Jerzy Pantak | 2008-02-14 00:44
PRZYPOMINAMY: Skandal w Centrum Dialogu
Wicewojewoda Jan Maścianica, marszałek Jacek Protas i wiceminister
kultury Piotr Żuchowski |
Więcej zdjęć »
Z inicjatywy Wspólnoty Kulturowej „Borussia” odbyło się uroczyste spotkanie sumujące prace w wielokulturowym programie „Dom Mendelsohna”.
W środę, (13.02) w na zamku olsztyńskim spotkali się działacze i wolontariusze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” oraz przedstawiciele Izraela, Niemiec i polskich władz resortu kultury i województwa. Wśród gości był wiceamabasador Izraela w Polsce Yoseff Levi, wicekonsul Niemiec w Gdańsku Ute Minke-Koenig, marszałek województwa Jacek Protas i wicewojewoda Jan Maścianica. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego reprezentował wiceminister Piotr Żuchowski.
O programie konserwacji i odnowienia żydowskiego domu przedpogrzebowego Bet Tahara, zaprojektowanego przez Ericha Mendelsohna, światowej klasy architekta (a także o jego twórczości) mówił prof. Robert Traba z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie oraz Beata Samojłowicz z zarządu Borussii. Borussia chce nadać temu budynkowi, nową funkcję - Centrum Dialogu Międzykulturowego. Ma tam powstać m.in. biuro i wydawnictwo stowarzyszenia i fundacji Borussia, biblioteka, sala konferencyjna i sala wystawowo-muzealna.
Marszałek Jacek Protas podkreślił, że projekt Borussii doskonale wpisuje się wielokulturowe tradycje Warmii i Mazur, które wyróżniają region nie tylko w Polsce. Zaznaczył, że podejmowana międzynarodowa współpraca sięga od Niemiec po kraje basenu Bałtyku i byłego ZSRR. Dlatego zarząd województwa powołał Instytut Studiów Wschodnich. Dzięki projektowi Dom Mendelsohna bliski nam jest także Izrael i dzieje ludu, który kiedyś masowo żył nie tylko w Polsce, lecz i w Niemczech.
Mówił o tym także wzruszony, co zrozumiałe, wiceamabasador Yossef Levi, przypominając, że w Polsce jest chyba najmniej Żydów w całej Europie i dlatego ocalenie każdego żydowskiego śladu, każdego zabytku, jest cenne. Zwłaszcza w regionach, gdzie współistniały trzy nacje: Niemcy, Polacy i Żydzi. To są ślady wspólnej, trudnej historii.
Wiceminister Piotr Żuchowski zaznaczył, że nadszedł czas „mądrej rewaloryzacji patrzenia w przeszłość, w tym na ziemie, które nie wchodziły w skład ziem rdzennie polskich” i odwołał się do swoich przewartościowań widzenia historii pod wpływem spotkań z dawną właścicielką zamku w Szymbarku za Iławą. „Wiemy, co się stało po 1945 roku, zniszczyli go dopiero zdobywcy, czyli Armia Czerwona, próbując podpalać kilkakrotnie benzyną”. Niestety, i my - zdaniem wiceministra - mamy grzechy niszczenia poniemieckich pałaców, już w czasie pokoju. „Np. pałace w Słobitach i Gładyszach zostawiono nam nietknięte, nawet z kluczami w drzwiach, a teraz popadły w ruinę”. „Szerokie spojrzenie na przeszłość wymaga nowego jej nazwania. Trzeba szukać nowych związków między ludźmi” - powiedział polski wiceminister kultury.
Wicewojewoda Jan Maścianica przypomniał: „Wiadomo z czyjego powodu pierwotni mieszkańcy musieli opuścić te ziemie. Wśród nich byli też Żydzi: współmieszkańcy i Polaków i Niemców. Stąd wyszli tułacze, ale i przybyli tu tułacze, dlatego mamy podobny powojenny los, który zachęca do współdziałania i pojednania”.
Robert Traba za klęskę uznał zniszczenie żydowskiego cmentarza w Olsztynie, a za sukces podjętą przed dziesięciu laty próbę uratowania domu przedpogrzebowego. Byli ludzie, co niszczyli i za nich się wstydzimy, ale byli tacy, co alarmowali innych i ratowali przeszłość, np. publicysta Bolesław Wolski, małżeństwo Sassynów i członkowie Towarzystwa Miłośników Olsztyna.
***
Bet Tahara przy ul. Zyndrama z Maszkowic jest jedynym w Olsztynie budynkiem (pracą dyplomową z 1913 roku)) Ericha Mendelsohna, który urodził się w 1887 roku i zdobył maturę w przedwojennym Olsztynie (Allenstein). Potem wyjechał na studia i nigdy tu nie powrócił, zmarł w 1980 roku w San Francisco. Z Niemiec uciekł przed hitlerowskim terrorem w 1933 roku. Budynki jego projektu stoją m.in. w Berlinie i Nowym Jorku.
