Olsztyn24

Olsztyn24
07:25
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Elżbieta Mierzyńska | 2011-04-18 16:22
Tory i zmory

Dlaczego kolej nie jest sexy?

Olsztyn
Budwity - dworzec powitalny cesarza Wilhelma II. Najbardziej oryginalny budunek kolejowy w Polsce (fot. Elżbieta Mierzyńska) | Więcej zdjęć »

O polskich dworach, a szczególnie na Warmii i Mazurach pisałam przez ostatnie dwa lata. Temat ten gościł na ekranie telewizji, był w radiu i na łamach innych gazet. Uwrażliwiło to wiele osób, ale nie znalazł się mechanizm naprawy. Wracam do tematu z żalem

Czas płynie, a w tej sprawie nic widocznego na lepsze nie drgnęło (Giżycko i Węgorzewo to małe wyjątki). Na Warmii i Mazurach jest około sto dworców, które warto uratować. Połowa z nich zamienia się w ruinę przy niepojętej bezradności chyba wszystkich, w tym parlamentarzystów, lokalnej społeczności, oraz... mocarnej niegdyś PKP. Muszę stwierdzić, że dworce nie obchodzą nikogo z ważnych zbyt silnie, bo gdyby było inaczej, to już dawno znalazłoby się rozwiązanie zastosowane w praktyce, a nie na kolejnej wizualizacji wykształconych poszukiwaczy cudów.

Kto widział dworzec w Budwitach, to wie, o czym piszę. Ten dworzec przypomina pałacyk i już zamienia się w szopę. Co przy tym znaczy fakt, że Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał go do swego rejestru chronionych dóbr, gdy za chwilę budowla padnie? Runie lub spłonie i zostanie nam na pamiątkę stwierdzenie, że był to wspaniały budynek, interesujący w skali regionu i kraju. Zastanawiam się, czy naprawdę nie można pełniej i ciekawiej wykorzystać zamknięty dworzec w Barczewie? Nikogo nie zdumiewa, że zarastający trawą dworzec w Sątopach nie padł jeszcze tylko dzięki ludziom, którzy w części obiektu mają tam dom i miejsce na sklep? Krzaki wrzynają się w stacyjkę Jezioran i wielu innych miasteczek i wsi. Zaraz runie wiele wypatroszonych wież wodnych - takich jak ta w Małdytach. Na ile jeszcze lat rozwiązaniem dla dworca Bartoszyc ma być dzierżawa jednego z pomieszczeń na okienko z kebabem? Majątki policzalne od strony ekonomicznej i kulturotwórczej zamieniane są w śmieć. Studentka, której marzyło się, by w salonkach wagonowych przy dworcu w Lidzbarku Warmińskim był niedrogi hotel i restauracja w stylu lat międzywojennych, nie zyskała zrozumienia. Najlepiej wszystko wyśmiać?

I dwa dla mnie ważne fakty:

Pierwszy: 10 września 2009 roku wysłałam List Otwarty do Parlamentarzystów Warmii i Mazur. Reakcja właściwie zerowa, bo odpowiedzi były trzy. Poseł Tadeusz Iwiński z SLD gratulował mi... romantycznego tematu i zadeklarował gotowość wsparcia, gdy potrzeba (a ja właśnie pisałam, że potrzeba!). PiS odparło z automatu: „Pani wiadomość została zarejestrowana”. Poseł Beata Bublewicz z PO powiadomiła, że idąc tropem mojego Listu złożyła w tym temacie zapytanie do Ministra Infrastruktury. Minister odpowiedział obszernie, ale bez gwarancji, że nasze dworce zostaną uratowane, rewitalizowane, adaptowane itd.

Drugi: 23 marca 2010 roku wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski otworzył konferencję na temat poszukiwania metod ratowania starych dworców. Wierzyłam, że konferencja u wojewody to zapowiedź szerszego otwarcia sprawy, ale na wierze się skończyło, choć obecność Jacka Prześlugi, członka Zarządu PKP SA i promotora marki Dworca Polskiego wiele zebranym znaczyła, a i postawa samego wojewody zyskała sympatię. Nic konkretnego to nie dało.

