Danuta Oherow-Chętko | 2008-02-23 16:00
NASZ FELIETON: Pazerność nieuzasadniona
Wydawać by się mogło, że nasi tzw. wybrańcy narodu niczym nas już zaskoczyć nie mogą. W sensie negatywnym oczywiście. Bywają leniwi, chciwi, kłótliwi, często źle wychowani, równie często niedouczeni. Lubią wymuszać dla siebie przywileje, bezkarnie łamać prawo i za to wszystko domagać się coraz większych apanaży. Najczęściej są „sędziami we własnej sprawie”, to jest sami sobie uchwalają diety, nagrody, dodatki. Patrzy na to ubogie i zgorszone społeczeństwo, często dziwiąc się mocno, że coś takiego sobie wybrało.
Dlatego chcę ustosunkować się do pomysłu posła LiD-u Gintowt-Dziewałtowskiego, który sprawił, że oniemiałam, czytając w lokalnym dzienniku wypowiedź pana posła. Otóż chciałby on, aby posłowie, którzy po skończonej kadencji (już od drugiej) nie umiejąc znaleźć pracy, przechodzili na... renty, niezależnie od wieku i stanu zdrowia. Czyli, by nic nie robiąc, żyli na nasz koszt, bo jak twierdzi pan Gintowt-Dziewałtowski, posłom trudno znaleźć pracę. Na jakim świecie pan żyje, panie pośle? W kraju, gdzie o losach społeczeństwa, w dużej mierze decydował pan i panu podobni ludzie, myślący głównie o sobie, było tak trudno o pracę, że Polacy masowo wyjeżdżali za granicę, by ją znaleźć. W tym ludzie młodzi, dobrze wykształceni i być może wartościowsi zawodowo, mentalnie i moralnie od wielu posłów.
Nikt nie szukał im pracy. Nikt im jej nie gwarantował. Jechali sami, na swój koszt i często duże ryzyko. Dlaczego zatem były i niezaakceptowany ponownie poseł ma być w lepszej sytuacji? To właśnie w dużej mierze dzięki wam i waszej pracy „na rzecz społeczeństwa” mamy tak „dobrze”. Emeryci wegetują (w większości), służba zdrowia strajkuje, a państwo posłowie, pracujący kilka dni w miesiącu, za kilkanaście tysięcy złotych, za darmo jeżdżący i telefonujący i nadużywający wszelkich przywilejów, dziś życzą sobie kolejnych. Zachowując się przy tym na co dzień mało etycznie, często np. zatrudniając rodzinkę w biurach poselskich, niewłaściwie wydając pieniądze na prowadzenie biur. I wiele innych przekroczeń mając na sumieniu, np. jadąc na mandat karny (jak pani Bublewicz) zamiast go zapłacić, wyciągają legitymację poselską.
A wracając do meritum - mandat poselski nie jest dożywotni. Nikt tego nie obiecywał. Jeśli coś umiecie, jesteście wykształceni, kreatywni i mądrzy, to pracę znajdziecie. Tak jak i inni obywatele, uporczywie jej szukając. A jak nie, to zmywak w Anglii czeka! wyłudzanie dalszych gratyfikacji od państwa, które boryka się z wieloma problemami jest prawnie i moralnie nieuzasadnione. W dodatku taki zły przykład może wywołać falę roszczeń innych grup społecznych.
Jeśli pan poseł twierdzi, że w innych krajach parlamentarzyści mają lepiej, to wolna droga, panie pośle.
Tak naprawdę to wstyd mi za pana. Myślę, że wielu wyborców dziś nie oddałoby na pana głosu. Nie troszczy się pan o nich, tylko o siebie. Chyba nie po to pana wybrano! Naprawdę pan nie rozumie, że chcąc zapewnić sobie byt na koszt podatnika, komuś musi pan te pieniądze zabrać? Komu? Czemu do renty nie domaga się pan np. darmowego użytkowania sejmowej limuzyny, czy ryczałtu na rozmowy komórkowe? Najlepiej iść na całość!
W moim przekonaniu parlament powinien być zmniejszony o połowę i co więcej - pochodzić z wyborów w okręgach jednomandatowych, w celu uniknięcia niepotrzebnego partyjniactwa. Chciałabym też w ławach parlamentarnych widzieć wyłącznie ludzi wykształconych, bo oni tworzą dla nas prawo, w dodatku często reprezentują nas na forum międzynarodowym. Głupota i prostactwo, także brak wiedzy i obycia są w tym przypadku groźne i nic nam, wyborcom, nie dają. Przy decydowaniu o losach naszych i kraju chcemy widzieć lepszych od nas. Niestety bardzo często widzimy gorszych i to nasza wina. Nasz wybór.
A jeśli już przy wyborach i wybrańcach jesteśmy, to postawę następnego reprezentanta chciałabym opisać, ku przestrodze!
Mamy w Olsztynie ponad dwadzieścia Rad Osiedli. Miasto przeznaczyło w tym roku na ich działalność (festyny, formy jakiejś rekreacji) 320 tys. złotych. Nie ta ich działalność jest istotna, bo wiadomo, że profesjonalni instruktorzy z MOK-u, czy osiedlowych domów kultury zrobią to lepiej, ale samo zainteresowanie istotnymi sprawami społeczności jest cenne. Rady są lepsze i gorsze, jak i radni. Mają dobre chęci (najczęściej, choć bywa i inaczej), czasami potrafią naprawdę wiele zdziałać. Jednak podejmując decyzję bycia członkiem Rady Osiedla muszą pamiętać, że podjęli się pracy społecznej, bezhonoraryjnej. Zaakceptowali swój wybór na takich warunkach. Podjęli własną decyzję. Od ponad trzech lat jestem radną osiedlową. Swój mandat traktuję jako wyróżnienie i dowód zaufania do moich umiejętności reprezentowania społeczności lokalnej. Bardzo cieszę się z tego, co udało mi się zdziałać, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym nagle domagać się za swoją pracę wynagrodzenia. Przecież nikt nam go przy wyborach nie oferował. Wiadomo było, że to praca społeczna.
Dlatego dzisiaj, kiedy czytam w jednej z lokalnych gazet, że przewodniczący Rady Zielonej Górki chce wynagrodzenia za swoją pracę, to jedyne co mam panu przewodniczącemu do powiedzenia, to to, żeby zrezygnował ze społecznego mandatu, bo na niego nie zasługuje, próbując wymuszać zapłatę, za coś, czego podjął się bezhononaryjnie. Ja się za pana wstydzę! Może warto ustąpić miejsca prawdziwemu społecznikowi?
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.