Helena Piotrowska | 2012-11-20 14:50
Kloss i pierwowzory
Stanisław Mikulski gościł w Olsztynie w czerwcu 2011 roku
W dniu 20 listopada 2012, w którym na spotkanie w „Książnicy Polskiej” do Olsztyna przyjeżdża Stanisław Mikulski, legendarny kpt. Hans Kloss, bohater filmu „Stawka większa niż życie”, warto przypomnieć o innym konspiratorze, którego Feliks Walichnowski w książce „Pogranicze mazurskie” nazywa „pierwowzorem Hansa Klossa”.
Członek rodziny bojowników o polskość Mazurów, Emil Leyk, z uwagi na wykształcenie politechniczne w 1940 roku otrzymał przydział do Inspektoratu Zbrojeń i Gospodarki Wojennej Wehrmachtu. „Służąc w wojskowych komórkach ochrony przemysłu wojennego jako ekspert, faktycznie podlegał ścisłemu zwierzchnictwu niemieckiej służby kontrwywiadowczej, z ramienia Abhwery. Jako fachowiec miał za zadanie ocenę wypadków sabotażu, awarii i innych szkód w przemyśle zbrojeniowym m.in. w Grecji i Danii. Jeździł po Europie okupowanej przez Wehrmacht” - za cytowanym Tadeuszem Walichnowskim w „Warmia - Mazury - Powiśle”, Warszawa 1972.
Oficer Wehrmachtu Leyk w 1942 zawarł znajomość z księdzem ewangelickim Lodwitzem, mającym kontakty z mazurską konspiracją w osobach Waltera Późnego, Karola Małłka, Hieronima Skurpskiego oraz Jerzego Burskiego. Lodwitz umożliwił mu kontakt z podwarszawską grupą oporu. Po złożeniu przysięgi Emil Leyk został żołnierzem polskiego ruchu i przybrał pseudonim „Inżynier”.
Nie kwestią zdolności jasnowidzenia, a wynikiem koronkowej roboty „Inżyniera” była jego enigmatyczna odpowiedź na pytanie działaczy mazurskich - zadanie w Wigilię 1943 roku - o to, kto zamiast Hitlera będzie rządził na Mazurach: „Wybaczcie, ale to wy, politycy, powinniście na to pytanie znaleźć odpowiedź”. Jakże dosadne okazało się zdanie: „Panowie, do Prus wkroczą nie Amerykanie, tylko Armia Czerwona. Tam jest dużo generałów. Resztę dopowiedzcie sobie sami!”
Dokonywanie wyborów w tak skomplikowanych okolicznościach, jakie tworzyła wojna o zasięgu światowym, wiązało się z ryzykiem. Aby wyjść spod oficerek Wehrmachtu, działacze polscy chowali się pod szynel Armii Czerwonej. Przekazywali jej dowództwu informacje dostarczane przez „Inżyniera”, w tym na temat planowanej ewakuacji ludności cywilnej Prus Wschodnich na Zachód.
Historia pokazała, jakich krzywd doznała rzesza tej ludności - w tym o polskich korzeniach - w drodze na Zachód. 1,4 mln osób udało się uciec. Z 400 tysięcy tych, co zostali, 70 tysięcy Rosjanie wywieźli do pracy w łagrach. Ale liczby są tylko liczbami - za nimi kryje się uciążliwość tułaczki, znaczona głodem i pragnieniem, bólem i chorobą, mrozem i odmrożeniami, strachem i śmiercią.
Poza wątkami konspiracyjnymi w „Pograniczu mazurskim” są wspomnienia tych, co na te ziemie przybyli i tych, którzy ją opuścili. Autor porusza też problematykę powojennego wysiedlania ludności niemieckiej w myśl ustaleń Wielkiej Trójki w Poczdamie.
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.