Olsztyn24

Napisał do nas czytelnik, przedstawiający się jako „mieszkaniec”. Swój list zaczął „ostro”: „Władze Olsztyna dumnie poinformowały, że zakupiono nowe autobusy z klimatyzacją. Co z tego, że jest klimatyzacja, skoro w autobusach MPK jest dezinformacja pasażerów?”.

Jak wynika z treści listu, idzie o ulicę Wyszyńskiego, a konkretnie o to, że z głośników w autobusach jadących ulicą Wyszyńskiego nie płyną komunikaty o przystankach z nazwą wywodzącą się od tej ulicy.

„Dla MPK Olsztyn ulica Wyszyńskiego nie istnieje? (...) A przecież autobusy tam się zatrzymują. Na ul. Wyszyńskiego znajdują się po dwa przystanki z obu stron jezdni, ale informacje, które padają przez głośnik w autobusach, ani razu nie podają, że autobus zatrzymuje się przy ul. Wyszyńskiego. Gdy autobus jadąc ul. Piłsudskiego kieruje się na ul. Wyszyńskiego do przystanku zlokalizowanego na tej ulicy, „głos” z informacyjnego systemu komputerowego autobusu zapowiada, że przystanek znajduje się przy ul. Piłsudskiego, a następnie przy ul. Pstrowskiego. Nigdy nie pada nazwa ul. Wyszyńskiego”... - skarżył się czytelnik.

Co gorsze - zdaniem „mieszkańca”, o tej „dezinformacji” wiedzą zarówno w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, jak i w odpowiedzialnym obecnie za miejski transport Zarządzie Dróg, Zieleni i Transportu, i nic z tą sprawą nie robią!

Postanowiliśmy u źródła, czyli w ZDZiT, wyjaśnić dlaczego ulica Wyszyńskiego jest w miejskiej komunikacji traktowana „po macoszemu”? To pytanie zadaliśmy Pawłowi Pliszcze, rzecznikowi prasowemu ZDZiT.

- Zasady nadawania nazw przystankom komunikacji miejskiej w Olsztynie są starsze niż nasza firma, stworzono je jeszcze w czasach, kiedy za całą komunikację publiczną w Olsztynie odpowiadało Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne - powiedział nam rzecznik Pliszka. - Zasady te są jednak proste i przejrzyste, i nie widzimy potrzeby, by je zmieniać.

Jak wyjaśnił nam pan rzecznik, w nadawaniu nazw przystankom w Olsztynie stosuje się trzy podstawowe zasady:

1) przystanki otrzymują nazwy znajdujących się w ich pobliżu instytucji lub obiektów, np. CH Alfa, Aquasfera, czy Planetarium,

2) przystankom nadaje się nazwy własnych różnych miejsc, w pobliżu których przystanki się znajdują, np. Jezioro Długie czy Skanda,

3) jeżeli do nazwania przystanku nie można użyć przedstawionych wyżej zasad, wykorzystuje się nazwy ulic przecinających tę ulicę, po której jedzie autobus.

- Ma to uzasadnienie w przypadku długich tras, przy których znajduje się kilka przystanków, np. ul. Wyszyńskiego, Jagiellońska, czy Bałtycka, przy których autobus zatrzymuje się kilka razy - wyjaśnił Paweł Pliszka. - Gdyby kierować się logiką czytelnika, przy każdym z tych przystanków padała by ta sama nazwa ulicy. Czy to byłoby bardziej czytelne? Myślę, że nie - zarówno dla mieszkańców miasta, jak i dla przyjezdnych. Dlatego stosuje się nazwy ulic poprzecznych, by jakoś można było lokalizować miejsca, w których się znajdujemy, żebyśmy wiedzieli, że się przemieszczamy, że dojeżdżamy do kolejnego skrzyżowania.

Paweł Pliszka przypomniał też, że w nowych autobusach, które stanowią około 20% taboru komunikacji publicznej, a niedługo dojdzie do tego jeszcze 18 nowych pojazdów, są tablice elektroniczne, na których są wyświetlane informacje o tym, na jakiej ulicy się znajdujemy, do jakiego przystanku się zbliżamy. Podobne informacje podawane są w komunikatach głosowych.

- Uważamy, że obecnie obowiązujące rozwiązanie jest rozwiązaniem dobrym i nikogo w błąd nie wprowadza - podsumował Pliszka. - Projektując nowe przystanki komunikacji miejskiej, również korzystamy i będziemy korzystać z przedstawionych wyżej zasad.