Elżbieta Mierzyńska | 2011-04-18 16:22
Tory i zmory
Dlaczego kolej nie jest sexy?
Budwity - dworzec powitalny cesarza Wilhelma II. Najbardziej oryginalny budunek kolejowy w Polsce (fot. Elżbieta Mierzyńska) |
Więcej zdjęć »
O polskich dworach, a szczególnie na Warmii i Mazurach pisałam przez ostatnie dwa lata. Temat ten gościł na ekranie telewizji, był w radiu i na łamach innych gazet. Uwrażliwiło to wiele osób, ale nie znalazł się mechanizm naprawy. Wracam do tematu z żalem
Czas płynie, a w tej sprawie nic widocznego na lepsze nie drgnęło (Giżycko i Węgorzewo to małe wyjątki). Na Warmii i Mazurach jest około sto dworców, które warto uratować. Połowa z nich zamienia się w ruinę przy niepojętej bezradności chyba wszystkich, w tym parlamentarzystów, lokalnej społeczności, oraz... mocarnej niegdyś PKP. Muszę stwierdzić, że dworce nie obchodzą nikogo z ważnych zbyt silnie, bo gdyby było inaczej, to już dawno znalazłoby się rozwiązanie zastosowane w praktyce, a nie na kolejnej wizualizacji wykształconych poszukiwaczy cudów.
Kto widział dworzec w Budwitach, to wie, o czym piszę. Ten dworzec przypomina pałacyk i już zamienia się w szopę. Co przy tym znaczy fakt, że Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał go do swego rejestru chronionych dóbr, gdy za chwilę budowla padnie? Runie lub spłonie i zostanie nam na pamiątkę stwierdzenie, że był to wspaniały budynek, interesujący w skali regionu i kraju. Zastanawiam się, czy naprawdę nie można pełniej i ciekawiej wykorzystać zamknięty dworzec w Barczewie? Nikogo nie zdumiewa, że zarastający trawą dworzec w Sątopach nie padł jeszcze tylko dzięki ludziom, którzy w części obiektu mają tam dom i miejsce na sklep? Krzaki wrzynają się w stacyjkę Jezioran i wielu innych miasteczek i wsi. Zaraz runie wiele wypatroszonych wież wodnych - takich jak ta w Małdytach. Na ile jeszcze lat rozwiązaniem dla dworca Bartoszyc ma być dzierżawa jednego z pomieszczeń na okienko z kebabem? Majątki policzalne od strony ekonomicznej i kulturotwórczej zamieniane są w śmieć. Studentka, której marzyło się, by w salonkach wagonowych przy dworcu w Lidzbarku Warmińskim był niedrogi hotel i restauracja w stylu lat międzywojennych, nie zyskała zrozumienia. Najlepiej wszystko wyśmiać?
I dwa dla mnie ważne fakty:
Pierwszy: 10 września 2009 roku wysłałam List Otwarty do Parlamentarzystów Warmii i Mazur. Reakcja właściwie zerowa, bo odpowiedzi były trzy. Poseł Tadeusz Iwiński z SLD gratulował mi... romantycznego tematu i zadeklarował gotowość wsparcia, gdy potrzeba (a ja właśnie pisałam, że potrzeba!). PiS odparło z automatu: „Pani wiadomość została zarejestrowana”. Poseł Beata Bublewicz z PO powiadomiła, że idąc tropem mojego Listu złożyła w tym temacie zapytanie do Ministra Infrastruktury. Minister odpowiedział obszernie, ale bez gwarancji, że nasze dworce zostaną uratowane, rewitalizowane, adaptowane itd.
Drugi: 23 marca 2010 roku wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski otworzył konferencję na temat poszukiwania metod ratowania starych dworców. Wierzyłam, że konferencja u wojewody to zapowiedź szerszego otwarcia sprawy, ale na wierze się skończyło, choć obecność Jacka Prześlugi, członka Zarządu PKP SA i promotora marki Dworca Polskiego wiele zebranym znaczyła, a i postawa samego wojewody zyskała sympatię. Nic konkretnego to nie dało.
