Olsztyn - stolica polskiej meteorytyki
IX Seminarium Meteorytowe w OPiOA (fot. Dariusz Prokopczuk - wszystkie) |
Więcej zdjęć »
Ponad pięćdziesięciu członków Polskiego Towarzystwa Meteorytowego obradowało w piątek i w sobotę (21 i 22.04) w salach Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego na IX Zjeździe Polskiego Towarzystwa Meteorytowego (PTMet).
Spotkanie założycielskie PTMet odbyło się w Olsztynie osiemnaście lat temu. Od tamtej pory, co dwa lata, pasjonaci tego zjawiska: naukowcy oraz kolekcjonerzy meteorytów, spotykają się w gościnnych progach Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego.
„Zasadniczym celem naszych seminariów jest wymiana informacji” - mówi prof. dr hab. inż. Tadeusz Przylibski z Politechniki Wrocławskiej, prezes PTMet. „Podczas tych koleżeńskich spotkań możemy wymieniać się okazami meteorytów, oraz dowiedzieć się, co nowego słychać w meteorytyce światowej”. Tak więc astronomowie mogą na przykład uzyskać od geologów potrzebne im dane na temat ewolucji skał, ci drudzy z kolei, dzięki współpracy z astronomami potrafią dość precyzyjnie oszacować rejon pochodzenia danego meteorytu. Oprócz tego członkowie PTMet obradują nad kierunkami dalszej działalności Towarzystwa.
Całe PTMet liczy obecnie około stu członków (w tym kilkoro mieszkających zagranicą) - zatem w Olsztynie stawiła się ponad połowa jego składu osobowego. Uczestnicy wysłuchali kilku referatów przygotowanych przez badaczy z krajowych ośrodków uniwersyteckich, dotyczących badań meteorytów znajdowanych na obszarze Polski. W sobotę pod kopułą planetarium wyświetlono film o programie „Rosetta” - kosztującej miliard euro misji sondy kosmicznej Europejskiej Agencji Kosmicznej, której zadaniem było wejście na orbitę wokół jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko, osadzenie na jego powierzchni lądownika i pobranie próbek w celu zbadania tego jądra kometarnego. Na razie owe próbki nie dotarły na Ziemię, i nie wiadomo czy w ogóle to kiedykolwiek nastąpi, bowiem sonda „Rosetta”, aby dotrzeć do celu swojej podróży, potrzebowała dziesięciu lat. Wyniki przeprowadzonych przez nią badań i pomiarów dotarły więc do naukowców jedynie drogą radiową.
Według oceny prof. Przylibskiego, najważniejszym punktem obrad był referat o polskich tektytach1), czyli wełtawitach znalezionych na Dolnym Śląsku. Są one śladem potężnego uderzenia dużego ciała niebieskiego w powierzchnię Ziemi ok. 14,5 - 15 mln lat temu, w wyniku którego powstał krater meteorytowy Ries na południu Niemiec. Odłamki skalne uległy wtedy stopieniu oraz zostały rozrzucone na przestrzeni setek kilometrów. Te obiekty (ich nazwa pochodzi od rzeki Wełtawa) mają charakterystyczną zieloną barwę, twardość 6,5-7 w skali Mohsa i temperaturę topnienia 1400 st. C (o 300 st. C więcej niż szkło). Dotąd znane było występowanie wełtawitów na terenie Czech, północnej Austrii i Niemiec. Spodziewano się jednak, że ślady uderzenia meteorytu w niemieckim kraterze Ries powinny znajdować się także na terenach dzisiejszej Polski. „Nareszcie koledzy z Sosnowca znaleźli fragmenty wełtawitów i to znalezisko zostało odnotowane w świecie” - cieszy się Przylibski.
Jak informują organizatorzy seminarium, referaty były wygłaszane przez pracowników wielu uczelni: Politechniki Wrocławskiej, Politechniki Łódzkiej, Uniwersytetu Szczecińskiego. Oprócz tego głos zabrali także członkowie PTMet bardziej zaangażowani w poszukiwanie meteorytów, niż w naukowe opracowywanie tych znalezisk. Informowali oni o swoich nowych odkryciach, o miejscach upadku, również o tym, w jaki sposób działają systemy wykrywania meteorytów. W dzisiejszych czasach duże bolidy obserwuje się bowiem kamerami w wielu miejscach w całej Europie. W naszym regionie takie obserwatorium powstało niedawno m.in. w Lamkówku, a kolejne jest planowane w Bałdach. Kamery są tam skierowane w różne strony nieba i potem na zasadzie triangulacji można określić, gdzie prawdopodobnie spadł obserwowany meteoryt. Potem wysyła się w tej rejon grupę poszukiwawczą, która przeczesuje teren w promieniu kilku kilometrów. Właśnie w taki sposób odnaleziono już na świecie wiele meteorytów.
