Olsztyn24

Ostatkową zabawą zakończyły karnawał członkinie olsztyńskiego klubu Soroptymist International i ich przyjaciele. We wtorkowy (12.02) wieczór w Villa Pallas wszyscy bawili się krótko (bo tylko do północy), ale intensywnie.

- Ostatni dzień karnawału, więc musimy się bawić - mówi Wanda Jastrzębska, prezeska olsztyńskich soroptymistek. - Śledzik, wódeczka i... lata 20., lata 30. XX wieku - foxtroty, charlestony itp.

Ostatkowe zabawy w klubie Soroptymist International w Olsztynie to już tradycja. Ale nie tylko o uciechę uczestników w nich chodzi.

- Zabawy połączone są z działalnością charytatywną, czyli przy okazji zabawy zbieramy środki na stypendia dla młodzieży z olsztyńskich szkół artystycznych: Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. oraz Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych - wyjaśnia pani prezes.

Do tej pory w czasie zabaw najczęściej sprzedawano dzieła sztuki i wytwory rękodzieła artystycznego. Tym razem było nieco inaczej. Choć chętni mogli kupić dwa piękne obrazy podarowane przez Krystynę Ciszkiewicz, to stypendialną kasę zasiliły przede wszystkim „produkty”, które wyszły spod rąk „sióstr najlepszych” (soror - siostra; optima - najlepsza). Tymi produktami były głównie domowej roboty nalewki. Chętnych do skosztowania było wielu, dlatego nie ma się co dziwić, że sprzedaż nalewek znacząco zasiliła trzosik soroptymistek. Ofiarnością wykazali się też panowie, którzy mogli w czasie zabawy zamówić piosenkę z dedykacją dla swoich partnerek. Piosenkę wykonała na żywo jedna z soroptymistek.

Poza tańcami, muzyką i zbiórką pieniędzy na stypendia, było też co zjeść i wypić. Nie zabrakło również faworków - swoistego symbolu kończącego się karnawału.

Teraz soroptymistki nieco się wyciszą, ale gdy minie post i zrobi się ciepło, zapewne znowu o „siostrach najlepszych” usłyszymy. Bo jeżeli nas pamięć nie myli, to następną po zabawie ostatkowej imprezą organizowaną corocznie przez soroptymistki jest charytatywny piknik.