Olsztyn24

Olsztyn24
19:24
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Małgorzata Pantak | 2008-03-23 08:00
Korespondencja z Anglii

Święta na emigracji

Olsztyn
Robin Hood to symbol Nottingham (foto: Małgorzata Pantak) | Więcej zdjęć »

Po raz pierwszy spędzam święta w Wielkiej Brytanii i stanęłam przed kulinarnym wyzwaniem, czyli jak z miejscowych produktów sporządzić potrawy po polsku.

Ponieważ upodobania kulinarne mieszkańców Wyspy znacznie różnią się od naszych, tradycjonalistom - przyzwyczajonym do bigosu i białej kiełbasy - może być ciężko. Jednak nie taki diabeł straszny...

Ci, którzy po raz pierwszy przyjeżdżają do Zjednoczonego Królestwa, są zaskoczeni ilością tzw. polskich sklepów. Większość z nich bywa dość dobrze zaopatrzona w rodzime produkty, jednak czasem ich cena potrafi być kilkakrotnie wyższa od ceny analogicznych towarów w Polsce. Dlatego warto jest wydać czasami parę funtów na wypróbowanie typowo angielskich produktów, które mogą pasować do naszych potraw. Znalazłam w brytyjskich supermarketach np. śmietanę (pod nazwą „creme frache”), przecier pomidorowy („tomato puree”) oraz pyszne bułki do upieczenia w piekarniku, smakujące prawie jak z polskiej piekarni.

Z chlebem jest już gorzej. W sercu Anglii, Nottingham, gdzie mieszkam z narzeczonym, jest tylko jedna piekarnia, która na miejscu wypieka tzw. polish bread, w innych sklepach można kupić chleb sprowadzany nawet z Londynu.

Innym problemem jest mięso. W Polsce przyzwyczajeni jesteśmy do kupowania np. schabu czy karkówki z kością, tutaj, niestety, czegoś takiego się nie znajdzie. Ponownie z pomocą przychodzą polskie sklepy. W Nottingham jest jeden, w którym prawie zawsze można dostać świeże mięso: karkówkę, golonkę, żeberka, nawet mięso mielone. Właścicielami tego sklepu od wielu już lat są Polacy, ale tak naprawdę interes rozkręcił się dopiero po przystąpieniu Polski do Unii.

Angielskie wędliny również znacznie różnią się od naszych. Różnego rodzaju szynki i pieczenie są „smoked”, czyli niby wędzone, ale nie na nasz gust. Typowo polskiej wędzonej kiełbasy Anglicy nie znają w ogóle.

Na pewno nie znajdziecie w angielskich supermarketach świeżo kiszonej kapusty (takiej z beczki, chociaż Sainsbury's odgrażał się, że wprowadzi ją do sprzedaży po zapowiedzi Tesco o zwiększeniu asortymentu polskich produktów) i kiszonych ogórków. Konserwowe, choć trochę inaczej przyprawione, są łatwo dostępne. W składniki bigosu trzeba się wiec zaopatrzyć w polskich sklepach, podobnie jak w biały ser potrzebny do sernika. Co prawda w Anglii dość popularny jest „cheesecake” (ciasto serowe), jednak kompletnie nieznany jest tu twaróg. Po bezowocnych poszukiwaniach na półkach sklepowych białego sera, zażartowałam, że Brytyjczycy sernik pieką z filadelfii ... i to jest prawda! Do wypieku cheesecake używają „cream cheese”, a jedną z najbardziej znanych marek jest właśnie serek kanapkowy „Philadelphia” (dlatego cream cheese potocznie nazywany jest filadelfią).

Nie można kupić również maślanki czy zsiadłego mleka. Poza tym, mleko kupowane w plastikowych kartonach, tzw. świeże mleko, wg mnie kompletnie nie nadaje się do picia ze względu na dziwny oborowy zapach, pewnie od zepsutej paszy, sianokiszonki (pachnie jak gnojowica i kompletnie psuje smak kawy czy płatków kukurydzianych), dlatego zawsze kupujemy mleko UHT.

Trzeba również pamiętać, że tradycyjne angielskie masło jest zawsze solone - jeżeli chcemy kupić masło do kremu lub ciasta, należy zwrócić uwagę czy na opakowaniu widnieje napis „unsalted”.

Majonez również może sprawić kłopot, zwłaszcza jeśli przez całe życie używało się doskonałego „Kętrzyńskiego”. Niestety, Brytyjczycy uznają tylko „Hellmansa”, a producent „Kętrzyńskiego” jeszcze nie zdecydował się chyba na zdobywanie polskich klientów na Wyspie.

Jeżeli chodzi o alkohol, to wiadomo, że polskie piwo jest najlepsze, jednak nie zawsze najtańsze. Polskie piwa są w sumie jednymi z najdroższych, cena za puszkę waha się od 1,10 do 1,50 funta. Oprócz angielskich, jest dość duży wybór piw niemieckich, hiszpańskich, a nawet parę gatunków czeskich. Oprócz jasnych piw bardzo popularne są piwa ciemne (ale).

Z niskoprocentowych napojów alkoholowych nowością dla Polaków może być „Cider” - trunek przygotowywany głównie ze sfermentowanych jabłek (w smaku trochę podobny do znanego nam wina „Sowieckoje igristoje”). Dużym uznaniem w Anglii cieszy się polska wódka -„Wyborowa” oraz „Żubrówka” - można je dostać w prawie każdym supermarkecie, podobnie jak piwo „Tyskie”, rzadziej „Żywiec”.

Polacy są bardzo przyzwyczajeni do tradycyjnego polskiego jedzenia. Trudno się zatem dziwić, że właściciele małych osiedlowych sklepów coraz częściej zaczynają sprowadzać polskie produkty, zwiększając tym samym swoje obroty. Jednak nie wiem, czy na pewno jest to korzystne dla naszej, imigrantów, kieszeni. Czasem bardziej opłaca się zrobić zakupy w najbliższym supermarkecie (zwłaszcza, że wiele z nich oferuje swoim klientom różnego rodzaju programy lojalnościowe), niż jechać specjalnie na drugi koniec miasta po sok z Tymbarka czy oryginalne polskie masło.

PS A jak wygląda typowo polski wypiek, przypominam mazurki, które robiłam w Olsztynie.

R E K L A M A
Z D J Ę C I A
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24