ATK | 2012-05-30 15:00
Tajwańskie klimaty w „Tajemnicy Poliszynela”
To nie częsty przypadek, że możemy w Olsztynie gościć osobę z Dalekiego Wschodu. W kawoksięgarni „Tajemnica Poliszynela” wczoraj (29.05) odbyło się niezwykłe spotkanie z Wei-Yun Lin-Górecką - poetką, pisarką i tłumaczką polskiej literatury na język chiński. Przybyła z mężem, Pawłem Góreckim i kilkunastomiesięcznym synkiem Jędrzejem.
Wei-Yun Lin-Górecka to niezwykła, 30-letnia dziewczyna, pełna temperamentu i radości życia. Urodziła się w Tajpej na Tajwanie. Nie za bardzo lubiła szkołę, gdzie panował surowy dryl i gdzie zmuszano osoby powyżej 160 cm wzrostu do uczestniczenia w wyczynowych zajęciach sportowych. W efekcie rzuciła szkołę i do 17. roku życia siedziała w domu. Trochę pisała, organizowała spektakle teatralne. W końcu, po obejrzeniu filmu „Trainspotting” zdecydowała się wyjechać na studia do Londynu. Ukończyła tam teatrologię na Brunel University. W Anglii, jak wspomina, poczuła się dużo lepiej. Nie miała presji, do niczego nie była zmuszana.
Jej pierwszy kontakt z Polską? Na jednym z festiwali teatralnych zobaczyła plakat Wiktora Sadowskiego. Potem w jej ręce wpadła powieść Brunona Schulza (jeszcze po angielsku). Potem zaczęła w Instytucie Kultury Polskiej kupować polską literaturę. Jako pierwszą kupiła za całe 3 funty powieść Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie”. Potem były m.in. „Dzienniki” Zofii Nałkowskiej, poezje Miłosza, Staffa... W końcu zdecydowała się wyjechać z Londynu do Polski i uczyć się języka polskiego. Trafiła na 6-miesięczny kurs w Krakowie. W 2005 roku zaczęła studia na polonistyce na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 2007-2012 była lektorką języka chińskiego w Instytucie Filologii Orientalnej. Dziś mówi całkiem biegle po polsku. Jednak, jak zaznacza, oderwanie od Tajwanu spowodowało to, że przełamała w sobie wewnętrzne, psychiczne blokady i zaczęła pisać poezję po chińsku.
- Kiedy jestem tu, w Polsce, to mentalnie jestem bliżej Tajwanu - mówi Wei-Yun. - Potrzebowałam czasu, by wyzwolić mą złość, poczuć, że już mnie nie dusi. Wcześniej ze swego pisania po chińsku byłam niezadowolona...
Stopniowo przełamywała się i tak powstał tomik poezji „Wiersze przeciętne”. Drukowany na Tajwanie, ale w bardzo polskim klimacie. Okładka, jak mówi Wei-Yun, bardzo kiczowata, ale jednocześnie prosta - przedstawia sielski widoczek z Landskrony. Książkę wyróżnia to, że jest trójjęzyczna - po polsku, angielsku i chińsku.
Wei-Yun tłumaczyła ostatnio na język chiński „Ostatnie życzenie” i „Miecz przeznaczenia” Andrzeja Sapkowskiego, wydane niedawno na Tajwanie. Tłumaczka uważa, że dzieła tego polskiego pisarza są niewymownie trudne z uwagi na nieprzetłumaczalne często neologizmy, wyrażenia archaiczne i wulgaryzmy. Wymaga to sporej kreacji od tłumacza. Cały czas jest więc z pisarzem w kontakcie i radzi się jak np. przetłumaczyć trudne polskie wyrażenia i nazwy.
- Sapkowski odpowiada bardzo pieczołowicie na moje pytania... i reaguje na moje sugestie - mówi Wei-Yun. - Równie trudny w tłumaczeniu jest Schulz. Właśnie nad nim pracuję. To dlatego, że używa on słów obcych - niemieckich, francuskich i łaciny. Przez to trudno przybliżyć tę literaturę Chińczykom.
Tłumaczenia na chiński, jak mówi, to skomplikowana sprawa. To z uwagi na rozbieżność w formułowaniu myśli. Chiński język jest bardzo bogaty w ozdobniki, skomplikowany i kwiecisty. Natomiast to, co ona polubiła w języku polskim, to jego prostota, precyzja i jasność wyrażania myśli.
Wei-Yun zachwyca się poezją Wisławy Szymborskiej.
- Jej wiersze są pozornie proste - stwierdza. - Szymborska pisze w taki sposób, że trudno przełożyć jej niuanse na chiński. Niby wszystko jasne, ale po przetłumaczeniu coś ginie, umyka. I jak się czyta, to już nie jest to, co poetka napisała lub chciała nam przekazać.
Niedawno Wei-Yun napisała swoje pierwsze opowiadanie po polsku - „Klucznik”. Utwór w maszynopisie został zaprezentowany przez jej męża w trakcie wieczoru. Podobnie jak polskie wiersze jej autorstwa. Ta chińska poetka zachwyca umiejętnością prostego, pięknego, wyrazistego pisania. Czyżby znalazła swój klucz do języka polskiego? Jak dodaje, opanowanie i prostota języka polskiego pozwoliło jej poczuć wyrazistość i głębię jej ojczystego języka.
- My Tajwańczycy tak jak literaturę, lubimy jeść. Stale myślimy o jedzeniu - śmieje się. - Polak, jak coś zobaczy, to pyta, co to jest? A Tajwańczyk pyta, czy można to zjeść.
Jedno można powiedzieć - polska literatura zyskała w osobie Wei-Yun Lin-Góreckiej bardzo dobrego ambasadora na Dalekim Wschodzie. Dzięki niej Chińczycy mają okazję poznać poezję Szymborskiej, Miłosza, Staffa oraz powieści Schultza, Sapkowskiego i Różewicza.
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.