Z ministerialnego pisma wynikało natomiast właściwie tylko to, że w najbliższym czasie na naprawę mogą liczyć wybrane dworce ze szlaku Euro 2012. Warmia i Mazury nie jest głównym szlakiem, więc choć kilka dworców uzyska wsparcie, to reszta jednak dalej będzie osuwać się w ruinę. Przykrym przykładem są Budwity. Miejsce dla odkrywców. Z kępy krzaków strzela w górę dach jak kopułka małej świątyni lub pruski hełm. Bliżej widać murszejące drewno, zamienione w sito rynny i łaty. Gnije piękno. Dlaczego nie udaje się uratować takich miejsc? Dlaczego nie stworzono dotąd realnych mechanizmów, które by wyzwoliły gospodarność?

Posiłkując się informacjami z miesięcznika „Rynek Kolejowy” kwiecień 2011 wiem, że Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy, która ma zmusić samorządy do zmniejszenia deficytów do 1 proc. swoich dochodów w ciągu czterech lat. - To miasta podejmą decyzję, które wydatki ograniczą. Wcale nie muszą być to inwestycje kolejowe - powiedział „Rynkowi Kolejowemu” właśnie Jacek Prześluga, prezes Dworca Polskiego. - Miasta muszą podjąć decyzję, jakie wydatki ograniczyć, ale polityka miast to więcej niż inwestycje. To samorządy zdecydują, czy poświęcić dworzec, czy lokalną drogę - mówi Prześluga.

Nieco później „Rynkowi Kolejowemu” Jacek Prześluga powiedział w kontekście do sytuacji z dworcami wrocławskimi (bo źle jest wszędzie): - Ponieważ na dworzec jedzie się z zamkniętymi nosami, więc nie chcieli ich także najemcy komercyjni. Bo to jest dworzec, czyli coś passe, gorszego, coś co sprawia, że ceny moje jako managera wynajmującego powierzchnię są cenami z górnej półki, tylko w bardzo niskim rejestrze. Ja nie mogę powiedzieć: chodźcie na dworce, bo to jest świetny kawał placu. Nie. To nie jest prawda. Ale powiem tak: może czasami metodami siłowymi, może czasami płaczem i żebractwem udaje się zachęcić samorząd i myślę, że we Wrocławiu będzie tak, że te dworce staną się dworcami wspólnymi samorządu i naszymi, czyli będę tam miał partnera. Ale to wcale nie musi oznaczać, że to będą dworce dla kolejarzy i kolei. Bo jeżeli kolej sama nie widzi takiej potrzeby, to ja nie widzę potrzeby, dla której miałbym korzystając z tego, że zarządzam tą częścią infrastruktury, robić kolejom prezenty. Dworzec niechciany przestaje być dworcem. Staje się obiektem - podkreślił prezes spółki Dworzec Polski.

Jacek Prześluga ostrzega w innej okoliczności (i braku kasy): - Zamknę dworce, jeśli przewoźnicy nie będą płacić.

- Porządkujemy przestrzeń kolejowego dziadostwa - mówi z znowu w innym miejscu, podczas bydgoskich dylematów. - Rewitalizację terenów pokolejowych i jednoczesną budowę Zintegrowanego Centrum Transportowego można zrobić za pieniądze z Unii Europejskiej. To jest kuszące, to jest sexy. Pozostałe warianty służą liftingowi. To nie ma sensu.

Tak interesujących stwierdzeń i ekonomicznej szamotaniny jest więcej. Pytam: dlaczego polska kolej to ciągle nieopłacalny biznes, dworce to centrum smrodu i dlaczego to wszystko nie jest - mówiąc językiem pana Prześlugi - sexy?

R E K L A M A
Z D J Ę C I A
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
Olsztyn
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24