Z ministerialnego pisma wynikało natomiast właściwie tylko to, że w najbliższym czasie na naprawę mogą liczyć wybrane dworce ze szlaku Euro 2012. Warmia i Mazury nie jest głównym szlakiem, więc choć kilka dworców uzyska wsparcie, to reszta jednak dalej będzie osuwać się w ruinę. Przykrym przykładem są Budwity. Miejsce dla odkrywców. Z kępy krzaków strzela w górę dach jak kopułka małej świątyni lub pruski hełm. Bliżej widać murszejące drewno, zamienione w sito rynny i łaty. Gnije piękno. Dlaczego nie udaje się uratować takich miejsc? Dlaczego nie stworzono dotąd realnych mechanizmów, które by wyzwoliły gospodarność?
Posiłkując się informacjami z miesięcznika „Rynek Kolejowy” kwiecień 2011 wiem, że Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy, która ma zmusić samorządy do zmniejszenia deficytów do 1 proc. swoich dochodów w ciągu czterech lat. - To miasta podejmą decyzję, które wydatki ograniczą. Wcale nie muszą być to inwestycje kolejowe - powiedział „Rynkowi Kolejowemu” właśnie Jacek Prześluga, prezes Dworca Polskiego. - Miasta muszą podjąć decyzję, jakie wydatki ograniczyć, ale polityka miast to więcej niż inwestycje. To samorządy zdecydują, czy poświęcić dworzec, czy lokalną drogę - mówi Prześluga.
Nieco później „Rynkowi Kolejowemu” Jacek Prześluga powiedział w kontekście do sytuacji z dworcami wrocławskimi (bo źle jest wszędzie): - Ponieważ na dworzec jedzie się z zamkniętymi nosami, więc nie chcieli ich także najemcy komercyjni. Bo to jest dworzec, czyli coś passe, gorszego, coś co sprawia, że ceny moje jako managera wynajmującego powierzchnię są cenami z górnej półki, tylko w bardzo niskim rejestrze. Ja nie mogę powiedzieć: chodźcie na dworce, bo to jest świetny kawał placu. Nie. To nie jest prawda. Ale powiem tak: może czasami metodami siłowymi, może czasami płaczem i żebractwem udaje się zachęcić samorząd i myślę, że we Wrocławiu będzie tak, że te dworce staną się dworcami wspólnymi samorządu i naszymi, czyli będę tam miał partnera. Ale to wcale nie musi oznaczać, że to będą dworce dla kolejarzy i kolei. Bo jeżeli kolej sama nie widzi takiej potrzeby, to ja nie widzę potrzeby, dla której miałbym korzystając z tego, że zarządzam tą częścią infrastruktury, robić kolejom prezenty. Dworzec niechciany przestaje być dworcem. Staje się obiektem - podkreślił prezes spółki Dworzec Polski.
Jacek Prześluga ostrzega w innej okoliczności (i braku kasy): - Zamknę dworce, jeśli przewoźnicy nie będą płacić.
- Porządkujemy przestrzeń kolejowego dziadostwa - mówi z znowu w innym miejscu, podczas bydgoskich dylematów. - Rewitalizację terenów pokolejowych i jednoczesną budowę Zintegrowanego Centrum Transportowego można zrobić za pieniądze z Unii Europejskiej. To jest kuszące, to jest sexy. Pozostałe warianty służą liftingowi. To nie ma sensu.
Tak interesujących stwierdzeń i ekonomicznej szamotaniny jest więcej. Pytam: dlaczego polska kolej to ciągle nieopłacalny biznes, dworce to centrum smrodu i dlaczego to wszystko nie jest - mówiąc językiem pana Prześlugi - sexy?
Z D J Ę C I A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.