Jak informuje dr Jacek Szubiakowski, dyrektor OPiOA, efektywność tej metody zależy od pory roku. Najłatwiej jest zimą i wczesną wiosną, bo wtedy te świeżo przybyłe z kosmosu obiekty są dobrze widoczne na zamarzniętej, pokrytej śniegiem ziemi. Ale mimo wszystko w warunkach europejskich jest to dosyć trudne i „najlepszym źródłem meteorytów są pustynie, ponieważ tam taki ciemny kamień, który spadł z nieba, jest dobrze widoczny”.
Członkami PTMet są także kolekcjonerzy, którzy pilnie śledzą, jakie badania są obecnie prowadzone w kraju. Im więcej bowiem można powiedzieć o danym okazie, tym bardziej wzrasta jego wartość na rynku. Bo i sprzedawca ma wtedy świadomość, co oferuje i kupiec wie, co nabywa.
„Staramy się na naszych seminariach przekazywać wiedzę w taki sposób, tak prostym językiem, żeby każdy słuchacz mógł sobie sam sporządzić notatkę, zapamiętać najważniejsze informacje i potem samodzielnie wyciągnąć wnioski, aby jak największa rzesza odbiorców mogła z tego skorzystać” - informuje prof. Przylibski.
A co nowego w meteorytyce słychać? Jak relacjonuje prof. Przylibski, obecnie intensywnie bada się rozwój Marsa zapisany w skałach, czyli w meteorytach marsjańskich. Przed ludzkością stoi bowiem wielkie zadanie, określane mianem: „Terraformowania Marsa”. Terra to po łacinie Ziemia, a terraformowanie to uczynienie tej planety możliwą do zamieszkania przez ludzi. Na początku trzeba będzie zbudować tam atmosferę, która pozwoli ludziom normalnie oddychać. To zajmie oczywiście jeszcze długie lata pracy, ale jest to jeden z ważnych kierunków poszukiwań prowadzonych przez współczesnych naukowców. „To terraformowanie Marsa to na razie bardziej fiction niż science, ale do tego prędzej, czy później na pewno dojdzie2)” - podsumowuje profesor.
Kiedyś na widok komety ludzi ogarniała prawdziwa trwoga. Pojawienie się takiego ciała niebieskiego miało bowiem zapowiadać nieszczęścia: wojny, albo zarazy. Jeden ze spadłych z nieba meteorytów został nawet uwięziony w kościele, gdzie zakuto go w łańcuchy, aby nie zrobił nikomu krzywdy. Mógł to być przecież wytwór szatana. „Zawsze jest w człowieku jakiś taki strach przed tym, czego nie znamy, czego nie wiemy. Stąd też rola tych wszystkich, którzy zajmują się meteorytyką, żeby przybliżyć tę wiedzę jak najszerszemu gronu zainteresowanych” - mówi prezes PTMet. „Im więcej o nich wiemy, tym mniej powodów, żeby się ich bać. One reprezentują sobą tę samą materię, z której jesteśmy zbudowani my, tylko jeszcze w formie pierwotnej, takiej sprzed czterech miliardów lat.”
Pamiętajmy też o tym, o czym przekonywał w swoim referacie wygłoszonym podczas olsztyńskiego seminarium dr Franc Zalewski z Krakowa, geolog, mineralog i historyk: każda skała może być meteorytem.
******
1) Jak podaje Wikipedia - tektyty to „okruchy, bryłki, zasobnego w krzemionkę naturalnego szkliwa o niejasnym pochodzeniu, koloru zielonego, brązowego lub czarnego przyjmującego kształt kilkumilimetrowych kropli. Nazwa pochodzi od gr. tektos = stopiony.
2) O planach kolonizacji Marsa można poczytać na stronie „Mars Society Polska”
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.