Danuta Oherow-Chętko | 2007-12-29 16:00
NASZ FELIETON: 2007 r. - podsumowanie
W moim przekonaniu, mijający 2007 rok do dobrych nie należał. Zbyt wiele w nim było wydarzeń ekstremalnych, nieetycznych, wstydliwych i niezrozumiałych dla większości społeczeństwa. Myślę tutaj zwłaszcza o sposobie sprawowania władzy w naszym kraju i zachowaniu tzw. elit politycznych, które, co tu dużo mówić, elitami po prostu nie były, nawet w przybliżeniu. W poważnym bowiem stopniu wybrana przez nas klasa polityczna okazała się grupą osób bez klasy właśnie a niezrozumiałe polityczne konfiguracje (np. rządy PiS, LPR i Samoobrony) frustrowały zdziwione społeczeństwo.
W bardzo wielu przypadkach eksponowane polityczne funkcje obejmowali prawdziwi ignoranci, ludzie pozbawieni kultury, obycia, o wykształceniu nie mówiąc. W dodatku ludzie bez klasy natychmiast zajęli się atakowaniem grup społecznych właśnie tę klasę posiadających. Dlatego bardzo cieszę się ze zmiany władzy, jak zresztą wielu Polaków (co wykazują sondaże). Przynajmniej nie muszę codziennie w telewizyjnym okienku oglądać ludzi z błyskiem nienawiści w oku i agresją w stosunku do „gorszej” części społeczeństwa.
Oczywiście, nie znaczy to, że bezkrytycznie i z uwielbieniem przyjmuję następców. Wolałabym też w oparciu o ostatnie doświadczenia, aby na wyższe urzędy w kraju nie kandydowało się rodzinnie, bo w takim przypadku klęska jednego delikwenta (Jarosław Kaczyński - premier) rzutuje na zachowania innej osoby publicznej (Lech Kaczyński - prezydent), co staje się powodem frustracji społeczeństwa, które nie jest niczemu winne.
Wolałabym też (nie ja jedna), aby prezydent chciał chociaż stwarzać pozory, że jest prezydentem wszystkich Polaków i np. niezgodnie z prawem nie odgradzał swojej (tymczasowo) rezydencji na Helu drutami za setki tysięcy złotych, aby nam nie urządzał żałoby po przegranych wyborach parlamentarnych swojego brata i nie uczestniczył w kampanii wyborczej rodzinnej partii, bo to niepoważne.
Pragnę też przypomnieć prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że wydatki na prezydencką kancelarię opłacają wszyscy Polacy, więc prosimy o widowiska w nieco lepszym stylu, tym bardziej, że oprócz nas efekty polityki niedojrzałej i klaustrofobicznej ogląda cały świat.
Przykrym efektem niedopatrzeń i wiary w to, że w kościele wolno wszystko, była próba ingresu Stanisława Wielgusa. Na szczęście nieudana. Zdarzeniem niedopuszczalnym były obelgi kierowane przez najbardziej kontestowanego w Polsce duchownego pod adresem prezydenta i jego żony, który, choć na co dzień obraźliwy jest bardzo, tym razem o obrazie nawet nie pomyślał. Trochę wstyd. Wstydliwe też były sexafery w gronie wydawać by się mogło poważnym, to jest na wysokości eks-wicepremiera i eks-posła. Głupawe wydarzenia z byłym ministrem Januszem Kaczmarkiem, który raz był przesłuchiwany a raz kandydatem na premiera też źle świadczą o rodzimej klasie politycznej i jej braku klasy właśnie.
Oczywiście, musieliśmy przeżyć liczne konfrontacje między prezydentem a premierem, tak w sprawie mianowania ministrów w nowym rządzie, reprezentowania Polski za granicą, czy wycofania naszych wojsk z Iraku. I tutaj daję duży plus Donaldowi Tuskowi, że nie ugiął się pod naciskami nieprzyjaznej mu opozycji i nie stał się marionetką polityczną w jej rękach.
