Olsztyn24
09:30
02 listopada 2024
Bohdany, Ambrożego
Tadeusz Iwiński | 2010-11-22 23:15
Szczyt NATO w Lizbonie i chojrak Klich
Zakończony właśnie w stolicy Portugalii szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego okazał się ważny z kilku powodów. Przywódcy 28 państw członkowskich (z populacją 900 mln i główną w skali globu siłą militarno-gospodarczą) przyjęli siódmą w historii NATO strategię własnego bezpieczeństwa. Uwzględnia ona zarówno nowe zagrożenia i wyzwania (związane np. z różnymi odmianami terroryzmu, zarządzaniem kryzysami ekonomicznymi i energetycznymi, brakiem stabilności w szeregu regionów i krajów, w tym w Afganistanie i Pakistanie), jak i nowy układ sił, zwłaszcza w relacjach z Rosją i Chinami. Zaakcentowano potrzebę „natoizacji” tworzonego przez USA systemu tarczy antyrakietowej oraz otwarty charakter Sojuszu, choć pod określonymi warunkami.
Dobrze, że polska delegacja z Bronisławem Komorowskim była w Lizbonie aktywna i odbyła szereg kuluarowych rozmów dwustronnych, w tym z Barackiem Obamą, która zaowocowała m.in. ustaleniem konkretnej daty rychłej wizyty naszego prezydenta w Waszyngtonie. Jednak dla mnie przykrym zgrzytem okazały się słowa Bogdana Klicha przed wyjazdem na szczyt, który stwierdził wprost: „My się Rosji nie boimy”. Obecnie, gdy zasadniczym sensem nowej strategii NATO-również w kontekście sytuacji w Iranie i Afganistanie - jawi się dialog i współpraca z naszym największym wschodnim sąsiadem, tego typu sformułowania są nieszczęśliwe, archaiczne i po prostu niemądre.
To nie są czasy „zimnej wojny”, choć nie można naturalnie ulegać żadnym presjom i aprobować pomysły z rodzaju tworzenia stref wpływów. Ale minister obrony (nawet jeśli jest z wykształcenia lekarzem psychiatrą, podobnie jak jego kolega z Gruzji) nie powinien udawać chojraka i uciekać się do swoistych przechwałek, szczególnie przed wizytą w Warszawie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Powinien raczej wziąć przykład ze słów prezydenta Obamy, że „Rosja nie ma dziś interesu w tym, by być zagrożeniem dla Zachodu i NATO” oraz Sekretarza Generalnego Sojuszu Andersa Fogha Rasmussena, iż z Kremlem należy współdziałać w ramach projektu budowy tarczy antyrakietowej. Klich tej ostatniej koncepcji-m.in. na niedawnym wspólnym posiedzeniu Sejmowych Komisji Obrony i Spraw Zagranicznych - wyraźnie się przeciwstawiał, jakby nie rozumiejąc, że w warunkach globalnego zagrożenia ze strony organizacji terrorystycznych oraz państw „hultajskich” skuteczna odpowiedź na nie winna być udzielona w skali globalnej. A więc z udziałem Rosji i - w najlepszym wariancie - także Chin.
Pozytywnej ewolucji uległo natomiast, co warto odnotować, stanowisko ministra Radosława Sikorskiego - jeszcze nie tak dawno temu porównującego w sposób absurdalny projekt Gazociągu Północnego do paktu Ribbentrop - Mołotow. Poparł on szybką ratyfikację nowego amerykańsko - rosyjskiego układu o rozbrojeniu nuklearnym START, choć w USA - znacznie mu bliżsi ideologicznie niż Demokraci - Republikanie mają co do tego spore wątpliwości. Pochwalił go za to słusznie Obama, ale przecież ważniejsze jest, iż taki rozwój wydarzeń leży po prostu w interesie Polski. Może więc obecny szef resortu obrony weźmie korepetycje od swego poprzednika na tej funkcji.
Tadeusz Iwiński
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte.
Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.