Nieco ponad dwa tygodnie temu informowaliśmy o proekologicznym projekcie „Ostróda też ma cuda”, którego realizacji podjęli się studenci Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii TWP w Olsztynie. Na początek postanowili posprzątać okolice jeziora Sajmino koło Ostródy, a to dlatego, że inicjatorka przedsięwzięcia - Elżbieta Pawluć, studentka III roku resocjalizacji WSIiE TWP, w tamtych okolicach właśnie mieszka. W sobotę (12.11) studenci wspierani m.in. przez swojego „guru” prof. Stanisława Czachorowskiego, wójta Gminy Ostróda Marka Brzezina, pracowników WFOŚiGW w Olsztynie i Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Rudnie, a także leśników, ruszyła z workami na śmieci na brzegi jeziora. Oto jak Elżbieta Pawluć relacjonuje sobotnią akcję.
Zaczynam nietuzinkowo, ale nie mogę się powstrzymać. Muszę opowiedzieć, co mi się dzisiaj przydarzyło podczas naszej ostródzkiej akcji prośrodowiskowej. Zaraz po podzieleniu się na grupy ruszyliśmy do „ataku”. Zaczęliśmy zbierać śmieci. Gdy przez chwilę stałam (ze względu na to, że zdrętwiała mi noga i strasznie bolał mnie kręgosłup, aby nikt nie pomyślał, że się migałam), podszedł do mnie mężczyzna i zadał mi pytanie:
- Co się tutaj dzieje? . Grzecznie odpowiedziałam: -
Jak pan widzi, sprzątamy świat. Pan szybko dodał: -
Jesteście z zakładu karnego? Zdębiałam. Szybko odpowiedziałam, że jesteśmy studentami resocjalizacji. Wtedy on odpowiedział: -
To studenci sprzątają świat? Pan zdziwił się bardzo i dodał: -
A co to jest resocjalizacja?Odpowiedziałam co to jest. A gdy już wyjaśniam czym jest resocjalizacja, pan stwierdził:-
A, to wy staniecie po tej drugiej stronie... I w takie zimno chce wam się tak z własnej woli sprzątać? Co można było odpowiedzieć: -
No, jak pan widzi. I co najważniejsze, to studenci nie są z Ostródy! Pan odpowiedział: -
To wariactwo! Powinny być tu wszystkie media, aby tak szlachetne przedsięwzięcie pokazać! Odpowiedziałam:
- No widzi pan, wczoraj ludzie zrobili marsz na cześć 11 listopada i zabrały całe media, tylko Telewizja Polska o/Olsztyn nam została, która jest naszym patronem w tej akcji. My nie jesteśmy w tym momencie tak medialni jak zgraja zadymiarzy, którzy wyszli na ulicę, nie aby uczcić święto, tylko po to, by pokazać jak potrafią walczyć kamieniami, pięściami oraz by mogli się wykazać umiejętnością podpalania samochodów... Przygodny spacerowicz tylko przytaknął i przeprosił za to, że pomyślał, iż jesteśmy skazanymi z zakładu karnego. Dodał też:
- Ale sama pani wie, że to jest niecodzienny widok - tylu studentów z workami i rękawicami zbierającymi w krzakach śmieci. I przepraszam, że pani przeszkadzam. Ukłony w stronę studentów. Podziękowałam i powiedziałam, aby się dobrze przyglądał, bo oprócz studentów sprząta również Wójt Gminy Ostróda Gustaw Marek Brzezin, Prezes Rudna Leszek Rochowicz, nasz profesor Stanisław Czachorowski z Olsztyna, pani Monika Ptaszkiewicz z Nadleśnictwa Miłomłyn i leśniczy Leśnictwa Zwierzewo pan Grzegorz Kamiński. Miał również przyjechać Burmistrz Miłomłyna, ale zdrowie mu nie pozwoliło. Pan zdziwił się okrutnie i powiedział:
- W studentach siła, skoro udało się nam zaangażować tak wysoko postawionych ludzi.Myślę, że miał sporo racji. Akcja naprawdę była dobrze przygotowana, ale to muszą ocenić uczestnicy akcji.
