Olsztyn24

Olsztyn24
07:17
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2011-01-31 11:50
Od Tunezji przez Egipt po Jemen

Świat arabski na zakręcie

Olsztyn
 

Jedno z mych ulubionych przysłów arabskich mówi, że „Osioł udający się do Mekki nie wróci stamtąd pielgrzymem”. Zwraca ono m.in. uwagę na niemożność dokonania nadzwyczajnych przeobrażeń, przynajmniej w krótkim czasie. Ale jednak czasem bywają wyjątki od wspomnianej prawidłowości. Wczoraj wieczorem w TVN-owskich „Faktach po Faktach”, w dyskusji o sytuacji w Egipcie, minister Radosław Sikorski stwierdził, że tak burzliwych wydarzeń nie było tam od półwiecza. Popełnił błąd, który Mu wypomniałem, gdyż w 1984 r. - w trakcie masowych protestów na tle subsydiowania artykułów żywnościowych przez rząd - zginęło aż ok. 800 osób (teraz „tylko” ok. stu). Ale równocześnie wówczas tak zapalna sytuacja wystąpiła jedynie w tym najludniejszym (dziś 85 mln) państwie arabskim. Obecnie istnieje ona de facto w całym ćwierćmiliardowym świecie arabskim (22 kraje, a wkrótce - po podziale największego z nich, czyli Sudanu - przybędzie jeszcze jeden).

Obserwujemy swoistą reakcję łańcuchową, której pierwszym ogniwem stała się niewielka Tunezja, znana wielu Polakom i uważana powszechnie za w miarę nowoczesne, a nawet zeuropeizowane państwo. Prezydent Ben Ali (będący wcześniej przez 4 lata ambasadorem w Warszawie) po 23 latach sprawowania władzy musiał salwować się ucieczką do Arabii Saudyjskiej. Teraz w oku cyklonu znajduje się Egipt (83-letni prezydent Mubarak od trzech dekad utrzymuje stan wojenny), ale poważne niepokoje ogarnęły również Liban (o sporych tradycjach demokratycznych), Jordanię (król Abdullah, po protestach obiecuje reformy społeczne i polityczne), 25-milionowy Jemen oraz wspomniany Sudan. Od bardzo dawna „gotuje się” w Algierii, gdzie od pokolenia wojsko (nie dopuściło do steru rządów zwycięskich islamistów) podtrzymuje stan wyjątkowy. Chaos polityczny i brak elementarnego bezpieczeństwa wciąż determinują sytuację w Iraku. Itd.,itp. W istocie stosunkowo najmocniej trzymają się monarchowie i szejkowie w bogatych w ropę bądź gaz krajach takich, jak: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Katar, Arabia Saudyjska, czy Oman. Z ogromnych dochodów w pewnym stopniu korzysta tam niemal cała miejscowa ludność, zaś większość „czarnej” roboty wykonują przybysze z Filipin i Półwyspu Indyjskiego.

Co przesądziło o wystąpieniu owej politycznej reakcji łańcuchowej? Bez wątpienia - równoległy splot dwóch procesów, jakim stało się: pogłębianie nierówności społecznych i wzrost bezrobocia (również wśród absolwentów uczelni), a także brak swobód demokratycznych. W Tunezji iskrą uruchamiającą wszechogarniające demonstracje było samospalenie się młodego człowieka po studiach, któremu nie zezwolono na sprzedaż obwoźną (połowa młodych ludzi nie ma tam pracy). Analogiczny poziom bezrobocia występuje w tym środowisku w Egipcie (gdzie zresztą często płaca jest na poziomie 50 euro miesięcznie), a w Algierii dochodzi nawet do 70%. Ubóstwo, powszechna korupcja, nepotyzm oraz system rządów autorytarnych stworzyły łącznie mieszankę wybuchową. Sam niedostatek swobód politycznych nie wystarczy na ogół do pojawienia się sytuacji rewolucyjnej, stąd analogia ministra Sikorskiego z Białorusią jest zawodna.

Scenariusze na przyszłość mogą być rozmaite. Co do Egiptu, bez którego niemożliwa jest stabilność w całym świecie arabskim, to prawdopodobnie zadecyduje zachowanie się armii. Warto przy tym pamiętać, iż USA inwestują w nią ok. miliarda dolarów rocznie. Los Mubaraka wydaje się przesądzony - ani on ani syn Gamal (jak pierwotnie planowano) z pewnością nie będą już w stanie kandydować w najbliższych wyborach prezydenckich (mają się one odbyć 6 września br., ale mogą zostać przyspieszone). Nie da się wykluczyć „miękkiej” sukcesji - na rzecz od lat egipskiej „szarej eminencji”, czyli gen. Omara Suleimana. Od 18 lat stoi on na czele wywiadu, uważanego za bodaj najlepszy na Bliskim Wschodzie - na równi z izraelskim Mosadem, a dopiero co został mianowany wiceprezydentem.

Inne - klasyczne - arabskie przysłowie głosi, że „Wielbłąd ma swoje plany, a poganiacz swoje”. Parafrazując je można rzec, iż ten właśnie pogłębiający się rozziew między społeczeństwami poszczególnych państw arabskich a ich autorytarnymi władzami leży u podstaw zachodzących wydarzeń. Dopóki ten rozziew nie zmniejszy się jakościowo, uruchomionej lawiny raczej nie powstrzyma ani odcięcie mieszkańcom dostępu do internetu ani uniemożliwienie oglądania telewizji „Al Dżazira”.

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24