Ewa Mieszczyńska | 2016-10-09 15:58
Czas na „smakowanie” Mazur tradycyjnie i atrakcyjnie
To już trzecia, przedostatnia odsłona naszej przygody z projektem „Rozsmakuj się w Warmii i Mazurach - poznaj zapomniane oblicze regionu”, będącym działaniem organizowanym w ramach programu „Wędrowna Akademia Kultury” realizowanego przez CEIK w Olsztynie dofinansowanego ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu „Bardzo Młoda Kultura 2016-2018” oraz ze środków samorządów Ełku i Olsztyna oraz Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Tym razem wyruszyliśmy na Mazury do unikalnego miejsca - Garncarskiej Wioski we wsi Kamionka k/Nidzicy. Tutaj odtwarzane są stare ginące zawody, kultywowane są dawne tradycje i obyczaje. Garncarska Wioska kultywuje dawne nidzickie tradycje rzemieślnicze, ponieważ dawniej działały w Nidzicy i okolicach cechy piekarzy, szewców, krawców i garncarzy, producenci sanek, sukiennicy i kapelusznicy. Okolice Nidzicy bogate były w zasoby gliny. Wyrabiano tutaj artystycznie zdobione kafle, a w XVI wieku wytapiano żelazo z rudy darniowej.
My postanowiliśmy przeżyć tu kolejną niezapomnianą przygodę, poznać nowe smaki, a w przypadku naszych opiekunek - pani Ewy, nauczycielki XI LO w Olsztynie i pani Joanny, ambasadorki Muzeum Historii Żydów Polskich Polin - przywołać zapachy i smaki dzieciństwa.
Nasza przygoda rozpoczęła się o godz. 08.30. Niebo przywitało nas lekkim deszczem, ale mimo to humor nam dopisywał. Droga nie wydawała się męcząca, bo czekało nas wiele emocji. Na miejscu przywitała nas Ewelina Figurska. Pobyt rozpoczęłyśmy od słodkiego poczęstunku, bowiem do herbaty i kawy podano nam mazurski kuch, zrobiony specjalnie dla naszej grupy projektowej przez sąsiadkę zaprzyjaźnioną z paniami prowadzącymi wioskę.
Zapewne zastanawiacie się, co takiego smakowałyśmy? Było to jeszcze ciepłe, pięknie pachnące ciasto drożdżowe o niezapomnianym smaku. Następnie pod przewodnictwem pani Eweliny zwiedziłyśmy wioskę - wszystkie znajdujące się w niej obiekty, m.in. kuźnię z oryginalnym wyposażeniem czy oryginalną stodołę, która została zbudowana bez użycia jednego gwoździa.
Edukacyjny spacer, poszerzony o opowieści o mazurskich obrzędach i tradycjach, zakończyłyśmy w pracowni garncarskiej. Tutaj obejrzałyśmy pokaz toczenia na kole garncarskim, usłyszałyśmy opowieść o rodzajach gliny, technikach wyrabiania naczyń z tego materiału oraz poznałyśmy tajniki wypalania i zdobienia już gotowych naczyń. Jednocześnie, w przypadku większości z nas, po raz pierwszy miałyśmy okazję spróbować swoich sił na kole garncarskim. I trzeba przyznać, że tradycyjne rzemiosła są wielką sztuką, a wyrób naczyń glinianych wymaga wytrwałości, cierpliwości i wielkiej precyzji. Podeszłyśmy do naszego pierwszego zadania wg zasady: „Jest ryzyko, jest zabawa”. I zabawa była świetna, a koło garncarskie chyba nas polubiło, bo każdej z nas udało się stworzyć produkt, który nasze gospodynie za kilka tygodni wypalą i ozdobią jesiennym motywem - namalują na naszych kubkach i miskach piękną czerwoną jarzębinę. Pochwalić się więc w domu pierwszymi ceramicznymi wyrobami będziemy mogły dopiero za miesiąc.
Część z nas równocześnie zasiadła do robienia świec woskowych metodą zwijania. Dowiedziałyśmy się, że materiałem, na którym będziemy pracować jest węza pszczela. Aby wykonać świeczkę metodą zwijania, musiałyśmy odpowiednio przyciąć arkusz węzy, a następnie go zwinąć, pamiętając o ułożeniu knota wzdłuż krawędzi oraz odpowiednio mocnej sile zwijania. Im lepiej bowiem dociśniemy kolejne zwoje, tym sztywniejsza i mocniejsza będzie powstała świeczka. To zajęcie sprawiło nas równie dużo radości, co lepienie garnków tym bardziej, że część z nas postanowiła świeczki ozdobić. W domu, po powrocie, postanowiłyśmy sprawdzić, jak długo będą się palić.
Czas mijał nieubłaganie. Ale tu trzeba uczciwie przyznać, że podczas ciekawych zajęć nawet nie zauważyłyśmy, że zbliża się pora obiadu. Przeszłyśmy do budynku znajdującego się obok, gdzie czekała już na nas prowadząca warsztat kulinarny. Tu od podstaw uczyłyśmy się, jak zrobić mazurskie dybdzałki/dzyndzałki do pruskiej zupy (rosołu). Dybdzałki to niewielkie pierogi z mięsnym (wołowym) farszem, przypominające nieco litewskie kołduny. Przy okazji podpytywałyśmy o dobry przepis na ciasto na pierogi. Dowiedziałyśmy się także, że Mazurzy, podobnie jak Warmiacy, często używali różnorodnych ziół do potraw. My miałyśmy okazję smakować w Garncarskiej Wiosce zupę pruską na bażancie ze zrobionymi przez siebie dybdzałkami oraz zjeść ze smakiem kurczaka po nidzicku (w śliwkach z miodem i rozmarynem). Kuchnię w takim wydaniu i w tym miejscu na 100% polecamy.
Po obiedzie odpoczywałyśmy. Zaskoczone odkryłyśmy, że na terenie wioski znajduje się kino, w którym obejrzałyśmy film przyrodniczy w 3D. Potem udałyśmy się na ostatni z zaplanowanych na ten dzień warsztat - robienia papieru czerpanego oraz jego zdobienia. Było miło, wesoło i ciekawie. Ta praca także wymagała od nas cierpliwości, a szczególnie miła okazała się dla tych spośród nas, które mają duszę plastyka. Efekty naszej pracy artystycznej można zobaczyć na zdjęciach.
Na zakończenie warsztatów każda z uczestniczek projektu otrzymała drobny upominek - gliniane, pięknie ozdobione naczynie i słoiczek miodu. Zabrałyśmy ze sobą także zrobione świeczki, ozdobiony papier czerpany, a nawet ugotowane dybdzałki, których tyle zrobiłyśmy, że nie zdołałyśmy ich zjeść.
Deszcz zacinał coraz mocniej, ale my wyjeżdżałyśmy z Garncarskiej Wioski w Kamionce tak zadowolone, że niesprzyjająca aura pogodowa nie była nas w stanie zasmucić.
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.