Olsztyn24
07:06
24 listopada 2024
Emmy, Jana
Tadeusz Iwiński | 2012-09-27 01:16
Gruzja - demonstracje przed wyborami i kontrowersyjna wizyta marszałka Borusewicza
Pierwszego października, a więc w najbliższą niedzielę odbędą się w Gruzji (według mieszanej ordynacji) wybory do 150-osobowego parlamentu. Ten piękny, czterokrotnie mniejszy od naszego, kraj, z mniej niż 5-milionową populacją, od dawna cieszy się dużą sympatią Polaków. Było to m.in. widać w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r., którą jednak dość nieodpowiedzialnie, w momencie rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, formalnie zainicjowały władze w Tbilisi. Nie zmienia to faktu, że w istocie cały świat nie uznaje niepodległości Abchazji i Osetii Płd. - dwóch separatystycznych struktur, powstałych w efekcie tego konfliktu.
Stosunkowo niewiele uwagi poświęca się natomiast wewnętrznej sytuacji w Gruzji, coraz bardziej się komplikującej. Otóż od kilku lat nasiliły się wyraźnie tendencje autorytarne w polityce prezydenta Michaiła Saakaszwili’ego, którego konserwatywna formacja należy do Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i jest przez nią popierana. Nie wspominam już o kwitnących stosunkach amerykańsko-gruzińskich. Saakaszwili’ego - bohatera tzw. Rewolucji Róż, świetnego mówcę, o uroku zbliżonym do Billa Clintona lub Tony Blaira (poznałem go już wiele lat temu jako członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy) - opuściła duża część dawnych sojuszników. Dokonał on (trochę wzorem Władimira Putina) m.in. poważnych zmian w konstytucji, mających przekształcić dotychczasowy system prezydencki w parlamentarno-gabinetowy - w nadziei, iż nie mogąc już (po dwóch kadencjach) kandydować w 2013 r. na funkcję głowy państwa, stanie na czele rządu.
Jego głównym konkurentem stał się obecnie Bidzina Iwaniszwili, businessman i filantrop (majątku szacowanego na 5 mld euro dorobił się we Francji i Rosji), którego popiera koalicja sześciu partii centrolewicowych pod nazwą Gruzińskie Marzenie. Liderzy tej koalicji także byli aktywnymi uczestnikami Rewolucji Róż, ale od pewnego czasu poddają niezwykle ostrej krytyce wewnętrzny i międzynarodowy kurs rządu w Tbilisi. Iwaniszwili, na którego władze parę miesięcy temu nałożyły karę w wysokości 72 mln euro (sic!) używa wprost określenia „przestępczy reżim Saakaszwiliego”.
Gruzini są ludźmi o niezwykłej gościnności, spontaniczności i skłonności do żywiołowych działań. Od dawna trwające protesty potrafią w niewielkim przecież kraju zgromadzić nawet 100 tys. osób! Kilka dni temu ujawniono (m.in. poprzez film) liczne przykłady znęcania się nad więźniami w zakładzie karnym Gidani w Tbilisi. Tę sytuację potępiły liczne instytucje i organizacje międzynarodowe, w tym Amnesty International i Unia Europejska. Spotęgowało to dodatkowo dotychczasowe wielkie protesty i nie wystarczyło do ich zaprzestania zdymisjonowanie dwóch ministrów, w tym spraw wewnętrznych.
Nie wiadomo, jaki będzie w tej sytuacji wynik wyborów parlamentarnych i przyszłorocznych - prezydenckich. Tymczasem akurat teraz z wizytą do Gruzji przybył Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Uważam to za krok ogromnie kontrowersyjny, a nawet niezwykłą niezręczność polityczną. W ogromnie napiętej sytuacji wewnętrznej może być to bowiem odczytane jako jednoznaczne opowiedzenie się - w ostatniej chwili - za konkretnym obozem politycznym.
Tadeusz Iwiński
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.