Olsztyn24

Międzynarodowymi Zawodami Historycznego Łucznictwa Konnego zainaugurowany został dziś (1.05) na Polach Grunwaldzkich letni sezon turystyczny w Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. W dwudniowych zawodach bierze udział 19. członków Polskiego Stowarzyszenia Łucznictwa Konnego oraz dwóch Turków.

- Zawody Historycznego Łucznictwa Konnego to bardzo widowiskowa impreza, która po raz pierwszy gości na Polach Grunwaldzkich - mówi Szymon Drej, dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku. - Mam nadzieję, że w przyszłym roku takie zawody również tutaj się odbędą, chociaż może w innym terminie.

Łucznictwo konne jest bardzo popularne w Azji, ale także np. w Turcji i na Węgrzech. W formie „zinstytucjonalizowanej” w Polsce pojawiło się 9 lat temu. Wtedy grupa pasjonatów łucznictwa i jazdy konnej postanowiła powołać stowarzyszenie skupiające miłośników łucznictwa konnego. W tej chwili stowarzyszenie ma około 40. członków, a w Polsce tę dyscyplinę uprawia 60-70 osób. Dwa lata temu Polak zdobył nawet tytuł Mistrza Świata w tej dyscyplinie.

- Łucznictwo konne to nasza tradycja narodowa - mówi Michał Choczaj, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Łucznictwa Konnego. - Od XV wieku polska kawaleria używała łuków jako broni dodatkowej. Więc grupa osób w różny sposób związana z łucznictwem i jazdą konną postanowiła kultywować tę tradycję. Do naszego stowarzyszenia należą ludzie z różnych miejscowości w Polsce i różnych profesji. Wszystkich chętnych mile widzimy w naszym gronie, wystarczy mieć jakąś umiejętność jazdy konnej.

Wśród uczestników dzisiejszych zawodów na Polach Grunwaldu wcale niemały odsetek stanowiły panie, a znakomicie radził sobie łucznik, który ma dopiero 15 lat.

- Nie stawiamy uczestnikom zawodów jakichś warunków progowych nie do pokonania - wyjaśnia Michał Choczaj. - Byle tylko umiejętności jeździeckie i strzeleckie były na tyle wysokie, by nie zrobić sobie, koniowi czy innym osobom krzywdy.

Uprawianie historycznego łucznictwa konnego jest hobby dość drogim. Dlatego zaproszenie Muzeum Bitwy pod Grunwaldem zostało przyjęte przez Polskie Stowarzyszenie Łucznictwa Konnego z zadowoleniem. Zawodnicy z własnej kieszeni pokryli tylko koszty dojazdu na Pola Grunwaldzkie, pozostałe koszty wzięło na siebie Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. Ale jak tłumaczą pracownicy muzeum, obciążające muzeum wydatki na organizację zawodów były minimalne, bo imprezę wsparli sponsorzy, a kilkaset osób kupiło bilety wstępu do muzealnego pawilonu.

Jednak nie tylko niskie koszty zachęciły łuczników do przyjazdu pod Grunwald.

- Tu są znakomite warunki do uprawiania łucznictwa konnego - stwierdza Michał Choczaj. - Są szerokie pola i rzeczywiście można tu łucznictwo konne uprawiać tak, jak powinno być uprawiane - czyli na pełnej prędkości i na dużych odległościach.

Zarówno łucznicy, jak i pracownicy Muzeum Bitwy pod Grunwaldem deklarują chęć dalszej współpracy i organizowania kolejnych edycji zawodów.

- Myślimy, żeby za rok ponownie zorganizować takie zawody, a może nawet poszerzyć ich formuję, np. o turniej kopijniczy - mówi Sławomir Moćkun z Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. - Oczywiście nie mamy ambicji, żeby przebić Dni Grunwaldu, których głównym elementem jest rekonstrukcja bitwy z 1410 roku. Bo Dni Grunwaldu są jedyne i niepowtarzalne, najlepsze, najpiękniejsze i tak ma pozostać. Ale oprócz tego warto kilka razy w ciągu roku zorganizować na Polach Grunwaldu coś atrakcyjnego, żeby ktoś, kto przyjedzie na te pola, nie nudził się i mógł zobaczyć, jak wyglądało życie 600 lat temu na różnych płaszczyznach. I myślę, że dzięki dzisiejszym zawodom Pola Grunwaldzkie ożyły.

Drugą część zawodów historycznego łucznictwa konnego będzie można podziwiać jeszcze w środę (2.05) od godziny 9.30 do 14. Zaplanowano m.in. pokaz kabak i pokazy konne. A już dzisiaj możemy naszych czytelników zaprosić na Pola Grunwaldzkie na 19 maja br., na wydarzenie w ramach Europejskiej Nocy Muzeów. Na ten dzień pracownicy muzeum ściągną pod Grunwald 10-metrowej szerokości haftowaną wersję obrazu Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. Niebawem zamieścimy więcej informacji na ten temat.