Tadeusz Iwiński | 2012-07-30 18:58
Twórca taoizmu a kryzys koalicji PO-PSL
Po ujawnieniu „taśm Serafina” (ten szef kółek rolniczych zyskał już przydomek „Anioła Zagłady”) oraz po zmianie na stanowisku ministra rolnictwa i rozwoju wsi, tylko pozornie zamieszanie w koalicji rządzącej zostało uśmierzone. Zmiany personalne w tej sytuacji były nieuniknione, ale ujawnione patologiczne mechanizmy nepotyzmu (od łacińskiego „nepos” - wnuk) i klientelizmu pozostały nienaruszone. Rzecz nie sprowadza się jednak do wyjaśnienia kulis tego wydarzenia, co jest zwłaszcza zadaniem prokuratury, i nawet nie do ujawnienia całej prawdy. Przy czym warto pamiętać o pesymistycznej maksymie George`a Bernarda Shaw: „to już dużo, jeżeli się z prawdą flirtuje, ożenić się z nią i tak nie można”.
Wszystko to bulwersuje ogromną część opinii publicznej i wydaje się, że w tej dziedzinie nieodwracalnie przekroczony został swoisty Rubikon, toteż raczej nie uda się (na szczęście) wrócić do status quo ante. Jeśli ktoś myśli inaczej, to nie docenia wyraźnego wzrostu czujności społeczeństwa na próby działań niedemokratycznych, czy sprzecznych ze standardami europejskimi. A uwidoczniło się to z całą mocą choćby przy „tańcu świętego Wita” w wykonaniu Platformy Obywatelskiej w związku ze sprawą in vitro, procedowaniem nad porozumieniem ACTA, czy kuriozalną nowelizacją prawa o zgromadzeniach. Czas więc swoiście sparafrazować słynne powiedzenie cara Aleksandra II, użyte - wprawdzie w innym kontekście - do Polaków: point de reveries messieurs! (Żadnych takich mrzonek!).
Skąd tytuł tego tekstu? Otóż Laozi, półlegendarny chiński filozof i twórca taoizmu, ponad dwa i pół tysiąca lat temu niezwykle celnie zauważył, iż „odpowiedzialni jesteśmy nie tylko za to, co robimy, lecz także za to, czego n i e robimy”. Jeśli po 5 latach rządów PO-PSL premier Donald Tusk de facto stwierdza, że ujawnione negatywne zjawiska stanowią dla niego zaskoczenie, to oznacza, iż w sporym stopniu był to czas - w interesującej nas dziedzinie - zmarnowany. I nie chodzi tylko o to, że - według informacji mediów - ok. 140 tys. osób z „rodziny” PO i ok. 60 tys. osób z „rodziny” PSL znajduje intratne zatrudnienie (nie jedynie w spółkach skarbu państwa) głównie dzięki tym okolicznościom. Ani o to, iż „ukatrupiona” została filozofia tworzenia służby cywilnej, awansu drogą kończenia KSAP (Krajowej Szkoły Administracji Publicznej) itd. Równa się to bowiem niedotrzymywaniu zapowiedzi oraz obietnic przed - i powyborczych. I nie jest też usprawiedliwieniem, że podobne mechanizmy zdarzały się poprzednio w przypadku innych formacji politycznych. To prawda, iż nasza demokracja nie stanie się od razu „skandynawska”, ale powinna stopniowo dojrzewać i być usprawniana. Szef rządu zapomina wreszcie o własnej odpowiedzialności!
Gdy czytam na łamach „Rzeczpospolitej” w wywiadzie z ministrem skarbu państwa (nota bene - archeologiem śródziemnomorskim z wykształcenia), że: „nie ma instrumentów prawnych, które by pozwalały ministrowi skarbu jako organowi na interwencję kontrolną, by sprawdzić, co się dzieje głębiej”, to nie posiadam się ze zdumienia. Po pierwsze to nie jest ścisłe, a po drugie wiele rozwiązań zostało zapowiedzianych i nie zrealizowanych. A ponadto, czy trzeba mieć szczególną wiedzę oraz intuicję, aby nie domniemywać np, że powołanie kolegów premiera (Krzysztofa Kiliana i Aleksandra Grada) na szefów kluczowych spółek z apanażami ocenianymi, (bo nawet nie można dowiedzieć się, ile one dokładnie wynoszą) na kwotę ponad 100 tys. zł miesięcznie wzburzy nie tylko ludzi zarabiających 2-3 tys. zł (nie mówiąc o bezrobotnych, emerytach i rencistach)?!
Tę sprawę można i trzeba pilnie rozwiązać, nawet za pomocą radykalnych kroków. W nawiązaniu do tytułu powieści klasyka literatury amerykańskiej Erskina Caldwella „Poletko Pana Boga”, trzeba uczynić wszystko, by wprowadzić regulacje gwarantujące likwidację takich partyjnych „poletek”. Zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak regionalnym, powiatowym i gminnym. I nie chodzi tylko o PSL, PO, czy wyłącznie o spółki skarbu państwa. W tej ostatniej sprawie moim zdaniem należy rozważyć przepisy, które uniemożliwią zsiadanie politykom i samorządowcom (także członkom ich rodzin) w takich spółkach, czy ich organach (np. w radach nadzorczych). A obecnie nie ma nawet szerszego, otwartego (np. internetowego) dostępu do takich danych. Minister Julia Pitera przez 4 lata - mimo zapowiedzi - nie zdołała też tego rodzaju elementów wprowadzić do oświadczeń majątkowych.
Aby - zgodnie ze sformułowaniem Shawa - doszło do „ożenku z prawdą”, niezbędne jest wreszcie (a może nade wszystko!) przestrzeganie art. 95 ust. 2 konstytucji, a mianowicie rzetelnej kontroli Sejmu nad działalnością Rady Ministrów. A ta jest obecnie iluzoryczna! Kilka razy, w imieniu Klubu SLD, proponowałem np., aby wprowadzić - klasycznym wzorem zachodnich demokracji - tzw. godzinę pytań do premiera. Bez rezultatu. Także, aby odpowiedzi na interpelacje i zapytania posłów były udzielane nie zdawkowo i w terminie. Tymczasem np. w Niemczech pani kanclerz Merkel przed każdym wyjazdem na ważny szczyt Unii Europejskiej i po powrocie z niego składa sprawozdanie w Bundestagu.
Premier Włodzimierz Cimoszewicz dawno temu określił PSL mianem „partii tapicerów”, której chodzi głównie o „stołki”. Pomijając kwestię odpowiedzialności zbiorowej, dziś stało się niezbędne, aby k a ż d a formacja polityczna udowodniła w praktyce, iż tak NIE jest.
Tadeusz Iwiński
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.