Olsztyn24

Olsztyn24
07:43
24 listopada 2024
Emmy, Jana

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Elżbieta Mierzyńska | 2014-09-21 23:10
Robert Kanaan: Mainstream nie przetrwa

Szukajmy miejsc zachwytu

Olsztyn
Robert Kanaan zagra w Olsztynie 10 października (fot. archiw. artysty) | Więcej zdjęć »

Trwają przygotowania do finału projektu Cztery Pory Roku Muzyki Niezależnej, będącego efektem inspiracji muzyką A. Vivaldiego. Jednym z muzyków, który przyjął zaproszenie Elżbiety i Andrzeja Mierzyńskich (autorzy projektu) i którego poznamy w dialogu z mistrzem dawnej epoki będzie Robert Kanaan z Gdańska. Zagra koncert „Jesień”, ale już dziś znalazł trochę czasu na rozmowę. Muzyk nie boi się być szczerym przy ocenie współczesnych trendów, nakręcających machinę mainstreamu. Stawia na prawdę i zachwyt w każdej sztuce.

Robert Kanaan wyrósł w domu z dużymi tradycjami muzycznymi - jego mama występowała na scenie Operetki we Wrocławiu, a potem uczestniczyła w programach poetycko-muzycznych „Słowa Polskiego”, wraz ze Stanisławem Zaczykiem. Pierwszym instrumentem, na jakim grał było pianino - solidne, poniemieckie, „z metalową płytą”. Pierwszym syntezatorem był KORG POLY - 800 II i co ciekawe, nadal wozi go z powodzeniem na koncerty, bo wg niego to znakomity instrument.

- Lubisz operę, chodzisz do filharmonii, na spektakle operowe, słuchasz jazzu, reggae, bluesa, rocka

- rocka z naciskiem na stare symfoniczne lub progresywne zespoły, niekiedy twórczość autorską, jak Bjork, czy Maleńczuk. Nie przepadam jedynie za alternatywą, chyba głównie dla sporej „zasłony dymnej”, jaka tej muzyce towarzyszy. Nie wspominam o niechęci do lżejszych lub kiczowatych gatunków, bo to chyba oczywiste.

- A muzyka elektroniczna?

- Dla mnie dzielenie muzyki na „elektroniczną” i „inną” obecnie traci trochę rację bytu, bardziej interesuje mnie efekt muzyczny niż zastosowane narzędzie. Krótko mówiąc fakt spreparowania hitu „disco polo” na najnowszych syntezatorach nie czyni z tego „przeboju” żadnej ciekawej muzyki, z kolei zagranie kilku pięknych dźwięków na fortepianie, kalimbie, gamelanie lub kontrabasie może być warte zasłuchania.

- Co to jest wg Ciebie sztuka niszowa? Nieużytek? Źródło czegoś, co buzuje w podziemiu popkultury? Esksperyment? Wolność twórcza?

- Chyba pojęcie „wolności twórczej” najlepiej trafia w sedno zagadnienia. Jedynie w wolnej nieskrępowanej wyobraźni powstają dzieła naprawdę ważne. Być może tylko niektóre z nich docierają do słuchaczy, reszta pozostaje (i pozostanie) nieodkryta, jak, być może, pozaziemskie życie. Ale to, na co nieraz trafiamy jest i tak warte wszystkich pseudoprzebojów świata. Brak kompetencji obecnie nikogo nie krępuje, liczy się gibkość talii i obfitość biustu, jeszcze dobry wizaż - i gwiazda gotowa. Teraz jeszcze gatunek: POP! Obowiązkowe pojękiwania w refrenie, dynamiczny teledysk obnażający co się da i MTV pada na kolana, w klubach huczy, na prywatnych imprezach gra w tle... Radia komercyjne na całym świecie ubijają deal z wydawcą i - wiuuuu! A za miesiąc, może dwa zrobimy sobie nową gwiazdę. Tak to działa. A, że ludzie wolą słuchać napompowanego sterydami banału od czegoś ciekawego, to już szerszy socjologiczny problem

- Co sądzisz o środowisku artystów niszowych? Czy obserwujesz coś, co ich wyróżnia od pozostałych, o których jest tak głośno i którzy tak silnie działają na tłumy?