Po wojnie budynek domu przedpogrzebowego i połączonej z nim stróżówki przystosowano do potrzeb Archiwum Państwowego, skrywając wyjątkową piramidę w sklepieniu głównej sali - Sali Pożegnań. Na szczęście znalazł się ktoś mądry, kto nie skuł całkowicie dawnych malowideł, mozaiki ani posadzki, więc teraz konserwatorzy mogli je wiernie odtworzyć
Borussia administruje budynkiem od 2005 roku, dzierżawiąc go Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Na prace konserwatorsko-remontowe wydano ok. 380 tysięcy złotych. Pieniądze te pochodziły ze źródeł miejskich, prywatnych oraz od niemieckiej Fundacji „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”. Przypomnijmy, że Program „Dom Mendelsohna” honorowym patronatem objęli: profesor Władysław Bartoszewski oraz marszałek województwa Jacek Protas.
Uczestnicy spotkania zwiedzili Bet Taharę, gdzie wysłuchali m.in. informacji o żydowskich zwyczajach.
******
Muszę odnieść się do słów, które moim zdaniem nie przystoją polskiemu wiceministrowi kultury, wywodzącemu się ponoć z naszego regionu. Otóż, patrzenie na skutki i wydarzenia wojny oraz ich ocenianie tylko z dzisiejszego punktu widzenia i przenoszenie go na aktualne obecnie, pacyfistyczne wartości, jest grubym nieporozumieniem. Aniśmy tę dziką II wojnę (światową!) wywołali, aniśmy nie chcieli wcześniej zajmować Prusy Wschodnie zbrojnie, aniśmy chcieli wysiedlać z nich tubylców i świadomie niszczyć ich pałaców. Gadanie o „rewaloryzacji przeszłości” jest co najmniej nietaktem wobec Polaków: tych zmuszonych przez los do osiedlenia tutaj po 1945 roku i tych straconych ciut wcześniej w Hochenbruch, Stutthofie i innych pobliskich nazistalagach.
Jest takie gadanie nietaktem wobec aliantów sprzed 65 lat, a byli nimi, chcemy dziś czy nie - także Rosjanie. Owszem, byli współsprawcami całej zawieruchy z 1939 roku, ale szybko zapłacili za to słoną i krwawą cenę. Do Prus Wschodnich sami weszli, czy ktoś ich „zaprosił” przez pomyłkę? Mścili się z wrodzonej im dzikości, czy z jakiegoś powodu? A nam kto po 1939 roku odebrał na wiele lat rozum i szacunek do jakiegokolwiek dziedzictwa, także własnego? Tylko zsowietyzowani Rosjanie?
Jak znam historię, żadna z wojen nie była i nie jest szlachetna (cel ostateczny: zniszczyć wroga! obowiązuje także dzisiaj w Iraku i Afganistanie), więc podkreślanie bestialstwa jednej strony, a udawanie, że druga była aniołem, nie jest wcale dobrą „rewaloryzacją patrzenia w przeszłość”, tylko jej zaciemnianiem. Nazywa się to zazwyczaj ahistorycznością, fałszywą ekstrapolacją, nadmierną poprawnością polityczną albo zwykłym koniunkturalizmem.
Ubolewanie, jakie to straszne cierpienia ponieśli Niemcy, a przemilczanie strasznych, niczym niezawinionych cierpień naszych obywateli - Polaków i Żydów - prowadzi do kłamstw typu „kłamstwa oświęcimskiego” itp. bredni o polskich obozach zagłady i polskim antysemityzmie, który rzekomo wpychał do tych obozów naszych „starszych braci w wierze”, jak określił Żydów Jan Paweł II. To alibi dla różnych „centrów wypędzeń” i „widocznych znaków”.
Już lepiej nie odzywać się za dużo, panie ministrze. Szukanie nowej nazwy dla dawno nazwanego może zaprowadzić tylko na manowce intropolacji - a to nie jest polska racja stanu.
O wiele przytomniej wypowiedział się wicewojewoda Jan Maścianica. A więc współdziałanie i pojednanie tak - ale na jasnych, partnerskich zasadach. Wielokulturowość nie może opierać się na powtórnym zakłamaniu. Jak dialog, to pełny, bez mieszania do tego jakiegoś stale „złego” z punktu widzenia stale „lepszego”. Nowe związki między ludźmi powstaną wtedy, gdy nie będziemy udawać, że tylko jedna strona coś straciła lub zyskała. (To przypominam też członkom Borussii).
Ot, było wziąć przykład z pani wicekonsul Niemiec - nie prawiła nam publicznych duserów podczas tej uroczystości. Cieszyła się po cichu, bo zna życiorys Ericha Mendelsohna, który musiał uciekać z rodzonego kraju przed niemieckimi prześladowaniami, choć bardziej czuł się Niemcem, niż Żydem. Tak go wychował jego ojciec, który z dumą nosił niemieckie odznaczenia i działał w niemieckich organizacjach.
******
Na marginesie: Ja żałuję nie tylko pałaców w Słobitach i Gładyszach, które miałem szczęście oglądać w dobrym stanie. Ale kto je miał uratować? Magistrów i licencjatów po wojnie już (jeszcze) nie było - wyparowali przez kominy. Co do Szymbarka: jakie dzikusy niszczyły go wcześniej, a mimo to uchodzą za wzór kultury? I kolejne pytania: Dlaczego Żydów w Prusach Wschodnich było niewielu? Kto odrestaurował synagogę w Barczewie?
******
Na spotkanie przybyło też kilku polskich parlamentarzystów, których jednak nikt imiennie nie przedstawił uczestnikom tzw. uroczystości. Moim zdaniem - skandal.
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.