Danuta Oherow-Chętko | 2008-02-02 16:00
NASZ FELIETON: Przestańcie się wygłupiać!
„To jest skandal, to jest po prostu chore” - tak były prezydent Lech Wałęsa określa relacje między obecnym prezydentem, jego bratem i zarządzanym przez nich PiS-em, z jednej strony, a sprawującą władzę Platformą Obywatelską i wywodzącym się z niej premierem Donaldem Tuskiem. Stosunki między prezydentem a premierem są tak idiotyczne, że aż męczące dla obserwatorów, czyli społeczeństwa.
Oto podstawowe problemy. Kto do kogo dzwonił? Kto nie odbierał telefonu i dlaczego? Jakie były bilingi? Kto odleciał, a nie powinien? Kto wzywał bez uzasadnienia? itd, itp. Jak w piaskownicy. A wszystko sprowadza się do jednego - kto jest górą?
Polaków irytuje ta wojna i doskonale wiedzą, kto ją wywołuje. To efekt kompleksów, niewłaściwego wyboru polityków, którzy nie rozumieją, że jest coś takiego, jak kompromisy. Cierpi na tym Polska, jej wizerunek na arenie międzynarodowej. Pogarszają się też nastroje Polaków.
Ziejąca z telewizyjnych ekranów agresja polityków (niektórych), mnie osobiście zniechęca do oglądania programów politycznych. Innych zapewne też. „Michał Kamiński gra rolę partyjną i jest słabością prezydenta” - mówi profesor Jadwiga Staniszkis. Zgadzam się z nią uważając, że być może o tym nie wiedząc, prezydencki minister robi wszystko, aby nie dopuścić do reelekcji Lecha Kaczyńskiego. Pogarsza już i tak nie najlepszy wizerunek prezydenta. Emanuje złością. Ustawicznie doprowadza do sporów i konfrontacji.
Drugą, chyba niezbyt fortunnie wybraną przez prezydenta osobą, budzącą wiele kontrowersji, jest Anna Fotyga. Sądzę, że wielu Polaków w przyszłych wyborach prezydenckich odda głos na kogokolwiek poza Lechem Kaczyńskim, byle tych ministrów nie oglądać.
W tendencjach do stwarzania sytuacji konfrontacyjnych nadal celuje PiS. Nowa komisja sejmowa i nowa wojna, tym razem o Macierewicza. Wiadomo jakie emocje wywołuje, wiadomo też, że pozostałe ugrupowania na jego udział nie wyrażą zgody, ale co tam, powalczymy sobie, będzie fajnie, media nagłośnią. Tylko szkoda, że to my podatnicy płacimy za te wygłupy. A tyle problemów czeka na rozwiązanie. Niektóre od lat.
Nie podobało mi się też to, że marszałek Komorowski tak skwapliwie skorzystał z ogłoszonej po wypadku samolotu żałoby i odwołał posiedzenie sejmowe. Należało obradować w skupieniu. Taka postawa marszałka nie mogła się podobać. Kraj ogarnęły strajki. Czasami w słusznej sprawie, bywa też, że w kuriozalnej.
Wszyscy uznali, że zarabiają zbyt mało. Chyba nie zdając sobie sprawy z tego, że państwa nie stać na wysokie i bardzo wysokie podwyżki (parotysięczne) jednoczasowo, natychmiast i to po dwóch miesiącach rządów, z cudzym budżetem w tle.
Coś mi się wydaje, że ktoś ma wyraźny interes w podgrzewaniu temperatury społecznych nastrojów. Chyba wiem kto. Niezauważalny dotąd przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek, dogadujący się z poprzednim rządem, w czasie jego dwuletniej kadencji nie popierający strajków, dziś do nich namawia wszystkich. Bezinteresownie? Bardzo wątpię. A może wybuchy strajków uzależnione są od tego czy rządzą nasi czy obcy? Rodzi się też pytanie, czy aby niektóre związki zawodowe nie dezorganizują gospodarki? „Śniadek chce przygotować ogólnopolski protest. To złe, niedobre, to prowokacja. On walczy z tym premierem” - twierdzi Lech Wałęsa. „Rząd PiS-u dawał 5 % podwyżki, albo nie dawał ich wcale”. Tak działania poprzedników ocenia przewodniczący klubu PO poseł Chlebowski.
Media zastanawiają się, czy aby nie należy nowelizować ustawy o związkach zawodowych? Ich liderzy zarabiają krocie, 7 - 9 tysięcy złotych (niezależnie od tego, czy załoga prowadzi strajk, czy pracuje). Załogi najczęściej za strajk płacą utratą zarobków. Działania związkowych liderów czasami są ostro roszczeniowe, bez zwracania uwagi na stan finansów państwa. Takim przykładem są choćby związki górnicze.
Przy okazji ostatnich strajków stało się coś bardzo złego, pękły wszelkie hamulce. Normy moralne też. Dotąd panowało przekonanie, że strajkując nie wolno doprowadzać do najgorszego, do czyjejś śmierci. Ciągle zastraszano tym lekarzy. Strajk celników pokazał, że choć w jego wyniku nastąpiły zgony, to nic się nie zmieniło. Teraz następne grupy zawodowe będą już dochodziły prawa do wyższych zarobków nie oglądając się na konsekwencje, po trupach. Nic tego nie zahamuje, bo nie było społecznego potępienia.
Teraz prawo do blokowania dróg. Wszyscy na ich budowę i utrzymanie płacimy. Dlaczego niektórym wolno je blokować dręcząc innych?
Kto silniejszy ten wygrywa? Dlaczego właściwie nie ma jakiejś roszczeniowej organizacji najbardziej skrzywdzonych - emerytów starego portfela, okradzionych przez państwo? Zapewne dlatego, że nie mają ani siły blokować cokolwiek, ani nie reprezentują ich dostatecznie agresywne związki? A przecież wszyscy będziemy emerytami.
Zastanawiam się, co ja powinnam zablokować, skoro mi się to wszystko absolutnie nie podoba?
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.