Olsztyn24

Olsztyn24
05:22
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2012-09-07 17:15

Kaczyński, Rostowski i przegrane polskich polityków

Olsztyn
 

Kilka ostatnich dni w Polsce to czas, w którym nawet sprawa „Bursztynowego Złota” (Amber Gold) została - zapewne tylko na krótko - zdominowana przez spory o koszty ewentualnych reform społeczno-gospodarczych. W roli głównej wystąpili prezes Prawa i Sprawiedliwości oraz Minister Finansów, a starli się niczym współcześni gladiatorzy, nie oszczędzający się nawzajem. Obaj zresztą zapomnieli, że parę lat temu to wspólnie Platforma Obywatelska oraz PiS doprowadziły do likwidacji trzeciej stawki podatkowej i obniżki składki rentowej dla przedsiębiorców, co przyniosło wielki uszczerbek dla budżetu (co najmniej 40 mld zł rocznie), a korzyści jedynie najbogatszym Polakom. Obaj również kolejny raz zaprezentowali się de facto jako, w prawdzie różnego rodzaju, populiści.

Jarosław Kaczyński rzeczywiście nie przedstawił żadnych wyliczeń swoich rewolucyjnych pomysłów, co zasługuje na ewidentną krytykę. Ale także „występ” Jana Vincenta-Rostowskiego, mający na celu wykazać nierealność projektów szefa największej partii opozycyjnej, był negatywnym ewenementem, jeśli chodzi o standardy europejskie, i z pewnością odbiegał od modelu brytyjskiego, jaki powinien być świetnie znany osobie, która spędziła dziesiątki lat nad Tamizą. Przecież od dawna m.in. SLD domaga się odbycia porządnej debaty sejmowej na temat stanu polskich finansów, a do niej nie dochodzi, co skłania oponentów JVR do formułowania argumentów o tzw. kreatywnej księgowości. Ponadto w sytuacji, gdy (nie wiadomo czy zasadnie) niektórym politykom rządzącej informacji stawia się zarzuty o związki z głośnym twórcą trójmiejskiej piramidy finansowej (sporo jest też o tym w mediach zachodnich, zwłaszcza niemieckich), raczej nie wypada używać takiego języka wobec innych. W sumie wygląda na to, iż „Pac wart Pałaca”.

W minioną środę, wraz z niewielką grupą kolegów ze Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, spędziłem w Londynie kilka godzin na interesującej dyskusji z kierownictwem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w jego siedzibie. Ta instytucja, istniejąca od 21 lat, skupiająca 65 państw, odgrywa pozytywną rolę i zrealizowała już ponad 3 tys. projektów o łącznej wartości prawie 200 mld euro. Nowością stało się ostatnio rozszerzenie jej działalności na wschodnią i południową część basenu Morza Śródziemnego. Wśród polskich przedstawicieli w EBOiR było m.in. dwóch byłych premierów: Jan Krzysztof Bielecki (przez 10 lat) i Kazimierz Marcinkiewicz (przez rok), zaś obecna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz pełniła przez 3 lata funkcję wiceprezesa tego Banku.

W maju 2012 r. odbywały się wybory nowego prezesa na czteroletnią kadencję, do których stanęła piątka kandydatów, w tym J. K. Bielecki. Trochę przykro było mi słuchać relacji pracowników Banku o tym, jak Polak (obecny szef Rady Gospodarczej przy Premierze) - w tym swoistym „wyścigu australijskim” - odpadł jako pierwszy (nawet wcześniej niż Serb), z minimalną liczbą głosów. Zwyciężył po raz pierwszy Brytyjczyk Suma Chakrabarti - z pochodzenia Hindus, dotychczasowy stały sekretarz Ministerstwa Sprawiedliwości.

Naturalnie, że nie zawsze się wygrywa, ale ogromnie niepokoi styl (Francuzi mawiają „Styl to człowiek”) w jakim czołowi polscy kandydaci często przegrywają batalie o kluczowe stanowiska w dużych organizacjach międzynarodowych, gdyż pokazuje to m.in. słabość naszej dyplomacji. Tak było np. przed wielu laty z żenującym wynikiem prof. Krzysztofa Skubiszewskiego w wyborach na sekretarza generalnego ONZ, czy Hanny Suchockiej na sekretarza generalnego Rady Europy (stosunkowo niedawno Włodzimierz Cimoszewicz - choć pokonany - w starciu o tę ostatnią funkcję uzyskał przyzwoity rezultat). Casus prof. Jerzego Buzka nie stanowi tu wyjątku w tym sensie, iż stał on przez ponad dwa lata na czele struktury parlamentarnej (Parlamentu Europejskiego). W sumie - warto wyciągnąć wnioski z tych sytuacji.

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24