Olsztyn24

Olsztyn24
09:24
24 listopada 2024
Emmy, Jana

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2011-04-10 21:42
Katyń - katastrofa samolotu prezydenckiego

Tablica smoleńska: potrzeba dwóch pojednań

Olsztyn
 

Rozpoczęły się obchody pierwszej rocznicy katastrofy samolotu prezydenckiego, w której - w rejonie Pieczerska, w trakcie podchodzenia do lądowania na smoleńskim lotnisku „Siewiernyj” - zginęło 96 osób z Lechem Kaczyńskim na czele, udających się na obchody uczczenia pamięci ofiar zbrodni popełnionej w lesie katyńskim. Doniesienia zarówno z miejsca katastrofy, jak i z cmentarza w Katyniu (odwiedziłem go po raz pierwszy z delegacją SdRP w 1990 r.) zostały de facto zdominowane dzisiejszą informacją o nagłej zmianie napisu umieszczonego kilka miesięcy temu przez przedstawicieli Rodzin Katyńskich na głazie obok brzozy, w którą uderzył w swym ostatnim locie prezydencki Tu 154 M. Ów nieprzyjemny incydent wymaga bezwzględnie wyjaśnienia, co może nastąpić już w trakcie zapowiedzianego, poniedziałkowego spotkania Bronisława Komorowskiego z Dmitrijem Miedwiediewem.

Ta nowa sytuacja nie powinna jednak przesłonić zasadniczych procesów, zachodzących od 10 IV 2010 r., związanych z dwoma procesami - rozwojem wydarzeń w naszym kraju oraz - nader złożonym, historycznie opóźnionym, lecz niezwykle potrzebnym - pojednaniem polsko-rosyjskim. Były premier Wielkiej Brytanii Harold Wilson mawiał plastycznie, że „polityka jest sztuką możliwości, ale także świadomości niemożliwości”. Gdyby teraz okazało się, iż pojawił się nowy hamulec na drodze do zasypywania wykopanych głęboko rowów politycznych (szczególnie między PO a PiS) oraz porozumiewania się Warszawy i Moskwy, które od wizyty Władimira Putina na Westerplatte 1 września 2009 r. nabrało w wielu dziedzinach korzystnego tempa, to oznaczałoby czarny scenariusz. A przecież w obu przypadkach nie jest to niemożliwe!

Spójrzmy choćby na przykład Japonii, po tragicznym trzęsieniu ziemi i będącym jego efektem ogromnym tsunami, które z kolei spowodowało duże zagrożenie płynące z funkcjonowania elektrowni atomowych. Tamtejsze społeczeństwo, mimo ponad 20 tys. ofiar i kolosalnych strat materialnych, potrafiło się zjednoczyć wokół niezwykle niepopularnego premiera Naoto Kana (zresztą fizyka z wykształcenia) w celu w s p ó l n e g o stawienia czoła najważniejszym wyzwaniom. Wprawdzie Polska - mimo zapowiedzi Lecha Wałęsy - nie stała się „drugą Japonią”, ale akurat tego warto się od mieszkańców Nipponu uczyć.

Przed rokiem - 9 kwietnia 2010 r., dzień przed tragiczną katastrofą pod Smoleńskiem - polski Sejm, przez aklamację, przyjął uchwałę „upamiętniającą 70. rocznicę zbrodni katyńskiej”. Złożyliśmy w niej hołd nie tylko pamięci polskich jeńców wojennych zamordowanych w Katyniu, lecz także wszystkim ofiarom stalinowskiego komunizmu. W tej uchwale zawarto niezwykle ważne słowa - iż jesteśmy świadomi, że „Las Katyński kryje również prochy tysięcy Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i członków innych narodów”. Przełomowa uchwała Dumy z listopada ub.r. uznała Katyń za zbrodnię reżimu stalinowskiego, a ZSRR za państwo totalitarne.

Nie wiem, czy warto w tym przypadku toczyć bój na śmierć i życie w bez wątpienia ważnej materii terminologicznej, nawet odnoszącej się do tak zasadniczej kategorii, jak „ludobójstwo”. Przypomnę przy tym, że ów termin wprowadził do prawa międzynarodowego w 1944 r. Polak Rafał Łemkin. W niewielkim zespole sejmowym, w skład którego wchodziłem, reprezentującym wszystkie kluby, proponującym od lat szereg uchwał w skomplikowanej dziedzinie historii i stosunków międzynarodowych, wypracowywaliśmy różnorodne formuły - takie, jak „zbrodnie o znamionach ludobójstwa”, czy „ludobójczy reżim sowiecki”, które zdawały się być dla drugiej strony bardziej do przyjęcia aniżeli po prostu „ludobójstwo”.

Znane rosyjskie przysłowie mówi: „Co bardziej dokuczy, to rychlej nauczy”. Ale według mnie nie powinno mieć ono zastosowania w polityce, w tym - międzynarodowej. Unikajmy zatem tego i w relacjach wewnętrznych i w stosunkach polsko-rosyjskich. Szczególnie w takiej chwili!

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24