Olsztyn24

Olsztyn24
00:38
24 listopada 2024
Emmy, Jana

szukaj

Ludzie

Polityka

Finanse

Inwestycje

Transport

Kultura

Teatr

Literatura

Wystawy

Muzyka

Film

Imprezy

Nauka

Oświata

Zdrowie

Bezpiecz.

Sport

Bez barier

Wypoczynek

Religia

Personalia

NGO

BWA

FWM

MBpG

MWiM

MBP

WBP

OPiOA

T.Jaracza

Co?Gdzie?

Wideo

Galeria

Tadeusz Iwiński | 2010-09-28 19:10

Lekcje szwedzkich wyborów

Olsztyn
 

Z dawnych lat pamiętam proste, czasem niezbyt wybredne wierszyki, o poszczególnych krajach typu: „Francja-elegancja”, „Szwecja-dyskrecja”. Rzeczywistość jest naturalnie stokrotnie bardziej skomplikowana. Dlatego wyniki wyborów parlamentarnych w poprzednią niedzielę w Szwecji (ogłoszone ostatecznie w piątek) - państwie tradycyjnie niezwykle tolerancyjnym, mądrze pojmowanego egalitaryzmu oraz rozwiniętego systemu opiekuńczego, wbrew zacytowanej formule, nie powinny być „przykryte” dyskretnym milczeniem. Dają one bowiem niezwykle dużo do myślenia.

Trzy tygodnie temu, na zaproszenie szwedzkich socjaldemokratów (SAP), będących kiedyś u władzy nieprzerwanie przez 44 lata, ale od poprzedniej kadencji w opozycji, uczestniczyłem w Malmoe w konferencji nt. kryzysu lewicy europejskiej. Kampania do 349-osobowego Riksdagu w jakiejś mierze ten kryzys potwierdziła (czteropartyjna prawicowa koalicja dość znacząco wygrała z trójpartyjnym blokiem lewicowym), ale nade wszystko uderzało w niej nasycenie tematyką imigrantów oraz mniejszości narodowych i religijnych (zwłaszcza muzułmańskiej), w warunkach kryzysu ekonomicznego, w tym rosnącego bezrobocia. W ponad 9-milionowym kraju imigrantów jest 14% i - przy recesji - okazało się, że ta sytuacja po raz pierwszy w historii zapewniła mandaty w parlamencie skrajnie prawicowej, antyimigranckiej formacji tzw. Szwedzkich Demokratów (20 mandatów; 5,7% głosów, przy czteroprocentowym progu wyborczym).

Wszystko to oznacza, iż ksenofobiczna, antyimigracyjna fala rozlewa się w Europie coraz bardziej i podmywa ostatnie bastiony tolerancji. Obawy o utratę pracy i w jakiejś mierze tożsamości narodowej, obarczanie „obcych” odpowiedzialnością za wzrost przestępczości, doprowadziły łącznie np. do niezwykle ostrych posunięć władz francuskich wobec Romów. W Niemczech bestsellerem stała się książka członka zarządu banku centralnego Sarrazina, z wątkami de facto rasistowskimi - zbliżonymi do słynnego, antyislamskiego eseju Oriany Fallaci „Wściekłość i duma”. Zaowocowało to wstrząsem politycznym i usunięciem autora z SPD. Ale płynąca stąd lekcja wydaje się oczywista - o tych i innych, nawet najbardziej delikatnych sprawach trzeba spokojnie i otwarcie dyskutować. Takie właśnie mądre, pragmatyczne podejście przyniosło pozytywny skutek w Holandii, po zabójstwach kilku znanych polityków przed paru laty. Ktoś może powiedzieć, że nad Wisłą - na szczęście - te kwestie nie stanowią zagrożenia. Ale to niecała prawda. Nie mamy praktycznie zwartej polityki migracyjnej, a - perspektywicznie - bez przybyszów ze wschodu nie stawimy skutecznie czoła wyzwaniom ekonomicznym.

Szwedzi wysłali też silny sygnał, iż nie akceptują świadczeń społecznych na ogromną - być może nadmierną - skalę. Konserwatywny (z partii Moderata) premier Fredrik Reinfeldt (utrzyma się on bez wątpienia u steru rządów; np. przy poparciu Zielonych) demontował częściowo konstrukcję tamtejszego tzw. państwa dobrobytu. Jednakże popularne w naszym regionie tezy o zgonie nieefektywnego modelu welfare state nie odpowiadają prawdzie. Marzyłbym, aby za pokolenie, a może i dwa, polski system świadczeń socjalnych zbliżył się do duńskiego, norweskiego czy szwedzkiego.

I na koniec istotny wątek personalny. Szefem rządu szwedzkiego nie została liderka SAP Mona Sahlin, co oznaczałoby po raz pierwszy objęcie teki premiera tego kraju przez kobietę (w połowie lat 90-ch w Norwegii, w gabinecie Gro Harlem Brundtland panie stanowiły większość!). Niezbyt dobrze wypadała w pojedynkach telewizyjnych. Ale nade wszystko spora część obywateli chyba nie wybaczyła jej sytuacji sprzed lat, gdy - jako wicepremier - zapłaciła służbową kartą za prywatne zakupy. Choć niemal natychmiast zwróciła całą (niewielką) kwotę, to przy ostrych skandynawskich standardach równało się ich znaczącemu naruszeniu. Pokazuje to zresztą skalę różnicy tych standardów w Polsce i u naszych północnych sąsiadów. Być może, gdyby na czele socjaldemokratów stanęli Margot Wallstroem, obecna wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, lub Bjoern von Sydow, były szef parlamentu i minister obrony, wynik byłby zupełnie inny.

Tadeusz Iwiński

R E K L A M A
UWAGA: W związku z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego z dniem 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z dnia 27 kwietnia 2016 r. nr 2018/679 (RODO) informujemy, że wyłączyliśmy możliwość komentowania artykułów w serwisie Olsztyn24. Wszystkie dotychczasowe komentarze wraz z danymi osobowymi komentujących zostały usunięte. Osoby chcące wypowiedzieć się na prezentowane na naszych łamach tematy zapraszamy do komentowania na naszym profilu facebookowym oraz kanale YouTube.
Pracuj.pl
Olsztyn24