- Pierwsze, na co zwraca się uwagę w środowiskach, które znam, to szczera sympatia, integracja, prawdziwa przyjaźń. Domyślam się, że w tzw. świecie show business’u ludzie stają się raczej wilkami i rekinami. Nie wyobrażam sobie dzielenia się w takim środowisku wrażeniami, przemyśleniami - zaiste, „ktoś mógłby mi ukraść pomysł!!!”... Fascynują mnie dawne przyjaźni w sferze artystycznej. Picasso, Braque, Monet, Pizarro, Degas... Nic nie trwa wiecznie, czasem niszowość też się kończy, ludzie wypływają na szersze wody. Chwała im, jeżeli nie zrywają kontaktów artystycznych, pożałowania godne jest natomiast „przestawianie się na tryb gwiazdy” i zapominanie o kolegach. Taki ktoś chyba całkiem nie zna realiów, ponieważ gwiazdy się równie łatwo kreuje, co strąca w niebyt. Tyle, że wtedy ktoś taki zostaje całkiem sam ze swoimi złudzeniami...

- Czy Vivaldi, mistrz baroku, może być inspiracją w XXI wieku? Jak przyjąłeś zaproszenie do projektu i koncertowania w Olsztynie?

- Projekt to znakomity, ponadczasowy pomysł, nie pierwszy zresztą świetny pomysł autorski Twój i Andrzeja. Pomysł, który, jak pisałem wcześniej, pozwala skosztować znakomitej muzyki barokowej, spróbować poprzez muzykę połączyć się ze swoim „Starym Przyjacielem i Mistrzem”, Vivaldim. Po cóż innego tworzy się muzykę? - Aby zyskać uniwersalny język, stworzyć ponadczasowe przesłanie. To nie tylko świetny pomysł edukacyjny i poznawczy. To także wielkie metafizyczne wyzwanie. Wyzwanie rzucone dzisiejszemu mainstreamowi, po którym oby słuch zaginął jak najszybciej. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie. No, bo cóż te utwory z listy „TOP TWENTY, THIRTY czy FORTY” będą miały do zaoferowania słuchaczowi za sto, dwieście, trzysta lat? „BUM BUM, BLA BLA, powtórz od początku, im więcej razy tym lepiej”.

- Zatem dodatkowe pytanie: Co według Ciebie dzieje się w polskiej kulturze, skoro o powodzeniu artysty decydują odsłony w sieci internetowej, a w gronie jurorów zasiadają nastoletnie blogerki modowe? Czy obok tych ustalonych formatów, jest miejsce na niszę twórczą?

- Kolejne celne pytanie, które niejako samo udziela już odpowiedzi: ta kultura w obecnej mainstreamowej formie nie ma co marzyć o przetrwaniu. Słowo „upowszechnianie” zmieniło nieco zabarwienie znaczeniowe, teraz dotyczy również wartościowania, kreowania. Kiedy wszystko staje się wszystkim, każdy widz zyskuje rangę recenzenta, nic staje się niczym, ładunki się zerują, nie ma miejsca na prawdziwy zachwyt, pozostaje tylko przewidywalność i oglądalność. Pieniądze. Duże pieniądze, które są istotnym motorem mediów mainstreamowych. Zdaje się, że w programach, o których mowa, nawet nie udaje się, że chodzi o jakąkolwiek sztukę wyższą. Kiedyś najbardziej zadziwiali cyrkowcy. Obecny nacisk na „obecność w świadomości pop kultury” zdaje się stawiać właśnie taki wymóg - mogę grać byle co i byle jak, ale jeśli przy okazji poleci mi puder z d.... To będzie pięknie i wspaniale. Cyrk, w najgorszym znaczeniu cyrk. Nie sądzę, żeby warto było pytać Mistrza Vivaldiego, co o tym sądzi, gdyby żył. Wszyscy możemy się domyślać odpowiedzi.

Rozmawiała: Elżbieta Mierzyńska

******

• Organizatorem koncertów Cztery Pory Roku Muzyki Niezależnej jest Fundacja Środowisk Twórczych. Koncepcja artystyczna: Elżbieta i Andrzej „Andymian” Mierzyńscy. Partner i miejsce wydarzenia: Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne. Zdjęcia do muzyki: Henryk Cirut (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski). Projekt wsparły Samorządy: Olsztyna i Województwa Warmińsko-Mazurskiego.

• Program koncertów w Olsztyńskim Planetarium:
9 października 2014 godz. 18.00
- Jan Obrębowski (Warszawa) - WIOSNA
- Adam „Mr Smok Bórkowski” (Poznań) - LATO
10 października 2014, godz. 18.00
- Robert Kanaan (Gdańsk) - JESIEŃ
- Elżbieta i Andrzej „Andymian” Mierzyńscy (Olsztyn) - ZIMA

• Wstęp wolny. Po koncertach - coś dobrego dla podniebienia!

R E K L A M A
Z D J Ę C I A
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24