Po rozmowie ruszyłam w dalszą drogę. Po chwili przechodziłam obok pana z dzieckiem, który robił zdjęcia plaży. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam coś powiedzieć do chłopca. Wtedy on zapytał swego tatę (niestety, pytania nie słyszałam), ale tata na słowa chłopca odpowiedział, że dzieci sprzątają świat. Poprawiłam pana, że nie dzieci, ale studenci. Wtedy on:
- No dobrze, młodzież. Kolejny raz poprawiłem młodego rodzica, że sprzątającymi są dorośli i dodałam, że my właśnie chcemy obalić mit, że tylko dzieci sprzątają świat. Dowiedziałam się, że pan na co dzień ma styczność ze studentami i czasami zastanawia się, czy oni faktycznie są dorośli. Tego dnia, nad Jeziorem Kajkowskim, miał okazję zobaczyć, że przynajmniej duża część jest jak najbardziej dorosła i dojrzała.
Tak, ale czasami i ludzie, którzy mają po 50 lat zachowują się jak małe dzieci, nie można przecież o wszystkich tak powiedzieć.
Troszkę jeszcze porozmawialiśmy i na koniec ostródzki spacerowicz powiedział, że jednak studenci zaoczni są bardziej poważni i wiedzą, po co przyszli na studia i traktują studia poważnie.
Podziękowałam za rozmowę i ruszyłam w dalszą drogę z ciągle zapełniającym się workiem. Wszyscy byli zapracowani, często „nurkując” w krzakach, bo tam śmieci było najwięcej. W duchu śmiałam się, bo często z krzaków było tylko coś słychać (np. brzdęk szkła czy trzask plastiku), a nikogo nie było widać.
Gdy już wyzbieraliśmy śmieci, a wszyscy zmarźli, pojechaliśmy do Hotelu Sajmino. W hotelu podziękowaliśmy naszym partnerom i podsumowaliśmy akcję. Potem zjedliśmy ciepły posiłek, każdy na niego solidnie zapracował.
Podczas posiłku rozmawialiśmy o akcji. Opowiedziałam więc o sytuacji opisanej na początku tego tekstu. Wtedy pani Monika z Nadleśnictwa, zaczęła się śmiać i powiedziała, że jak opowiedziałam im o akcji i wyszłam z ich biurowego pokoju, to oni również zastanawiali się czy to skazani będą zbierać śmieci. Czyżby resocjalizacja kojarzyła się tylko z resocjalizowanymi, zapominając o resocjalizujących? A może to fakt, iż dorośli sami z siebie sprzątają mazurski cud natury jest tak niezwykły i burzy stereotypy?
Tak się chwilę zastanowiłam teraz i myślę, że to byłby dobry pomysł, aby angażowano w takie akcje skazanych (także i ulicznych chuliganów, niszczących cudze mienie). Wyszli by poza mury i zrobiliby coś pożytecznego. Myślę, że gdyby zapytać skazanych, to na pewno większość przyjęłaby taki pomysł z entuzjazmem. Idąc dalej tym tokiem myślenia, może powinniśmy pomyśleć, aby nasze więzienia nie były takie przepełnione, to za różne małe przewinienia (np. alimenty, wandalizm, kradzież w sklepie itp.) osoby zamiast osadzać w więzieniu powinny być angażowane w różne prace na rzecz ochrony środowiska. Byłoby to z pożytkiem dla społeczeństwa i środowiska, gdyż jednostki, które kiedyś wkroczyły na drogę przestępczą, mogłyby łatwiejszą drogą do powrotu na tę właściwą życiową drogę. A przecież właśnie o to wszystkim chodzi, aby ludzi niedostosowanych było jak najmniej.
Nasza akcja w Ostródzie niewątpliwie jest początkiem czegoś nowego. Mam nadzieję, że przyniesie wszystkim nam korzyści na kolejne lata.
Mamy kolejne zaproszenie. Pan Leszek Rochowicz jest otwarty na dalszą współpracę. To samo powiedział Wójt Gustaw Marek Brzezin. Również Pani Monika z Nadleśnictwa Miłomłyn chciałaby współpracować, a także Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z Olsztyna. Dziś nie mógł być z nami Burmistrz Miłomłyna, Stanisław Siwkowski, ale również zaprasza do współpracy. Oczywiście dziękujemy, to jest świadectwo, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty!
Cieszę się, że się udało! To nasza zasługa. Jednak najbardziej mnie cieszy, że dzięki pozbieraniu śmieci, zwierzęta ich nie zjedzą, nie zaplączą się w bednarkę (drut), którego spory kawał znaleźliśmy podczas akcji itd. Dobrze by było jeszcze, gdyby ludzie naprawdę zastanowili się zanim coś wyrzucą na łąki, lasy i pola.