Olsztyn24
03:29
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego
Tadeusz Iwiński | 2015-06-16 23:12
Czy Turcję czekają kolejne wybory do parlamentu?
Sprawujący od jesieni ub.r. funkcję głowy państwa Recep Tayyip Erdogan (założyciel konserwatywnej, odwołującej się do islamu sunnickiego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju AKP, premier przez trzy kadencje) zapowiedział właśnie, że jego kraj mogą wkrótce czekać nowe wybory do Wielkiego Zgromadzenia Narodowego. To efekt niespodziewanych wyników do 550-osobowego parlamentu odbytych zaledwie 7 czerwca, a zwłaszcza utraty większości przez rządzącą nieprzerwanie od 13 lat AKP oraz przekroczenia zaporowego, 10-procentowego progu wyborczego przez prokurdyjską, lewicową Demokratyczną Partię Ludów (HDP).
Powstała sytuacja mogąca grozić patem politycznym w sytuacji, gdy AKP uzyskała 258 mandatów, główna formacja opozycyjna - socjaldemokratyczna Republikańska Partia Ludowa (CHP) - 132, zaś dwa pozostałe ugrupowania parlamentarnego kwartetu: prawicowa Partia Ruchu Narodowego (MHP) i wspomniana HDP zdobyły po 80 mandatów. Ze względu na rolę prawie 80-milionowej Turcji, będącej mocarstwem regionalnym i jedyną obok Izraela oazą demokracji na targanym konwulsjami Bliskim Wschodzie, a także dysponującej drugą co do wielkości armią w NATO, utrzymanie stabilności w tym państwie ma istotne znaczenie.
Dominuje poczucie niepewności, a w grę wchodzą teoretycznie 4 scenariusze. Pierwszy to koalicja wciąż najsilniejszej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju z którymś partnerem. Prezydent - zgodnie z prawem i obyczajem - powierzył przewodniczącemu AKP, premierowi Ahmetowi Davutoglu, misję sformowania rządu. Ten już oświadczył, iż nie wyklucza żadnego z partnerów. Teoretycznie największe szanse na bycie nim ma nacjonalistyczna MHP, ale mocno krytykuje ona dotychczasowe władze za dialog z mniejszością kurdyjską oraz zgłasza daleko idące postulaty socjalne. Lider HDP, 42-letni Selahattin Demirtas, wyklucza z kolei koalicję z AKP, natomiast wyraża gotowość współpracy z pozostałymi siłami opozycyjnymi. Wreszcie wielka koalicja z CHP, (nieco na modłę niemiecką), której przywódca Kemal Kilicdaroglu niezwykle ostro w kampanii atakował sprawujących dotychczas władzę nad Bosforem, wydawała się najmniej prawdopodobna. Ale kilka dni temu Erdogan spotkał się, co uznano za niezwykłą niespodziankę, z dobrze mi znanym Denizem Baykalem - byłym szefem CHP. Zrodziło to nieuchronne spekulacje.
Drugi możliwy scenariusz to koalicja wszystkich trzech formacji opozycyjnych przeciwko dominującej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Matematycznie byłoby to możliwe, ale ze względu na duże różnice programowe wydaje się raczej mało prawdopodobne. Trzeci wariant to mniejszościowy gabinet AKP, zaś czwarty - to właśnie nowe wybory. Według konstytucji na utworzenie rządu jest 45 dni.
W pewnym stopniu można rzec, że sytuacja w Turcji jest podobna do tej w Polsce - ze względu na zmęczenie długimi rządami jednej partii (u nas koalicji PO-PSL), rosnące dysproporcje oraz trudności z zaspokojeniem rozbudzonych aspiracji, szczególnie młodego pokolenia. Ale jednak stopień niepewności rozwoju sytuacji jest mimo wszystko mniejszy nad Bosforem niż nad Wisłą. A łączy nas ponadto wyjątkowo dobry stan wzajemnych stosunków, umocnionych ubiegłorocznymi obchodami zarówno Roku Polski w Turcji, jak i Turcji w Polsce - w związku z 600-leciem nawiązania stosunków dyplomatycznych.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.