Olsztyn24

Olsztyn24
05:29
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2012-07-11 18:37

Czy siatkówka i tenis staną się w Polsce bardziej popularne niż piłka nożna?

Olsztyn
 

„W chwilach sportowego wyczynu zapominamy, jak bardzo tragicznym miejscem jest nasz świat” - pisał pół wieku temu wybitny amerykański socjolog Robert Lynd. To prawda, ale takie zapomnienie, któremu często towarzyszy uniesienie, jest jednak niezbędne dla człowieka. A bez wątpienia przynajmniej od czasu do czasu.

Zapewne kilka, a może więcej, milionów Polek i Polaków oglądało w sobotę w Polsacie Sport finał Wimbledonu pań, w którym młodsza z sióstr Williams - Serena (31 lat) pokonała 2:1, po zaciętym (pomijając pierwszy set) meczu, starszą z sióstr Radwańskich - Agnieszkę (23 l.). To jest największy, mimo porażki, sukces w historii polskiego tenisa, gdyż krakowianka awansowała zarazem na drugie miejsce w światowym rankingu kobiet. Chyba wszyscy patrzyliśmy za to z dumą! A w niedzielę wieczorem, nasi siatkarze we wspaniałym stylu odnieśli w Sofii sukces tej samej miary - wygrywając w finale Ligi Mistrzów z mistrzami olimpijskimi, drużyną Stanów Zjednoczonych, a wcześniej m.in. z Brazylią (po raz czwarty spośród pięciu ostatnich meczów) i Kubą. Czy to nam osłodzi gorycz klęski sportowej (pomijam wątki organizacyjne, a także „zdobycze” wizerunkowe), jaką nasza reprezentacja w piłce nożnej poniosła w trakcie turnieju Euro 2012? Prawdopodobnie co najwyżej częściowo, choć zdania mogą być tu nader rozbieżne.

To wszystko skłania m.in. do zastanowienia się nad popularnością poszczególnych dyscyplin sportu w poszczególnych krajach i jej związkiem z osiągnięciami zawodników lub drużyn z tych państw. Oczywiste są uwarunkowania geograficzne, a więc także klimatyczne, czy w sporym stopniu historyczne. Rugby, krykiet, czy hokej na trawie, nie mówiąc o futbolu amerykańskim, nie są (poza wyjątkami) popularne w Europie. Inaczej jest - w odniesieniu do konkretnych tych sportów - np. w Indiach czy Pakistanie, w Australii i Nowej Zelandii, czy oczywiście w USA. Generalnie jednak w ostatnich dekadach „królową sportu” nie była (wbrew tradycyjnej nazwie) lekkoatletyka, lecz piłka nożna. Jej pozycja - niegdyś dominująca tylko w Ameryce Łacińskiej i na naszym kontynencie - wyraźnie się umacnia niemal wszędzie. Stało się to już dość dawno w Afryce, a od pewnego czasu dzieje się m.in. w regionie Zatoki Perskiej, czy w Chinach. Obserwowałem niedawno ten proces - w związku z Euro - w Państwie Środka, gdzie zainteresowanie piłką rośnie lawinowo. Zresztą od 1 lipca br. jeden z klubów szanghajskich ma w swym składzie, za 200 tys. funtów tygodniowo, Didiera Droghbę - bohatera tegorocznego europejskiego finału Ligi Mistrzów, który zapewnił zwycięstwo drużynie Chelsea Londyn.

Wszędzie kibicuje się tym dyscyplinom, gdzie „swoi” są dobrzy. Tak też było nad Wisłą, jeśli chodzi o skoki narciarskie w epoce Adama Małysza (choć Kamil Stoch zrobił wielkie postępy), czy gdy w Formule 1 jeździł Robert Kubica. Tak było jeszcze niedawno z piłkarzami ręcznymi, gdy drużyna Bogdana Wenty miała swe najlepsze dni. Również z polskimi siatkarkami, choć wciąż nie są one bez szans. Na zbliżającej się olimpiadzie w Londynie zapewne więc najsilniej będziemy dopingować Agnieszkę Radwańską i siatkarzy, choć w przeszłości tyle miłych niespodzianek sprawiali nam dyskobole, kulomioci, oszczepnicy, tyczkarze oraz kajakarze i pływacy.

Włoski trener naszych siatkarzy Andrea Anastasi potrafił - w odróżnieniu od Franciszka Smudy - wspaniale przygotować zawodników. Ale przyczyn sukcesów czy porażek nie da się jednak sprowadzić do zjawisk jednowymiarowych. To równanie z wieloma niewiadomymi. Czy siostry Radwańskie (Urszula ma zaledwie 21 lat) będą miały osiągnięcia na miarę sióstr Williams (Venus jest uważana za lepszą tenisistkę od Sereny), z których każda wygrała Wimbledon po 5 razy, a razem w sobotę wieczorem zwyciężyły jeszcze w deblu, pokonując Czeszki - Havackovą i Hradecką? Oby tak było, lecz wymaga to naturalnie ogromu pracy i łutu szczęścia (miała je Agnieszka w losowaniu w Wimbledonie, nie trafiając na Azarenkę, a z kolei piłkarzom nawet świetne losowanie rozgrywek grupowych nie pomogło). Czas działa na korzyść Polek, bo są przecież O DEKADĘ MŁODSZE!

Na londyńskiej olimpiadzie czeka nas wkrótce kolejna porcja emocji, a rozczarowania nie są wykluczone. To będzie kolejny „karnawał” sportowy. A karnawały, jak mawiał nieżyjący od dwóch pokoleń rosyjski literaturoznawca i filozof Michail Bachtin (przypomniany ostatnio przez prof. Baumana) są niezbędne do „znoszenia codzienności”. W dużej mierze od występu naszych zawodników (tenisistek, siatkarzy itd.) będzie zależała odpowiedź na tytułowe pytanie. Na szczęście to nie jest gra o sumie zero. Ale z drugiej strony - świetnych piłkarzy, tenisistów i siatkarzy (tych ostatnich w trochę mniejszym stopniu) ma obecnie w Europie chyba tylko HISZPANIA.

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24