Tadeusz Iwiński | 2011-01-17 19:55
„Smoleńsk” - racje rządu, błędy rządu
Publikacja 210-stronicowego raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) ws. katastrofy pod Smoleńskiem oraz reakcje na to wydarzenie zdominowały polskie życie polityczne. W kąt poszły dramatyczne problemy służby zdrowia, kryzys finansowy i zamieszanie co do przyszłości systemu emerytalnego, wywołane przez nieprzemyślane propozycje rządu. W jakiejś mierze było to nieuchronne, ale ukazuje też - niestety, raczej w sensie pejoratywnym - specyfikę kraju nad Wisłą. Obawiam się bowiem, iż to ta kwestia może zdominować kampanię przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, przesłonić wyzwania związane z prezydencją Polski w Unii Europejskiej oraz wpłynąć negatywnie na skomplikowany, historycznie opóźniony proces naszego pojednania z Rosją. A z pewnością z całą mocą potwierdzi się piękna myśl mało u nas znanego, XIX-wiecznego pisarza niemieckiego, Christiana Friedricha Hebbela, że: „Nie można ukłonić się jednej prawdzie, nie następując drugiej na piętę”.
Polski rząd miał rację decydując się (jak rozumiem z rekomendacji płk. Klicha) na odwołanie się do Konwencji Chicagowskiej z 1944 r. „O międzynarodowym lotnictwie cywilnym”, jako bazy w wyjaśnianiu przyczyn tragedii z 10 kwietnia ub.r. Byliśmy jednym z 52 państw, które do niej przystąpiły od początku, a spośród 96 artykułów Konwencji i 18 jej załączników, załącznik 13 „Badanie wypadków i incydentów lotniczych” ma w tym przypadku zastosowanie. Warunku tego nie spełnia ani nader ogólna, ramowa umowa polsko-rosyjska z 1993 r., ani rozporządzenie Rady UE i Parlamentu Europejskiego z 2 XII 2010 r. o powołaniu międzynarodowych komisji wyjaśniających okoliczności katastrof (Rosja nie jest członkiem Unii i dokument ten wszedł w życie dopiero co). Rząd (a stanowisko to podzielają niemal wszyscy eksperci) słusznie nie podważa też faktu, iż podstawowe, choć być może nie wszystkie, powody tragedii leżą po polskiej stronie i są związane z organizacją lotu oraz ogromnymi błędami popełnionymi w toku niepotrzebnie podjętej próby lądowania. Bo przecież - jak mawiał John F. Kennedy - „lepsze są nieprzyjemne prawdy niż przyjemne iluzje”. Co więcej, minister Miller akcentuje, że wnioski polskiego raportu będą jeszcze brutalniejsze w tym aspekcie. Zarazem premier Tusk trafnie (a rzucało się to w oczy przytłaczającej większości obserwatorów) zwrócił uwagę, iż raport MAK pomija analizę sytuacji na lotnisku „Siewiernyj”, a brakuje zwłaszcza nagrań rozmów kontrolerów, w tym z ich zwierzchnikami z Tweru i Moskwy. Propozycje konsultacji z władzami rosyjskimi wydają się przeto racjonalne i bardzo dobrze, że odbyła się - również na ten temat - rozmowa telefoniczna prezydentów Komorowskiego i Miedwiediewa. Pomocna okaże się też zapewne zapowiedziana na przyszły tydzień debata w Sejmie, z udziałem szefa rządu, a celowe byłoby ponadto zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, co jako pierwszy zaproponował Grzegorz Napieralski.
Ale nie zabrakło też szeregu błędów. Pomijam już kwestię sytuacji w 36 specjalnym pułku i okoliczności wylotu TU 154, a także generalnej odpowiedzialności Ministra Obrony. Wspomnę tylko (w kontekście słusznych wniosków o odwołanie ministrów Grabarczyka i Klicha) - dla porównania - o tym, co zdarzyło się niedawno we Francji. Otóż prezydent Sarkozy, po tym, gdy lotnisko de Gaulle'a w Paryżu zostało na kilka dni zablokowane z powodu opadów śniegu, nie wahał się zdymisjonować ministra transportu. Pokazuje to różnicę między dojrzałą demokracją, a tą wciąż dojrzewającą (obecnie - raczej z trudem!). Premier Tusk bezwzględnie powinien stanąć na czele polskiej komisji rządowej - choćby dla symetrii, po odnośnej decyzji Władimira Putina (a przecież jednym z jego zastępców w rosyjskiej komisji został też I wicepremier Siergiej Iwanow). Poważny błąd - na co pierwszy zwrócił uwagę prof. Marek Żylicz - został popełniony po przekazaniu stronie polskiej projektu raportu MAK-u. Zgodnie z załącznikiem nr 13 do Konwencji Chicagowskiej (50-stronicowy sam ma pięć załączników i był kilkakrotnie zmieniany) powinny się odbyć polsko-rosyjskie KONSULTACJE nt. jego treści i dopiero nieuwzględnione zastrzeżenia należało umieścić w polskich komentarzach. Tej fazy niestety zabrakło i Polska przesłała swoje 148-stronicowe stanowisko, bez wpływu na to, jakie jego elementy (okazało się, że ok. 20-25%) Rosjanie uznają za słuszne.
Donald Tusk nie powinien w ogóle w skomplikowanej sytuacji kraju (m.in. chaos wokół ZUS i OFE) wyjeżdżać na urlop za granicę, a gdy dowiedział się o planach prezentacji raportu w Moskwie, należało dzień wcześniej wrócić do Warszawy i zareagować (w podobny sposób) w kilka godzin później, co by opinii publicznej - również światowej - cały problem naświetlało w znacznie szerszy sposób.
Co teraz? Należy spróbować podjąć konsultacje polsko-rosyjskie, ale raczej o charakterze politycznym niż tym, w jakim one się powinny odbyć wcześniej. Jeśli to nie doprowadzi do rezultatu, można rozważyć - argumentując naruszeniem zasad aneksu 13 Konwencji Chicagowskiej - odwołanie się do Rady Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) z siedzibą w Montrealu, której członkami są oba państwa. W takim przypadku należy wszak mieć świadomość, iż arbitraż może trwać bardzo długo. Ale poza wszystkim ja wciąż wierzę, że Moskwa i Warszawa są w s p ó l n i e zainteresowane utrzymaniem ukształtowanej w ostatnich kilkunastu miesiącach nowej jakości dwustronnych stosunków.
Tadeusz Iwiński
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.