Olsztyn24

To było prawdziwe święto piłki nożnej w Olsztynie. Niestety bez happyendu. Piłkarze Stomilu przegrali z jedną z najsilniejszych polskich drużyn, wrocławskim Śląskiem, aż 1:5. Mecz rozegrano w ramach 1/16 rozgrywek Pucharu Polski.

O tym, że środowe spotkanie zgromadzi na stadionie komplet publiczności było już wiadomo wówczas, gdy przed kilkoma tygodniami los skojarzył olsztyński zespół z drużyną z Wrocławia. Potwierdziło się to we wtorek rano, kiedy z klubowych kas zniknęły ostatnie wejściówki na to spotkanie. I z całą pewnością można ocenić, że ten kto wybrał się wczoraj na stadion przy al. Piłsudskiego, nie żałował.

Kibice obejrzeli ciekawe widowisko. Przede wszystkim po kilku latach mogli zobaczyć swoich pupili w starciu z zespołem z krajowej czołówki. Różnicę klas było jednak widać gołym okiem. Goście przeważali od początku meczu. Po kilkunastu minutach prowadzili już 2:0. Nadzieję w serca miejscowych kibiców wlał jednak Rafał Remisz, zdobywając kontaktowego gola. Ku rozpaczy olsztyńskich fanów to było wszystko, na co było stać tego dnia zespół Stomilu.

Choć Piotr Skiba, bramkarz gospodarzy, dwoił się i troił, broniąc m.in. kilka sytuacji sam na sam z zawodnikami Śląska, piłkę z bramki musiał wyjmować aż pięciokrotnie. Ostatni raz tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, gdy goście ustalili wynik spotkania, wykorzystując podyktowany chwilę wcześniej rzut karny.

Mecz pokazał, że głód wielkiej piłki jest w Olsztynie coraz większy. Przed piłkarzami Stomilu jednak jeszcze sporo pracy. Dzięki wczorajszemu spotkaniu dowiedzieliśmy się, że na obecną chwilę nie jest to zespół, który mógłby walczyć w ekstraklasie. Optymistyczny element? Będzie jeśli olsztynianie wyciągną wnioski z tej surowej lekcji. Bo potencjał jest i jest o co walczyć.