Olsztyn24

Za sprawą Gazety Wyborczej dowiedzieliśmy się, że jest problem z rewitalizacją olsztyńskiego Teatru Jaracza. W materiale zatytułowanym „ teatru pomstuje na konserwatorów zabytków” Gazeta napisała m.in., że podczas badań konserwatorskich odkryto pierwotny wystrój teatru, co spowodowało, że miejski konserwator zabytków wstrzymał prace remontowe w teatrze według przygotowanego przez dyrekcję tej placówki projektu. Dodajmy - projektu „unowocześniającego” wnętrze teatru, m.in. przez zainstalowanie nowoczesnego oświetlenia, dużych luster w foyer i żyrandola w sali głównej.

Po publikacji Gazety rozpętała się „mała wojna”, której przebieg również można było śledzić na łamach Gazety. Najpierw dyrektorowi teatru, Januszowi Kijowskiemu, dostało się za to, że „stara się być mądrzejszy od konserwatora zabytków”, potem dziennikarze Gazety oberwali za stawianie dyrektora „w roli chłopca do bicia”. A co do powiedzenia w tej sprawie ma Anna Juszczyszyn - miejski konserwator zabytków w Olsztynie? Czy dyrektor Kijowski ma rację, narzekając na konserwatorów?

- Budynek Teatru Jaracza został wpisany do rejestru zabytków w 1989 roku i jako nasze dziedzictwo narodowe podlega szczególnej ochronie - powiedziała nam Anna Juszczyszyn. - Kto dysponuje zabytkiem, musi sobie zdawać sprawę z odpowiedzialności jaka na mim ciąży i z konsekwencji wypływających z faktu posiadania zabytku.

Jak wyjaśniła nam pani konserwator, zanim dyrekcja Teatru Jaracza wystąpiła do Marszałka Województwa o dofinansowanie remontu wybudowanego w 1925 roku teatru, konserwatorzy zabytków przeprowadzili metodą sondażową badania budynku. Na ich podstawie przygotowano program prac konserwatorskich, które miały być przeprowadzone w ramach rewitalizacji. Problem polega jednak na tym, że metoda badań sondażowych nie zawsze się sprawdza. Tak stało się w przypadku teatralnego budynku. Gdy teatr otrzymał już pieniądze na remont, i gdy konserwatorzy przystąpili do zasadniczych prac i usunęli farby nakładane na ściany przez 86 lat, odkryli pierwotny wystrój teatru. W tej sytuacji do teatru musiał wkroczyć miejski konserwator zabytków.

- W tych miejscach, gdzie odkryto pierwotne polichromie, które nie zostały ujawnione we wstępnych badaniach, prace remontowe musiały zostać wstrzymane - mówi Anna Juszczyszyn. - Będzie tak do momentu, aż konserwatorzy opracują nowy program prac konserwatorskich. Ten program będzie się w istotny sposób różnił od tego, który opracowano na podstawie badań sondażowych, bo musi być dostosowany do stanu, jaki powstał po usunięciu przemalowań. W tej chwili zdjęte są w zasadzie wszystkie przemalowania i pokazał się tak naprawdę pierwotny wystrój teatru, podkreślający jego pierwotną funkcję, związany z tą funkcją. Jest to kompletna, skończona aranżacja tego obiektu.

Jak mówi pani konserwator, nowy plan prac konserwatorskich, nad którym pracuje obecnie zespół kilkunastu osób, będzie musiał zawierać zastosowanie innych niż pierwotnie planowano technologii konserwatorskich i innej kolorystyki wnętrza.

- To, co zostało odkryte, na pewno będzie odrestaurowane, o zniszczeniu w ogóle nie może być mowy - dodaje Anna Juszczyszyn. - Chodzi tylko o to, jaki będzie zakres uczytelnienia odkrytych elementów, ewentualnie rekonstrukcji, bo nie wszystko udało się odzyskać w pełnym wymiarze.

Na koniec Anna Juszczyszyn dodaje, że nie rozumie emocji, jakie pojawiły się wokół rewitalizacji teatralnego budynku.

- Od początku wiadomo było, że celem rewitalizacji budynku teatru jest przywrócenie jego pierwotnego stanu. Na to przeznaczone zostały pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia Mazury 2007-2013. Powinniśmy się więc cieszyć, że mamy możliwość odtworzenia wystroju teatru z pierwszych lat jego działalności. Moim zdaniem ten konflikt pomiędzy dyrekcją teatru a konserwatorami zabytków został wyreżyserowany. Wcześniej nie miałam żadnych sygnałów, że coś jest nie tak - kończy.