Czy jestem pod wrażeniem Donalda Tuska? Nie do końca. Odpowiada mi nowy styl bez agresji, z otwarciem na społeczeństwo, ale nieufność zawsze będzie budził we mnie fakt, że ten człowiek pozbywał się wielu indywidualności na drodze do swej politycznej kariery. I nie myślę tu wcale o Janie Rokicie, bo to też w moim odczuciu postać zbyt egocentryczna i nieprzewidywalna. Jak na polityczne wyzwania. Myślę raczej o Płażyńskim, Olechowskim i wielu innych, których pozbył się Donald Tusk na drodze politycznej samorealizacji.
Dziwią mnie też niektóre ministerialne nominacje lub ich brak, jak choćby w przypadku posła Gowina.
Mamy też już pierwsze kiksy rządzącej ekipy, np. wygłup z religią na maturze. To w stylu Giertycha, którego, przypominam, już nie ma. Czas skończyć z balansowaniem na krawędzi państwa wyznaniowego. Ja, katoliczka, chcę chodzić do kościoła z powodu wyznawanej wiary. Nie chcę za to rozdawnictwa państwa na wyimaginowane cele kleru, np. wody termalne za 27 milionów podarowanych księdzu z Torunia, aby pobłogosławił kampanię wyborczą jednego z ugrupowań politycznych, lub choćby jej nie utrudniał. Te pieniądze są nasze - społeczeństwa, a głupota - partyjek, które w ten sposób próbują zapewnić sobie miejsce na scenie politycznej.
Wolę też, aby ten rząd na siłę i na efektownych finansowo warunkach nie urządzał kapelanów np. wśród służb celnych, dając im wielokrotność uposażeń tych ostatnich, bo to budzi protesty i niechęć.
Rząd urzęduje dopiero parę tygodni i choć nie jestem w zachwycie nad tą koalicją, bo mam świadomość ile wyrzeczeń będzie nas kosztowała, to nie mogę nie zauważyć dobrych stron i pozytywnego działania. Mamy ocieplenie stosunków z Rosją. To ważne. Można Rosji nie lubić, ale nie wolno jej nie zauważać. To mocarstwo. Podobają mi się też inne propozycje rządu np. oddzielenia stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, odebranie CBA uprawnień śledczych czy próby pozbycia się osób politycznie zaangażowanych acz profesjonalnie nieumiejętnych z telewizji, za którą wszyscy płacimy.
Oszczędności jakie przyjęto w rozpasanych wydatkach parlamentu czy kancelariach prezydenta i premiera też dobrze rokują. Polacy muszą mieć wrażenie, że mogą zaufać władzy. Chcą, aby tak było. Muszą wierzyć w jej uczciwość i sprawiedliwość. Zwłaszcza, że nadchodzący rok będzie bardzo ciężki dla dużej części społeczeństwa, dla biednych emerytów, którym w związku z szykowanymi drastycznymi podwyżkami cen w zasadzie wszystkiego (gaz, prąd, woda, leki, usługi, żywość) będzie się żyło bardzo źle.
Dziś górnicy (wiecznie strajkujący) chcą 700 zł podwyżki. A czego mogą chcieć starzy, biedni ludzie, którzy bardzo często mają tyle na cały miesiąc? Ich nikt nie słucha. O nich nikt nie myśli. A oferowane czasami podwyżki to kwoty 5, 10, 15, 20 złotych. Bardziej jest to kpina z biedy niż pomoc. Nie wierzą w poprawę.
Nie chcę kończyć tym smutnym akcentem. Pozostawiam Państwa z wiarą w lepsze jutro. Nowemu rządowi życzę wielu dobrych pomysłów na przyspieszenie rozsądnej prywatyzacji, poprawę zaniedbanej infrastruktury komunikacyjnej (autostrady, lotniska), dobre wykorzystanie funduszy unijnych, skuteczną walkę z przestępczością w każdym jej aspekcie i zastopowanie emigracji zarobkowej młodych, wykształconych ludzi.
A jeśli to się uda, będziemy mogli czuć się społeczeństwem żyjącym w cywilizowanym, europejskim kraju. Czego Państwu i sobie gorąco życzę!
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.