Ad-Ka | 2012-05-24 12:50
Kobieta z pozytywną szajbą
Na spotkanie autorskie z pisarką Moniką Szwają do Multimedialnej Biblioteki Młodych Planeta 11 w Olsztynie przybyły wczoraj (23.05) głównie panie. To dlatego, że pisze ona przede wszystkim o kobietach i dla kobiet, w sposób bardzo ciepły i pełen pasji. Jak mówi sama, pisze o tym, co zna najlepiej i co ją pasjonuje, a jej chyba największą pasją jest życie.
- Kocham wprost niesamowicie żyć, cieszę się pełnią życia - mówi pisarka. - Żyję tym pełniej, ponieważ kiedy dowiedziałam się, że mogę mieć raka, zdałam sobie sprawę z tego, jak wielkim szczęściem jest życie, jego wartość. Dostrzegłam wtedy każdy kwiat, każdy podmuch wiatru, słońce. Zdecydowałam się żyć pełnią życia i żyję...
Pisarka mieszka w Szczecinie, z zawodu jest polonistką. Zaraz po studiach pracowała w szkole, jednak po wybuchu stanu wojennego straciła pracę. Dopiero po tułaczce trafiła do szkoły pod Zieloną Górą, gdzie przepracowała 8 lat. Jednak jej pierwszą miłością była telewizja i to w niej przepracowała prawie 40 lat.
- Telewizja to miejsce, gdzie zawsze czułam się najlepiej - mówi Monika Szwaja. - Ta praca jest wciągająca i pasjonująca. To miejsce, telewizja, ma nawet swój specyficzny zapach, taki techniczny - śmieje się. - Doszło do tego, że nawet moim dzieckiem zajmowała się siostra, pełniąc funkcję mamy. Ja byłam takim ojcem, który po całodziennej pracy przychodzi do domu i zmęczony pada... Potem powiedziano mi, i to jest prawda, że dzieci pracujących rodziców w telewizji, wychowują się w telewizji i tak było z moim synem. Wawrzyniec już jako dziecko zaczął swoją pierwszą pracę, w programie „Domowe przedszkole”.
Dziś syn pani Moniki jest realizatorem dźwięku w Polskim Radiu Szczecin i ma, mimo młodego wieku, dość pokaźny staż pracy dziennikarskiej. Teraz pisarka jest już na emeryturze i jak sama stwierdza, jest osobą schorowaną, choć nadal nie brak jej pasji. Pragnie zachować pogodę ducha do końca i być pełną radości i ciepła babcią - taką, jaką opisuje w swych powieściach.
Monika Szwaja, jak sama mówi, jest kompletnie „zakręconą” osobą, pełną rozmaitych pasji, które nazywa szajbami. Ma ich pokaźną ilość. Największą jest literacka. Pisać zaczęła późno, ale czyni to z ogromnym zaangażowaniem, wykorzystując poznane w pracy dziennikarskiej historie.
- W moich powieściach nie ma fikcji literackiej - zauważa. - Wszystkie historie są prawdziwe, nawet te, które wydają się absurdalne - jak o domu dziecka w jednej z powieści. Ja nie byłabym w stanie wymyślić takich historii. Życie bywa kopalnią najbardziej intrygujących opowieści.
Jej inne szajby to lotnicza (ma na koncie kilka przelotów w różnych sytuacjach), końska (kocha te zwierzęta), morska (z ogromnym zaangażowaniem pływa na „Darze Młodzieży” jako załogant - śmieje się, że w jej wieku i przy jej tuszy, to jako załogant-VIP), szantowa (kocha morskie klimaty i muzykę, bywa regularnie na festiwalach szantowych), symfoniczna, operowa, irlandzka (zauroczona jest klimatem Zielonej Wyspy i jej legendami), ogrodnicza, górska, ratownicza oraz „psiarska” (ma dwa psy - Betę i Szantę).
Uwielbia podróżowanie i jak dodaje to, że jej książki są kupowane powoduje, że może spełniać swe podróżnicze marzenia. Kocha podróżowanie po krajach, gdzie jest wiatr, skały i morze (oczywiście najlepiej, jak nie widać drugiego brzegu). Zauroczona jest Bretanią, która urzekła ją dziką naturą, wiatrem i sztormami. Zachwyciły ja arturiańskie legendy - jak wskazuje to tam, a nie w Anglii żył legendarny król Artur i tu należałoby poszukiwać słynnego Graala. Temu terenowi poświęciła swą ostatnią powieść - „Matka wszystkich lalek”, która właśnie trafiła do księgarni.
Dorobek literacki pisarki jest spory. Jej powieści, w których zawarła wiele wątków autobiograficznych, to: „Jestem nudziarą”, „Zapiski stanu poważnego”, „Romans na receptę”, „Stateczna i postrzelona”, „Artystka wędrowna”, „Dom na klifie”, „Powtórka z morderstwa”, „Klub mało używanych dziewic”, „Dziewice, do boju”, „Zatoka Trujących Jabłuszek”, „Gosposia prawie do wszystkiego”, „Zupa z ryby fugu”, no i ostatnia właśnie „Matka wszystkich lalek”.
Jakie ma marzenia i plany na przyszłość?
- Myślę, że jeszcze zdążę coś napisać - mówi Monika Szwaja. - Żyję z pasją. Chcę maksymalnie, jak najpełniej przeżyć życie. Chcę się też spełnić w roli babci, pełnej ciepła i radości życia.
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.